W roku 1996 zaprezentowane zostało nieduże urządzenie marki BOSS oznaczone symbolem VT-1. Owa pomarańczowo-granatowa „skrzynka” służyła do przetwarzania głosu (stąd też Voice Transformer w nazwie) w prosty i wygodny sposób, pozwalając uzyskiwać różne efekty. Osiemnaście lat później firma Roland wprowadzając na rynek serię AIRA postanowiła włączyć w jej skład urządzenie będące bezpośrednim nawiązaniem do modelu z ubiegłego stulecia. Tym sposobem pojawił się procesor VT-3, którego możliwościom przyjrzymy się bliżej w niniejszym teście.
OPIS
Już pierwszy rzut oka na VT-3 nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z urządzeniem wchodzącym w skład rodziny AIRA. Charakterystyczne dla tej linii produktów czarne wykończenie z zielonymi akcentami oraz ścięte boki, upewniają nas w tym, że jest to przedstawiciel tej nowej serii produktów nawiązujących do „klasyków” sprzed lat.
Panel urządzenia jest dość ascetyczny, ale także to ma swoje uzasadnienie. Jeśli ktoś miał okazję zobaczyć wspomniany na początku model BOSS VT-1 – choćby tylko na zdjęciach – od razu znajdzie podobieństwa. Bez trudu możemy rozpoznać te same elementy kontroli – suwaki (PITCH, FORMANT, MIX BALANCE i REVERB) i przyciski (m.in. ROBOT i BYPASS) – znane z bardziej jaskrawego „przodka”. Oczywiście nie brakuje też nowości, z których najbardziej rzucającą się w oczy jest pokrętło umieszczone w centrum panelu, otoczone odpowiednio opisanymi diodami LED. Oprócz efektów znanych z VT-1, nowy procesor wokalny wyposażono bowiem w całkiem nową sekcję CHARACTER, udostępniającą dziewięć różnych sposobów „transformacji” głosu ludzkiego.
Do podłączenia mikrofonu służą dwa wejścia. Pierwsze z nich to gniazdo typu combo [XLR/jack] z zasilaniem Phantom +48V (załączanym dedykowanym przełącznikiem), pozwalające na podłączenie także mikrofonu pojemnościowego. Tak jak w modelu sprzed 18 lat, także tu możemy regulować czułość, a przy służącym do tego pokrętle umieszczono świecącą na czerwono diodę PEAK. Drugie wejście – stereofoniczne typu jack 1/8” – umożliwia podłączenie do VT-3 mikrofonu kompatybilnego z zasilaniem plug-in power. Do wyprowadzania sygnału z VT-3 służą m.in. dwa gniazda typu jack 1/4” opisane odpowiednio jako L/MONO i R/BYPASS. Każde z nich może pracować w dwóch trybach (do zmiany służy odpowiedni przełącznik), o których napiszę więcej w dalszej części testu. W przeciwieństwie do VT-1, nowy model udostępnia regulację głośności, dzięki czemu możemy panować nad poziomem sygnału opuszczającego VT-3. Do dyspozycji mamy ponadto stereofoniczne wyjście słuchawkowe typu jack 1/8”. Dodatkowo urządzenie zostało wyposażone w wejście dla kontrolera nożnego oraz port USB służący do komunikacji z komputerem oraz zasilania (w tej konfiguracji nie musimy używać znajdującego się w komplecie zewnętrznego zasilacza).
