Osobiście nie mam najmniejszych wątpliwości: The Beatles są najważniejszym zespołem w całej historii rocka, a może nawet muzyki rozrywkowej w ogóle. Ich wpływ nie tylko na muzykę, ale też całą kulturę masową, był ogromny i podobnym do nich oddziaływaniem nie może się poszczycić żadna inna grupa, nie tylko lat sześćdziesiątych. Czwórka muzyków z Liverpoolu zawładnęła dziesiątkami milionów słuchaczy i wyznaczyła, trwające w wielu aspektach do dziś, kierunki muzycznych poszukiwań. „Abbey Road” to szczytowe osiągnięcie kwartetu i ostatnia płyta nagrana razem. Zawiera tak fantastyczne przeboje, jak „Something”, „Come Together”, Oh! Darling”, „I Want You” czy „Here Comes the Sun”. Wszystko na niej było wyjątkowe, nawet zdjęcie z okładki, zrobione podczas przerwy w nagraniach na przejściu przed studiem na Abbey Road. We wszystkich rankingach obejmujących najlepsze krążki kiedykolwiek nagrane, zajmuje zawsze jedno ze szczytowych miejsc. W półwiecze powstania wydano jego wersję jubileuszową, dostępną w kilku formatach różniących się zawartością. Za wybór i stronę techniczną odpowiedzialni są Giles Martin i znakomity, wielokrotnie nagradzany inżynier dźwięku, Sam Okell. Posłużono się ośmiościeżkowymi, oryginalnymi taśmami sesyjnymi, które poddano oczywiście wszechstronnym zabiegom „rewitalizacyjnym”. Powstały wersje stereo, high res stereo, 5.1 surround i Dolby Atmos. W przypadku Deluxe Edition mamy do czynienia z poszerzoną wersją, pomieszczoną na dwóch płytach CD. Do zestawu znanego na pamięć już dwóm pokoleniom słuchaczy, dodano 16 nagrań z tamtej pamiętnej sesji, jak i demo. Znakomita większość dodatków została zademonstrowana po raz pierwszy. Rzecz jasna dołączono czterdziestostronicową książeczkę, dla fanów grupy absolutnie niezbędną, zawierającą kopie pisanych ręcznie tekstów i fotografie. Cóż mogę Państwu powiedzieć? Te utwory i ich wykonanie nie postarzały się ani na jotę, są ponadczasowe i zwyczajnie piękne. To prawda, nie potrafię być do końca obiektywny w ich ocenie, znaczą dla mnie o wiele więcej, niż tylko ileś tam niezwykle zgrabnych piosenek i ich szkiców. Tak jednak powinno być i tych wzruszeń wcale się nie wstydzę. Zrobiłem eksperyment i zaraz po kupnie albumu posadziłem przed głośnikami dwójkę młodych osób, dla których John, Paul, George i Ringo wydają się tak odlegli, jak Kopernik. Byli naprawdę zachwyceni! Wyciągam z tego wniosek, że uwielbienie i nieprawdopodobna ekstaza towarzysząca niegdyś występom The Beatles, była w pełni uzasadniona. Polecam kupno tego krążka nie tylko starszym fanom zespołu, bo to oczywiste, ale też młodym ludziom, żeby poznali źródła, z jakich czerpie natchnienie wielu współczesnych idoli.
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa zespołu: www.thebeatles.com
Recenzja ukazała się w numerze 11/2019 miesięcznika Muzyk.