Ma pięćdziesiątkę, zawodowo gra od trzydziestu lat. Uważany za największego i najbardziej twórczego gitarzystę jazzowego w Polsce. Czy tylko w Polsce i czy tylko jazzowego? Jeden z jego kolegów tłumaczył mi, że najlepszych fachmanów poznaje się po ich umiejętności twórczego grania każdego materiału. „Poproś go, żeby ci zagrał „Wlazł kotek na płotek” tak, jakby to wykonał Grapelli, a on ci zaimprowizuje kapitalną, dziesięciominutową suitę!” Pewnie w tej anegdocie jest wiele racji. Od lat wiadomo, kto będzie na pierwszym miejscu wśród gitarzystów w ankiecie Jazz Top, magazynu Jazz Forum. Napiórkowski wziął udział w nagraniu 150 płyt, jest jeszcze kompozytorem i producentem płytowym. Teraz wydał nowy album, „Hipokamp”. Kompanów ma świetnych: Pawła Dobrowolskiego na perkusji i Jana Smoczyńskiego na syntezatorach. Skład uzupełniają saksofonista Adam Pierończyk i Luis Ribeiro na perkusjonaliach. Tytuł krążka nawiązuje do najważniejszego, najbardziej tajemniczego i wciąż niezbadanego dostatecznie dokładnie organu, czyli ludzkiego mózgu. Mówiąc bardziej szczegółowo, do tej części, która odpowiada za pamięć i zdolność uczenia się. Taka nazwa stwarza oczywiście nieskończenie pojemne możliwości interpretacji. Już tytułowy utwór daje znakomity przedsmak całości. Dialog między spokojną, wyważoną muzycznie gitarą pana Marka, a wyjątkowo niesfornymi syntezatorami, przy nieoczywistych zmianach tempa, brzmi fantastycznie. Dochodzi jeszcze rozedrgana, a jednocześnie scalająca całość perkusja. Takie właśnie dialogi muzyczne najwyższej próby składają się na większość spośród ośmiu kompozycji. Są różnorodne. Najbardziej pogodną, żeby nie powiedzieć, groteskową kompozycją, jest „Profesor Kuppelweiser”. Trzeba przyznać, że pan Marek zawsze zadziwia chwytliwymi motywami swych kompozycji, idealnymi do wspólnego muzykowania. Każdy z instrumentalistów ma tu wielkie pole do popisu. Słychać wyraźnie nie tylko klawisze Smoczyńskiego, ale też niezwykle żywiołowo grających perkusistów. Tym razem Adam Pierończyk gra na saksofonie sopranowym tylko w dwóch utworach, ale ogromnie zaznacza w nich swoją obecność. Żeby było jeszcze ciekawiej, Napiórkowski zaproponował na tym krążku także dwa utwory Dawida Bowiego, jednego z tych gigantów rocka, których ceni najbardziej. „Hipokamp” to świetny album. Jasne, na listach najlepiej kupowanych bestsellerów się nie pokaże, ale zwolennicy najwyższej klasy jazzu, momentami nawet jazz-rocka, będą tym krążkiem oczarowani w równym stopniu, co ja.
Tekst: Marcin Andrzejewski
Internet: www.mareknapiorkowski.com, www.facebook.com/napiormusic/
Recenzja ukazała się w numerze 12/2019 miesięcznika Muzyk.