Ultrasone skupia się na modelach przeznaczonych dla słuchawkowych tradycjonalistów, dlatego w ich katalogu nie ma słuchawek dokanałowych czy aktywnie walczących z hałasem otoczenia, co oczywiście nie znaczy, że nie mogą się pojawić w przyszłości. Punktem wyjścia do budowy modelu PRO 550 stały się niezmiernie popularne słuchawki HFI-580, poddane zasadniczej przeróbce. W ten sposób postępuje znacząca ilość producentów nauszników i nie wietrzę w tym żadnego tajnego planu.
Ultrasone PRO 550 sprzedawane są w solidnym etui, które z pewnością zabezpieczy cenną zawartość w przypadku upuszczenia ich na podłogę. Ich głównym przeznaczeniem jest praca w studio, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by były używane także ze sprzętem przenośnym. Nadają się do tego tym bardziej, że stanowią konstrukcję zamkniętą, więc nawet tramwaj czy pociąg z powodzeniem mogą posłużyć jako miejsce ich użytkowania. Jak to najczęściej w tej niemieckiej firmie bywa, nabywca otrzymuje dwa przewody, z których krótszy jest spiralny, a dłuższy gładki, zakończone dużym i małym jackiem. Miłym prezentem jest krążek CD nagrany techniką sztucznej głowy. Od razu dodam, że jej słuchanie jest ekstremalnie przyjemnym doznaniem dla każdego miłośnika słuchawek. Komu takie doświadczenie jest obce, będzie szukał źródła dźwięku przed sobą, za głową i daleko po bokach, efekty są absolutnie spektakularne.
Budowa PRO 550 nie pozostawia zbyt wielu szans na krytykę. Owszem, jak wiele modeli kosztujących kilkaset złotych poczyniono istotne kompromisy, ale nie są one bolesne dla użytkownika. Zastosowano duże, 50-milimetrowe przetworniki z mylaru, oczywiście zaimplementowano dwie najważniejsze technologie firmowe, czyli ULE, zmniejszające szkodliwe promieniowanie elektromagnetyczne do 2% ich pierwotnej wartości. Drugim, ciekawszym rozwiązaniem jest S-Logic Natural Surround Sound. Przez umieszczenie zdecentralizowanych przetworników oraz specjalny system dziurek, jakimi toruje sobie nie tylko bezpośrednio, ale też z przodu, z tyłu i z boku dźwięk, słuchacz ma wrażenie obcowania z muzyką docierającą zdecydowanie z przodu. Taki efekt potrafią stworzyć chyba tylko słuchawki planarne, w każdym razie, wybiegając nieco do przodu, bez aktywnych systemów DSP nikomu innemu w takim stopniu ta sztuczka się nie udała. Dla porządku dodam jeszcze, że mały napis na wewnętrznej stronie pałąka informuje o miejscu produkcji: Made In Taiwan.
PRO 550 ważą bez kabla 295 g. Obiektywnie to niemało, ale ciężar jest dobrze rozłożony, zatem nie odczuwa się go w przesadnie przykry sposób. Plastikowy pałąk w miejscu styku z głową jest wyłożony miękkim, przyjemnym w dotyku tworzywem, w każdym razie całość spoczywa na głowie pewnie i nie trzeba położenia słuchawek co chwila poprawiać. Oczywiście poza skracaniem pałąka każdą z muszel można obracać na przegubie. Wielkość samych nauszników jest prawidłowa, tylko posiadacze ekstremalnie wielkich uszu mogliby poczuć dyskomfort. Tym samym sympatycznym materiałem co fragment pałąka, wyłożone są muszle. Musi być wysokiej jakości, ponieważ uszy specjalnie się nie pocą, choć potrzebne były krótkie przerwy w odsłuchu, jakie stosowałem co kilkadziesiąt minut. To prawdziwy komplement w moim przypadku, ponieważ prywatnie nigdy nie używam słuchawek zamkniętych, mam bowiem poczucie głowy włożonej w imadło, a tu tego nie doświadczyłem.
Brzmienie PRO 550 nie przynosi zawodu. Z pewnością nie dorównują najlepszym konstrukcjom bawarskiego producenta, choćby Signature PRO, ale jest wysokiej próby. Bardzo analityczne, dynamiczne i wyraziste, a do tego podparte rzeczywiście mocnym, energetycznym basem, daje doskonały wgląd w nagranie. Jak przystało na sprzęt studyjny, z łatwością rozbierają dźwięk już nie na czynniki pierwsze, ale wręcz atomy. Żaden niuans nie ujdzie ich uwagi, nie przegapi się najmniejszego błędu, a przy okazji odkryje wszystkie warstwy nagrania. Trzeszczące krzesło na którym spoczywa organista, bądź świszczące powietrze zbyt nagle wzięte w płuca przez saksofonistę, to dla PRO 550 bułka z masłem. Wygłoszona przed chwilą pochwała basu nie oznacza, że inne części pasma są względem jego upośledzone, bo góra jest idealnie wyrazista i wypełniona, a środek, znaczony wokalami, potrafi natychmiast przykuć uwagę. S-Logic Natural Surround działa wyśmienicie z łatwością tworząc scenę wychodzącą zdecydowanie poza obwód głowy. Ojciec i matka tej konstrukcji, czyli HFI-580 miały opinię bezlitosnych dla kiepskich nagrań, obnażając zbyt brutalnie prawdę o ich niedoskonałości. W wypadku PRO 550 aż takiego efektu nie zauważyłem, choć każdy błąd wychodzi natychmiast.
Tekst: Marcin Andrzejewski
Cena: 799 PLN
Producent: Ultrasone, www.ultrasone.com
Dystrybutor: Audiotech, www.audiotechpro.pl
Test ukazał się w numerze 10/2012 miesięcznika Muzyk.