MOŻLIWOŚCI
Zanim poznamy bliżej sekcję CHARACTER, przyjrzyjmy się funkcjom zapożyczonym bezpośrednio z modelu VT-1. Mowa tu m.in. o suwakach PITCH i FORMANT. Tak jak w wersji sprzed lat, także w nowej odsłonie zastosowano potencjometry z wyraźnym „zaskokiem” w pozycji środkowej, co wyraźnie ułatwia wyzerowanie ustawień tych dwóch parametrów. Pierwszy z suwaków służy zgodnie z nazwą do regulacji wysokości dźwięku i pozwala nam podwyższyć lub obniżyć sygnał (a tym samym nasz głos) o maksymalnie jedną oktawę. Oczywiście wykorzystywać możemy też mniejsze interwały, jednak ustalać musimy je „na ucho”, gdyż podziałka jest „niekompatybilna” z podziałem na półtony. W przypadku drugiego (FORMANT) możemy uwypuklać tym filtrem wysokie lub niskie formanty modyfikując swój głos, nadając mu bardziej żeńskiego lub męskiego charakteru. Zmieniając położenie obu wspomnianych potencjometrów uzyskiwać możemy wiele różnych kombinacji ustawień, osiągając różnorakie efekty, dające się wykorzystać w zależności od potrzeb. Kolejnym znanym już z VT-1 blokiem jest ROBOT. Ten efekt aktywowany dedykowanym przyciskiem sprawia, że ignorowane są wszelkie informacje dotyczące „źródłowych” zmian wysokości dźwięku (czyli przez mikrofon), przez co możemy „mówić jak robot”. Rezultatem zastosowania tego efektu jest jednostajny, monotonny głos, którego wysokość w danym momencie zależy od położenia suwaka PITCH. Oczywiście efekt ROBOT możemy łączyć także z blokiem FORMANT, a także z wspomnianą już zupełnie nową sekcją CHARACTER.
Ta ostatnia zorganizowana została wokół wspomnianego już pokrętła zajmującego centralne miejsce na panelu. Jest to 10-pozycyjny przełącznik, a o wyborze konkretnego ustawienia informuje nas odpowiednia świecąca na zielono dioda. Ustawień jest dziesięć, jako że pierwsze z nich to tryb DIRECT, w którym sekcja ta jest wyłączona, a do modyfikacji głosu używamy wyłącznie wspomnianych wyżej suwaków. Poszczególne efekty dostępne w sekcji CHARACTER to: AUTO PITCH 1, AUTO PITCH 2, VOCODER, SYNTH, LEAD, BASS, MEGAPHONE, RADIO oraz „wizytówka” serii AIRA – SCATTER. Jak łatwo się domyśleć, dwa pierwsze efekty dotyczą korekcji wysokości dźwięku – każdy realizowany w nieco inny sposób. Trzeci jest wokoder, podobnie jak dwa wcześniejsze ustawienia jest raczej efektem tego typu niż samodzielnym procesorem. Trzy kolejne efekty z sekcji CHARACTER, zmieniają VT-3 w syntezator sterowany głosem. Wybierając poszczególne ustawienia możemy „grać” wykorzystując różne barwy. Pierwsza to klasyczna solowa, druga to jakby połączenie thereminu z piłą wzbudzaną smyczkiem, a trzecia to oczywiście bas. Oczywiście aby korzystanie z nich przynosiło żądane efekty należy „trafiać” w dźwięki… Dwa kolejne efekty pozwalają uzyskać odpowiednio głos przepuszczony przez megafon oraz stare radio. Ostatnie ustawienie to charakterystyczny dla całej serii AIRA efekt SCATTER. W przeciwieństwie do testowanego niedawno TB-3, w tym przypadku nie mamy różnych ustawień, a jedynie jedno. Jest to efekt typu delay, a osiągane przy jego pomocy rezultaty zależne są od wprowadzanego sygnału, np. tego czy wypowiadamy krótkie szybkie frazy, czy długie wolne.
Wszystkie cztery bloki efektowe (PITCH, FORMANT, ROBOT, CHARACTER) możemy wykorzystywać jednocześnie co oznacza naprawdę sporą liczbę możliwych kombinacji, a co za tym idzie efektów zmieniających nasz głos. Oczywiście to nie wszystko co ma do zaoferowania VT-3. Suwak MIX BALANCE pozwala ustalać proporcje między sygnałem źródłowym, a przetworzonym. Płynna regulacja umożliwia ustawienie najbardziej odpowiadającego nam w danej sytuacji poziomu sygnału zmodyfikowanego, od minimalnie tylko słyszalnego (względem „czystego”), po 100-procentowy jego udział w sygnale opuszczającym urządzenie. Oznacza to, że możemy uzyskać m.in. dwugłos z większą czy mniejszą przewagą sygnału źródłowego nad przepuszczonym przez efekty lub odwrotnie. Z kolei szybkim przechodzeniem między skrajnymi ustawieniami możemy prowadzić swego rodzaju „dialog”. Regulacją przy pomocy suwaka MIX BALANCE objęte są zarówno efekty PITCH i FORMANT, jak również ROBOT oraz aktywny akurat efekt z sekcji CHARACTER.
