Jak dzisiaj o tym myślę, to wtedy, podczas koncertu Rolling Stonesów, pierwszy raz czułam się jak w wolnej Europie. Te granice na chwilę opadły. Grał przed nami zespół z Anglii, a na widowni ludzie z Polski, Czechosłowacji, Węgier… fantastyczna sprawa. To było nasze marzenie, poczuć się jak na Zachodzie”. Tak po latach, w książce Marcina Sitki, wspomina pamiętny koncert Stonesów w Warszawie w roku 1967 Maria Szawłowska.
To już druga pozycja książkowa dotycząca tamtego, naprawdę niezwykłego wydarzenia. Jedyny występ słynnego zespołu w socjalistycznej części świata, był ogromnym przeżyciem nie tylko dla fanów grupy, wstrząsnął wszystkimi młodymi Polakami, niezależnie od preferowanych stylów muzycznych.
Marcin Sitko, dziennikarz i wydawca, napisał nieco podobną w formie relację do tej, jaką zredagował Marcin Jacobson, którą przedstawiłem Państwu przed miesiącem. Tu także wypełniają ją przede wszystkim wspominki uczestników, oraz osób zaangażowanych w organizację koncertów. O dziwo, relacje jedynie sporadycznie powtarzają się, choć przecież dotyczą tego samego tematu. Oczywiście całość uzupełniają kapitalne, liczne zdjęcia wielu autorów. Sitko o wiele obszerniej opisuje tło obyczajowo-polityczne ówczesnej Polski. Zabiera nas na wycieczkę do czasów, gdy przy pełnym błogosławieństwie władz, po całej Polsce jeździli z imprezami bohaterowie „Czterech pancernych”. Aktorzy, wobec coraz większego zainteresowania tłumów, zmuszeni byli do przeprowadzania spotkań już nie w halach, a na stadionach. Dokoła nad wszystkim królowała szara, beznadziejna i ogromnie chędoga odmiana socjalizmu, a tu nagle zwala się do kraju nad Wisłą najbardziej kolorowa grupa rockowa mocno niegrzecznych muzyków. Autor cytuje wiodące artykuły na pierwszej stronie „Trybuny Ludu”, organu KC PZPR, udowadniając między innymi, że władza robiła wszystko, by występ już wówczas słynnego zespołu nie wybijał się ponad inne wiadomości. Prawdę powiedziawszy, w ogóle nie było o nim wzmianki. Dopiero dzień po koncercie pojawiły się artykuły i relacje, w których donoszono głównie o chuligańskich zachowaniach młodzieży i koniecznej interwencji Milicji Obywatelskiej przed obu koncertami. Raczono też czytelników opisami „pajacowatych strojów”, „pełnym wyuzdania tańcem” Micka Jaggera, a także zagłuszającym występy wrzasku młodych widzów. To ostatnie spostrzeżenie potwierdza się także w relacjach widzów: było ogłuszająco głośno, mowa jest nawet o możliwości odgadnięcia kolejnych utworów wyłącznie po muzycznych wstępach. Z pewnością koncert brytyjskiej super-grupy z całą pewnością nie był szczytem marzeń ówczesnych propagandzistów. Prawdziwym kłopotem organizatorów były podrobione bilety wstępu, sprzedawane przez koników za grube pieniądze zwłaszcza nie warszawiakom, głównie obcokrajowcom. Ponadto, jak wykazuje autor, sporą część widzów stanowili ludzie bez biletu, wprowadzani przez służby porządkowe i pracowników Pałacu Kultury i Sztuki, oczywiście nie bezinteresownie, co znakomicie potęgowało bałagan. Sami członkowie grupy i dziennikarze zachodni, opisywali później to, co się działo pod Salą Kongresową jako niemal walkę na śmierć i życie młodzieży ze zmotoryzowanymi, wyposażonymi w najcięższą broń, oddziałami milicji i wojska…
Sporo uwagi poświęca autor sposobom zdobywania płyt zachodnich zespołów młodzieżowych, a nawet metodom ich odświeżania dla oka i ucha, by można było je sprzedać i kupić nowe. Towarzysko liczył się przede wszystkim młody człowiek, który pojawiał się na prywatkach ze swoimi płytami-rarytasami. Książka Sitki wydana została przez to samo wydawnictwo, co pozycja Jacobsona. Moim zdaniem najlepiej byłoby mieć obie, uzupełniające się wzajem relacje, a korzyść z tego powinni mieć przede wszystkim ci, którzy znają tamte czasy wyłącznie z lektury. Jeśli nawet pewne fakty i mity są obecne w obu książkach, podawane są z innego punktu widzenia. Na koniec podaję za Marcinem Sitko, listę utworów wykonanych przez Stonesów w Kongresowej: Oto ona: „The Last Time”, „Paint It Black”, „19th Nervous Breakdown”, „Lady Jane”, „Get Off My Cloud”, „Yesterday’s Papers”, „Ruby Tuesday”, „Let’s Spend the Night Together”, „Going Home” oraz „Satisfaction”. Lista jakby nie całkiem historyczna, prawda?
Tekst: Andrzej Lajborek
Recenzja ukazała się w numerze 1/2013 miesięcznika Muzyk.