Daniel Popiałkiewicz jest gitarzystą improwizującym, który potrafi doskonale wypowiadać się w stylistyce jazzowej oraz jej okolicach. Pod względem estetycznym nawiązuje on na zajmującej nas płycie do dokonań tuzów nowatorskiego pojmowania roli gitary w muzyce. Joe Henderson, Pat Metheny i częściowo John Scofield wydają się być jego istotnymi mentorami w zakresie tych odwołań. A jak wiadomo, ideą artystyczną tych twórców jest poszerzanie w swoich wypowiedziach tradycyjnych granic w zakresie agogiki, akordyki, formy, frazowania i melodyki. Również przyjęta przez Popiałkiewicza formuła tria nawiązuje do składów instrumentalnych wymienionych muzyków, którzy właśnie w trzyosobowych składach najefektywniej wyrażali swoje zamysły artystyczne. Faktycznie obecność kontrabasu (lub gitary basowej) i zestawu perkusyjnego zapewnia solidną podstawę harmonicznorytmiczną, na bazie której gitarzysta może dowolnie prowadzić narrację tylko horyzontalną (wówczas drugi instrument melodyczny kształtuje wobec niego kontrapunkty), albo wertykalną bądź horyzontalno-wertykalną (a wtedy kontrabas stanowi przede wszystkim dolny głos akordyki). Daniel Popiałkiewicz zaprosił do współpracy basistę Macieja Garbowskiego i perkusistę Krzysztofa Gradziuka, którzy świetnie spełnili swoje zadania, przez co wspomniane założenia uzyskały oczekiwany wymiar. Siedem zamieszczonych na albumie kompozycji prezentuje obszary muzyki nieklasycznej, prezentowanej w zróżnicowanych pulsacjach i w odmiennych klimatach. Obok ballady znajdują się zatem na nim, m.in. funkowe, walkingowe i modernistyczne odniesienia. A sam Popałkiewicz, grający na gitarze elektrycznej z dodatkowymi urządzeniami kształtującymi barwę i jakość dźwięku, na tyle interesująco konstruuje ich dramaturgię, że słucha się jego projektu z uwagą i podziwem. Powstał w sumie kompakt dla koneserów muzyki wymykającej się schematom.
Tekst: Piotr Kałużny
Internet: danielpopialkiewicz.com
Recenzja ukazała się w numerze 3/2010 miesięcznika Muzyk.