Ostatnim elementem dostępnym w testowanym urządzeniu jest znany już z VT-1 pogłos. W nowym modelu sekcja pogłosu także ograniczona jest jedynie do suwaka REVERB, którym określić możemy intensywność efektu. Nie mamy z kolei żadnej możliwości regulacji samego efektu – jego typu czy czasu pogłosu. REVERB jest niezależny od pozostałych bloków efektowych, dlatego też nie dotyczy go regulacja MIX BALANCE. Nowy Voice Transformer udostępnia ponadto znaną z poprzednika funkcję BYPASS, którą aktywować możemy zarówno odpowiednim przełącznikiem na panelu głównym, jak również – i to wygodniej jeśli oprócz śpiewania gramy jeszcze na jakimś instrumencie – przy pomocy kontrolera nożnego podłączonego do VT-3. Funkcja ta pozwala na szybkie wyłączenie wszystkich efektów pozostawiając na wyjściu jedynie „czysty” sygnał źródłowy.
Jak już wspomniałem, VT-3 wyposażono w wyjścia mogące pracować w różnych trybach. Standardowo wysyłany jest przez nie sygnał stereo (odpowiednio kanał lewy i prawy). W drugim trybie, wyjścia pracują jako monofoniczne, a przez każde z nich opuszcza urządzenie inny sygnał. Tym sposobem przez gniazdo opisane jako MONO wydostaje się z VT-3 wyłącznie sygnał przetworzony przez efekty, a wyjściem BYPASS – bezpośredni sygnał z mikrofonu bez jakichkolwiek dodatków. Do dyspozycji mamy ponadto wyjście słuchawkowe (bez osobnej regulacji głośności), przez które wyprowadzany jest ten sam sygnał co przez wyjścia główne. Oznacza to że w trybie MONO/BYPASS jednym uchem słuchamy naturalnego głosu, a drugim przetworzonego.
Roland VT-3 udostępnia trzy komórki pamięci (zatem mniej niż BOSS VT-1), w których zapisać możemy własne ustawienia wszystkich efektów. Dzięki temu, możemy w prosty i szybki sposób przywoływać w odpowiednim momencie zaprogramowane przez siebie „presety”, wykorzystując dedykowane przyciski. Zmiany dokonywane są niezależnie od aktualnych pozycji przełączników i suwaków.
USB
Port USB umieszczony na tylnej ściance VT-3 nie został ulokowany tam bez powodu. Jeśli wykorzystując go podłączymy urządzenie do komputera, testowany procesor zmieni się w… interfejs audio. Ten tryb pracy wymaga wcześniejszego zainstalowania sterowników, dostępnych na stronie internetowej producenta. Po krótkim procesie przebiegającym bezproblemowo VT-3 jest odpowiednio widoczny w systemie i możemy wykorzystywać go do pośredniczenia w przesyłaniu sygnałów audio do i z komputera. Dzięki temu możemy np. nagrywać swoje eksperymenty wokalne z VT-3 w dowolnym programie, jak również wykorzystywać urządzenie do odtwarzania plików audio z komputera. Z interfejsu możemy korzystać także używając instrumentów wirtualnych. Po zainstalowaniu sterowników do dyspozycji mamy różne wejścia i wyjścia. Dwa pierwsze to IN (VT-3) oraz IN BYPASS (VT-3). Jeśli wybierzemy w programie pierwsze z nich będziemy mogli nagrywać sygnał przetworzony, natomiast w drugim przypadku – czysty bez efektów (nawet jeśli na wyjścia audio urządzenia podawany będzie zmodyfikowany). Jeśli będziemy używać procesora z aplikacją obsługująca ASIO, do dyspozycji mamy po prostu wejście nazwane VT-3. Oczywiście w każdym z tych trybów możemy również wybrać wyjście audio powiązane z VT-3. Co więcej, urządzenie jest też widoczne w systemie jako… wejście i wyjście MIDI (procesor nie wysyła jednak komunikatów MIDI przez USB ani ich nie odbiera). Do dyspozycji mamy ponadto funkcję LOOP-BACK umożliwiającą zmiksowanie sygnału z komputera (on sam nie jest w żaden sposób przetwarzany) z sygnałem z mikrofonu wzbogaconym o efektu i przesłanie całości z powrotem do komputera np. w celu nagrania.
