Otrzymaliśmy do testów kolejną wtyczkę z oferty Plugin Alliance. Tym razem jest to znane i cenione urządzenie – kompresor pasmowy. Jak zwykle przypadku firmy Brainworx (a plug-in powstał z wykorzystaniem jej rozwiązań) możemy spodziewać się niekonwencjonalnego podejścia do znanego przecież tematu, jakim jest kompresor, nawet wielopasmowy.
Wtyczka DSM V2 (Dynamic Spectrum Mapper V2) firmy Pro Audio DSP występuje we wszystkich formatach – w tym w najnowszym formacie AAX, przeznaczonym do systemów Pro-Tools i oczywiście tradycyjnie VST i RTAS. Instalacja jest bezproblemowa i polega na ściągnięciu pliku ze strony i autoryzacji za pomocą maila i hasła. Jeżeli na naszym koncie znajduje się licencja, wtyczka autoryzuje się i rozpoczyna działanie. Żeby licencja się na naszym koncie znalazła, trzeba oczywiście zapłacić – ale można też aktywować czternastodniową wersję demo.
Tak jak w przypadku limitera bx_XL niestety bez instrukcji obsługi się nie obejdzie – niby kompresor a jednak nie wszystko jest zrozumiałe. Na pierwszy rzut oka przypomina raczej programy do „odszumiania” – i w sumie działa na podobnej zasadzie. Suwaki w środkowej części okna wtyczki są klasyczne i w zasadzie nie wymagają komentarza – poza ostatnią sekcją TIMING PROFILE. Tu parametr LF ATT wydłuża czas ataku dla niższych pasm, a parametr HF REL skraca czas powrotu dla pasm wyższych – wszystko proporcjonalnie i w odniesieniu do ustawionych czasów ATTACK i RELEASE. Jeżeli parametry LF ATT i HF REL ustawione są na zero, to czasy ataku i powrotu kompresora są dla każdego pasma takie same.
Najniższa część wtyczki, PARAMETRIC THRESHOLD, to trzypasmowy korektor parametryczny, który nie jest korektorem, a służy do modyfikacji krzywej progu zadziałania kompresora. Korektor to nie jest, ale w praktyce działa jak korektor – i trzeba uważać, bo to jednak nie to samo.
Najważniejsze jest jednak górna część okna wtyczki czyli charakterystyczny ruszający się wykres FFT, pokazujący próg zadziałania w funkcji częstotliwości (nieruchomy wykres) i chwilowe widmo, bądź sygnału stereo niezależnie dla obu kanałów, bądź zsumowanego. Przyciski PROCESS, LINK, 16BIT i LIMITER nie wymagają komentarza, natomiast trzeba zatrzymać się przy funkcjach CAPTURE oraz FREEZE. CAPTURE to pobieranie widma sygnału wejściowego w celu ustalenia krzywej progu zadziałania kompresora. Kształt i położenie tej krzywej zależy więc od materiału wejściowego, tak w zakresie poziomu jak i widma. Producent zaleca w czasie ustawień zwiększenie czasu powrotu oraz wybór najbardziej reprezentatywnego fragmentu utworu. Po użyciu funkcji CAPTURE krzywą progu kompresji możemy przesuwać za pomocą regulatora THRESHOLD i modyfikować za pomocą najniższej części wtyczki, czyli trzech korektorów parametrycznych. Krzywej w żaden sposób nie można edytować myszą, do czego przyzwyczaiły nas wtyczkowe korektowy – szkoda.
Trzeba też zauważyć, że skala częstotliwości jest liniowa a nie logarytmiczna, w związku z czym częstotliwości poniżej 1 kHz zajmują jakieś 10% wykresu i edycja krzywej kompresji w najniższym paśmie w zasadzie jest możliwa tylko „na ucho”. Filtry kompresora też są liniowe i zdecydowanie więcej pasm przypada w górnej części, a mniej w dolnej. Przycisk FREEZE zamraża działanie wtyczki i zostawia brzmienie, jakie było w momencie jego aktywacji – ciekawa funkcja, trochę jednak przypadkowa i wymagająca dobrego refleksu.
