Jeśli ktoś z Państwa sądzi, że wszystkich interesują wyłącznie nagrania najnowsze, najzwyczajniej nie ma racji. Najlepszym tego dowodem jest pomieszczony na dwóch płytach album, będący kompilacją aż sześćdziesięciu największych przebojów, głównie z pierwszych lat kariery Cliffa Richarda i towarzyszącego mu zespołu The Shadows. Od końca listopada, gdy się ukazał, należy do najchętniej kupowanych nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w innych regionach świata. Młodzieży przypominam, że Cliff nazywany był „angielską odpowiedzią na Elvisa Presleya”. Jego kariera, rozpoczęta w końcu lat 50. i wciąż trwająca, jest naprawdę niezwykła. Wystarczy wspomnieć, że umieszczał swoje piosenki jako No.1 na listach przebojów w czasach, gdy już działali The Beatles i The Rolling Stones! W odróżnieniu od nich, żadnym buntownikiem nie był i niczego zmieniać nie zamierzał. Z dzisiejszego punktu widzenia reprezentował pop, momentami synkopowany. Miał sympatyczny, wręcz delikatny głos i taki sam sposób „garniturowego” śpiewania, a jednak potrafił zaskarbić sobie uwielbienie zarówno nastolatków, jak i ich rodziców. Znaczny udział w jego sukcesie miała grupa The Shadows, bodaj pierwszy zespół w świecie, grający w składzie trzy gitary i perkusja, składający się ze znakomitych muzyków. Na początku nazywali się zresztą The Drifters i dopiero informacja, że w USA działa już kapela pod tą nazwą, skłoniła ich do przyjęcia nowej. Ich wspólne drogi z Cliffem rozchodziły się i schodziły, pracowali często osobno, a ostatni raz nagrywali razem dziesięć lat temu. Wszystkie nagrania zostały starannie zremasteryzowane i wydaje mi się, że niektóre piosenki poddano jakiejś większej obróbce, choć głowy za to dać nie mogę. Podobno wybór konsultowano z zainteresowanym, który dał swoje błogosławieństwo. Oczywiście trudno nie zauważyć, że nie wszystkie wytrzymały próbę czasu, choć większość, o dziwo, broni się dzielnie. W każdym razie zapach naftaliny szczęśliwie się z nich nie wydobywa. Nie umiem wskazać, które piosenki są najlepsze, bo dobrych jest sporo. Do dziś wielu autorów wzoruje się na tych przebojach i usiłuje podrobić styl ich wykonania. Hank Marvin, wiodący gitarzysta The Shadows, wciąż pozostaje idolem Erika Claptona, Marka Knopflera i Neila Younga. Kiedyś bez tych piosenek babcie i dziadkowie dzisiejszych nastolatków nie wyobrażali sobie żadnej prywatki, puszczanych u nas na czysto polskim wynalazku, zwanym pocztówką dźwiękową. Sir Cliff Richard sprzedał dotychczas grubo ponad 250 milionów płyt i z pewnością nie są to ostateczne dane…
Tekst: Marcin Andrzejewski
Internet: www.cliffrichard.org
Recenzja ukazała się w numerze 2/2020 miesięcznika Muzyk.