Blackstar Series One, to nowe dzieło Brytyjczyków, na które wszyscy czekali z niecierpliwością. Zaprezentowany na targach Musikmesse 2009 wzbudził zainteresowanie wśród odwiedzających jak i profesjonalnych muzyków, a najlepszą reklamą dla tego produktu jest fakt, że James Hetfield (Metallica) dwa takie wzmacniacze zamówił dla siebie.
Firma Blackstar rozwija się bardzo szybko a jej produkty są wysokiej jakości i zdobywają coraz większe grono użytkowników. Najpierw wypuścili efekty podłogowe z serii HT z wbudowana lampą, symulacją paczki i systemem ISF, następnie weszła na rynek ręcznie produkowana seria Artisan w której znalazły się wzmacniacze typu head, combo i kolumny. Długo nie musieliśmy czekać, a pojawiły się wzmacniacze ćwiczebne z serii HT-5, które bazowały na efektach podłogowych z dodatkowo dodaną lampową końcówką mocy. No i wreszcie opisywana w tym numerze najnowsza seria Blackstar Series One, do której należą combo o mocy 45 W, dwa wzmacniacze typu head o mocy 100 W i 200 W oraz „kolumna” na 4 głośnikach Celestion Vintage 30 w wersji ściętej lub prostej. Do testów dostałem zestaw najmocniejszy czyli Series One 200 i zestaw głośnikowy 4 × 12” w wersji ściętej. Zobaczymy jak to wygląda i gra.
OPIS
Wzmacniacz na pierwszy rzut oka prezentuje się całkiem nieźle, przez kratę widać 2 rzędy lamp. W preampie są to cztery ECC83 i jedna ECC82, a w końcówce cztery KT88. Obok znajdują się dwa ogromne transformatory a pośrodku obudowy widnieje logo firmy. Całość zrobiona jest w czarnym wykończeniu. Series One 200 ma moc 200 W, 4 kanały i dodatkowo dołączany footswich, dzięki któremu możemy przełączać się pomiędzy kanałami. W dwóch rzędach gałek mamy umieszczone 4 kanały po dwa w rzędzie, więc górna część to kanały Clean i Crunch. Mają one wspólną korekcję BASS, MIDDLE, TREBLE i ISF (Infinite Shape Feature) to gałka znana z produktów Blackstar. Umożliwia ona zmianę charakterystyki wzmacniacza od brytyjskiej do amerykańskiej, w założeniu gdy skręcimy gałkę na prawo mamy cieplejszy dźwięk z łagodnym środkiem i bardziej zaokrągloną górą jest to charakterystyczne dla wzmacniaczy brytyjskich, a kiedy gałka wyląduje maksymalnie na lewo to dostajemy agresywny środek i zwarty dół i to ma nam przypominać amerykańskie brzmienie. Kanał Clean dzieli się na Bright i Warm, a dzięki takiej możliwości możemy uzyskać brzmienie z większą szklanką lub bardziej agresywne – dokonać tego możemy za pomocą małego przełącznika, który znajduje się pomiędzy gałkami GAIN a VOLUME. Tak samo wygląda sytuacja z kanałem Crunch tylko tutaj dzieli się na Crunch i Super Crunch. Dolny rząd to sekcja kanałów Overdrive 1 i Overdrive 2 i tak samo jak w rzędzie górnym mamy wspólną korekcję BASS, MIDDLE, TREBLE plus ISF i do każdego z kanałów gałkę GAIN i VOLUME. Na prawo od połowy panelu znajdują się 3 gałki, które są wspólne dla wszystkich 4 kanałów i są to RESONANCE (ogólnie do całości brzmienia dodaje więcej dołu), PRESENCE (ogólnie do całości brzmienia dodaje więcej górki) i wspólny VOLUME (ogólna gałka głośności). Następnie mamy DPR (Dynamic Power Reduction) to system dzięki któremu można płynnie zmniejszyć moc wyjściową wzmacniacza aż do 10% bez utraty harmonicznych i dynamiki. Na końcu mamy przełączniki STANDBY i POWER. Gniazdo wejściowe do podłączenia gitary znajduje się po lewej stronie panelu.
Z tyłu Series One 200 mamy wejście sieciowe, 3 bezpieczniki, gniazdo do podłączenia footswitcha, a następnie gniazda MIDI THRU i MIDI IN. Jest to świetne rozwiązanie dla tych, którzy lubią procesory efektów, bo wystarczy jeden sterownik który będzie nam wszystkim sterował. Idąc dalej pośrodku znajduje się selektor impedancji (do wyboru mamy 4, 8 lub 16 Ohm), następnie dwa wyjścia głośnikowe i wyjście z symulacją głośnika, które możemy wykorzystać w domu do nagrywania lub bezpośrednio podłączając się do systemów PA, wyjścia są typu jack 1/4” lub symetryczne XLR.