PODSUMOWANIE
Tak się złożyło, że podczas testu miałem możliwość bezpośredniego porównania obu urządzeń. W odniesieniu do efektów i funkcji obecnych w obu modelach można stwierdzić, że różnice nawet jeśli są to niezauważalne. VT-1 został niejako „przeniesiony” do VT-3 i wzbogacony o nowe elementy (warto w tym miejscu zauważyć, że w serwisach aukcyjnych stare, używane modele BOSSa kosztują niemal dwa razy więcej, niż nowe VT-3). Oczywiście nowy model nie jest wykonany z tak solidnego materiału co jego poprzednik, ale też inne jest miejsce produkcji i jej koszty. Zachowanie znanego układu suwaków ułatwia pracę, a główki w VT-3 są wygodniejsze w użytkowaniu niż te w poprzedniku. Szkoda że zmniejszono ilość komórek pamięci, gdyż większy potencjał nowego Voice Transformera aż prosi się o możliwość zapisania wielu własnych ustawień. Oczywiście dużym plusem modelu VT-3 jest sekcja CHARACTER z 9 różnymi efektami, z których najbardziej przypadły mi do gustu SYNTH i BASS. Ciekawy jest też SCATTER ale trzeba się przyłożyć aby nad nim zapanować. Spore różnice mamy w złączach oferowanych przez oba urządzenia. VT-3 wyposażono w gniazdo obsługujące wtyki XLR i oferujące zasilanie Phantom czego nie było w VT-1. Co więcej do dyspozycji mamy jeszcze drugie wejście co pozwala na jednoczesne stosowanie dwóch mikrofonów (jednak bez możliwości przypisania im różnych efektów). Co ciekawe, w przypadku VT-3 producent nic nie wspomina o możliwości podłączenia innych źródeł dźwięku. Ciekawym rozwiązaniem są wyjścia pracujące w różnych trybach, dające możliwość jednoczesnego odsłuchu sygnału źródłowego i przetworzonego. Nie bez znaczenia jest też wbudowany interfejs audio dający możliwość bezpośredniego nagrywania własnych dokonań na komputerze.
Dzięki sekcji CHARACTER, możliwości Voice Transformera w zakresie modyfikacji głosu zmieniły się i to znacznie. Także znane już wcześniej efekty są przydatne, zwłaszcza że poszczególne bloki mogą „współpracować” ze sobą. Dzięki temu urządzenie daje nam duże pole do popisu i aż zachęca do eksperymentów… VT-3 można wykorzystywać w różny sposób – sięgnąć po niego mogą zarówno wokaliści jak i DJ’e czy beatbokserzy. Firmie Roland udało się nie tylko przywrócić „czar” jednego z urządzeń sprzed lat, ale stworzyć interesujący produkt dla różnego typu odbiorców.
Tekst: Grzegorz Bartczak
DANE TECHNICZNE
Efekty: PITCH, FORMANT, ROBOT, CHARACTER (9 typów), REVERB
Wejścia/wyjścia: MIC IN [combo XLR/jack], PLUG-IN MIC [jack 1/8”], OUTPUT (L/MONO, R/BYPASS), słuchawkowe [jack 1/8”], PEDAL, USB
Wymiary: 210 × 175 × 57 mm
Ciężar: 690 g
Sugerowana cena: 890 PLN
Do testu dostarczył:
Roland Polska
ul. Kąty Grodziskie 16B
03-289 Warszawa
tel. (22) 6789512
Internet: www.rolandpolska.pl
Test ukazał się w numerze 7/2014 miesięcznika Muzyk.