No to wiemy, jak to ustawić – ale jeszcze nie wiemy, po co i do czego. Zrozumienie zasady działania i znalezienie potencjalnych zastosowań to nie jest szybki ani łatwy proces. Przede wszystkim – chcący zorientować się, o co w ogóle chodzi, nie znajdą jednego istotnego parametru – ile to ma pasm? Nie wiadomo, producent pisze tylko, że dużo. No dobra, możemy z tym żyć. Ważnym parametrem jest fakt, że więcej pasm jest w górze, a mniej w dole, i „bawiąc się” presetami łatwo można dojść do wniosku, że DSM V2, jakkolwiek będący kompresorem wielopasmowym, nie służy raczej do dodawania „kopa” w niskim paśmie, tylko do zwiększania „czytelności” w górze i średnicy. Większość procesorów, zwiększających „cios”, doskonale radzi sobie z dołem i niskim środkiem i nagrania są głośne i „dynamiczne”, ale zakres wyższych częstotliwości trochę na tym cierpi, materiał ma tendencję do utraty wyrazistości, klarowności i „bliskości”. I na te zakresy najbardziej wrażliwy jest testowany Dynamic Spectrum Mapper
V2, i w tych zakresach pokazuje, co potrafi. Dół, owszem, trochę potrafi „polepszyć”, ale lepsze efekty można uzyskać nawet pełnopasmowym, odpowiednio ustawionym kompresorem typu „bus-compressor”. Tyle, że właśnie dobrze „kopiący” utwór zrobiony przy pomocy pełnopasmowego kompresora robi się trochę „gumowy” i „mulisty” w średnicy i górze – i tu testowana wtyczka może pomóc. Wszystkie „cykacze” stają się wyraźniejsze, wychodzą „do przodu”, przy czym wcale nie głośnością ani barwą, tylko… jakoś tak. Największa niespodzianka czeka nas przy „wokalu” – w odróżnieniu od klasycznych pasmowych kompresorów z tendencją do „chowania” wokalu Dynamic Spectrum Mapper V2 wokal przybliża, i jakby kompresuje niezależnie od reszty. Trzeba o tym wiedzieć i pamiętać, że wokal zostanie nieco „wyciągnięty” i zbliżony, zwłaszcza, jeżeli planujemy mastering jako kolejny po zgraniu etap obróbki. Ta cecha sprawia, że testowana wtyczka nieźle sprawdza się też jako kompresor na śladzie wokalnym czy lektorskim, z możliwością kompresji i redukcji sybilantów. Inne instrumenty też dobrze poddają się obróbce, ale efekty lepiej słychać na śladach o szerokim widmie, takie instrumenty jak bas czy np. saksofon z podobnym skutkiem obrobimy zwykłym kompresorem. DSM V2 trochę „dobrego” robi przy okazji w dolnym środku, „odchudzając” całość oraz dbając o najniższe pasmo, ale już w ograniczonym zakresie.
Niestety, sposób obsługi, a konkretnie „wprowadzania parametrów” jest taki, że w zasadzie uniemożliwia świadome kształtowanie brzmienia czy przenoszenie presetów (mimo ich dużej ilości średnio się do czegokolwiek konkretnego nadają) – cała praca z wtyczką sprowadza się do szukania „czy jest lepiej” – ale dlaczego, i jak zrobić inaczej, to już trudniej. Dość łatwo znaleźć ustawienia, które dodają do nagrania czy śladu „coś”, czego nie uzyskamy żadną inną wtyczką, ale świadome poszukiwania są żmudne i czasochłonne, a trudność zwiększa niezwykle przezroczyste brzmienie na dowolnych praktycznie ustawieniach. I właśnie drugą „wadą” testowanej wtyczki jest jej neutralność i przezroczystość – niezmiernie łatwo dosłownie „zmiażdżyć” nagranie, które na ucho wciąż brzmi dobrze i nawet „oddycha”, ale na rysunku przypomina już klasyczną „parówkę” i na dłuższą metę nie nadaje się do słuchania z powodu zbyt dużej „natarczywości”. To oczywiście nie jest żadna wada tylko zaleta, wystarczy uważać, słuchać i często używać przycisku BYPASS.
Apetyt na moc obliczeniową nie jest duży, w testowym systemie Pro-Tools z czterordzeniowym procesorem Pentium Quad Core przy częstotliwości próbkowania 44.1 kHz jedna instancja DSM V2 zajmuje około 10% mocy procesora.
Dynamic Spectrum Mapper V2 nie jest narzędziem pierwszej potrzeby – jakoś dotychczas obywaliśmy się bez niego. Jednak właściwie i subtelnie użyty potrafi zdziałać wiele, będąc współczesnym odpowiednikiem klasycznego Aphex Excitera – przybliża brzmienie, wyciągając szczegóły bez zniekształceń, rozjaśnienia czy zgłaśniania. Twórcy piosenek będą zadowoleni – brzmienie, bliskość i również zrozumiałość, zwłaszcza w naszym języku, bardzo się podnosi, bez potrzeby zgłaśniania, zwiększania kompresji czy rozjaśniania śladu wokalnego. To jest też niezwykle przydatna cecha podczas masteringu – większość wielopasmowych kompresorów ma tendencję do „chowania wokalu” w podkładzie, DSM V2 działa jakby odwrotnie. Oczywiście, nie jest to uniwersalne panaceum na wszystko – skupienie się na średnicy i górze powoduje, że dołem lepiej zajmą się inne, na szczęście dobrze znane narzędzia. Propozycji nie można zlekceważyć, zwłaszcza, że czternastodniowe demo wtyczki jest dostępne bez ograniczeń.
Tekst: Przemysław Ślużyński
Cena: 329 USD
Do testu dostarczył:
Plugin Alliance
www.plugin-alliance.com
Test ukazał się w numerze 4/2013 miesięcznika Muzyk.