No i dochodzimy do pętli efektów. Standardowo mamy tutaj gniazda SEND i RETURN. Poziom pętli możemy ustawić w zależności od sprzętu jaki będziemy do niej wpinać, a do wyboru mamy +4 dBV lub -10 dBV.
Co do dostarczonego razem ze wzmacniaczem zestawu głośnikowego to jest wyższy o jakieś 10 cm od standardowych „paczek” tego typu produkowanych przez inne firmy. Series One 412 jest w stanie udźwignąć do 240 W obciążenia, a w środku znajdują się 4 głośniki Celeston Vintage 30. Z tyłu są dwa gniazda – jedno mono 4/16 Ohm i jedno stereo 2 × 8 Ohm. Całość jest wykończona na czarno.
GRAMY
Wzmacniacz pracuje bardzo cicho. To duży plus w szczególności gdy nagrywamy w małym pomieszczeniu. Włączmy kanał Clean – od razu słychać, że wzmacniacz posiada dużą dynamikę a w zależności od wyboru trybu Bright lub Warm można grać jazz, funk, country, ale najlepiej kanał spisuje się w rockowo-metalowych balladach. Kanał Crunch charakteryzuje się fajnym, podbitym pasmem środkowym z charakterystyczną chrypką. Aż się chce grać bluesowo-rockowe riffy. Wciskam przełącznik Super Crunch i przy małym gainie świetnie brzmi przy rozmytych partiach np. w utworach z gatunku Metal Core. Gdy dodałem więcej przesteru odezwał się mały potwór, świetny kanał do grania riffów. Bardzo selektywny i dynamiczny. Teraz sekcja overdrive – OD1 zaczyna się od poziomu gdzie Super Crunch się kończył, a gdy podkręcimy Gain i zagramy solo to dźwięk jest śpiewny, a zarazem skupiony co sobie osobiście cenię. Świetnie się gra legato i sweeping, a gdy odjąłem trochę środka i dodałem więcej góry to już wiedziałem, że jest to wzmacniacz do zastosowania w cięższej muzyce. Riffy brzmią na tyle potężnie, że nie mogłem się powstrzymać i podłączyłem na chwilę gitarę siedmiostrunową. Dzięki gałce ISF możemy zmienić charakter naszego brzmienia, więc mamy ogromne możliwość by znaleźć swój sound. OD2 powinien nazywać się 6*6 i nie dziwi mnie fakt że gitarzysta z zespołu Metallica dwie takie głowy zamówił dla siebie. Jest to kanał z bardzo dużym gainem i nadaje się do grania najcięższych odmian metalu. Najbardziej podoba mi się to, że dźwięk jest skupiony i możemy uzyskać dużą selektywność nawet przy graniu bardzo szybkich riffów.
PODSUMOWANIE
Wzmacniacz posiada dużo możliwości brzmieniowych, można na nim zagrać prawie wszystko, ale jednak jest to produkt stworzony do grania rocka i metalu i w tym wypada najlepiej. Dzięki zastosowaniu systemu DPR i symulacji głośnika możemy na nim ćwiczyć i nagrywać w domu z zachowaniem dynamiki i harmonicznych. Dzięki systemowi ISF mamy możliwość zmiany charakteru brzmienia, a dzięki pętli efektów i MIDI możemy wpiąć się z efektami i sterować nimi za pomocą sterownika MIDI. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu kanał Crunch i OD1. Ten drugi świetnie wypada w szybkich solówkach a dźwięk jest skupiony, co pozwala uzyskać dużą selektywność. Cena tego produktu jest zbliżona do cen innych firm robiących podobne wzmacniacze. Można powiedzie, że Blackstar zagościł już na stałe obok takich firm jak Marshall, Mesa Boogie, czy Randall. Ciekawy jestem co jeszcze szykują dla nas Brytyjczycy.
Tekst: Łukasz Kulczak
WYBRANE DANE TECHNICZNE
Series One 200 Head
Moc: 200 W
Lampy: 4 × ECC8, 1 × ECC82, 4 × KT88
Wymiary: 705 × 285 × 278.5 mm
Ciężar: 27.2 kg
Series One 412
Tryb: Mono/Stero
Moc (RMS): 240 W
Impedancja: Stereo – 2 × 8 Ohm, Mono – 4 lub 16 Ohm
Głośniki: 4 × 12” Celestion Vintage 30
Wymiary: 755 × 837 × 356 mm
Ciężar: 49 kg
Orientacyjne ceny:
Series One 200 Head – 9390 PLN
Series One 412 – 4570 PLN
Do testu dostarczył:
Sound Service
Am Spitzberg 3
DE-15834 Rangsdorf
tel. w Niemczech: +49 (0) 33708-933-0
tel. w Polsce: (0503) 146513
Internet: www.sound-service.eu, www.blackstaramps.com
Test ukazał się w numerze 10/2009 miesięcznika Muzyk.