„Są takie płyty, na nagranie których czekasz całe życie. Wszystko, co robiłeś przedtem, wydaje ci się przygotowaniem i wprawką. I nagle dostajesz taką szansę, jedną, jedyną. Niepowtarzalną. Wchodzisz w nią z drżeniem serca, bo albo wygrasz, albo ogromnie stracisz. To jest dla mnie taki album. Kulminacja tego, czego się nauczyłem i co wiem o muzyce. Szerokie spektrum ekspresji zebrane na wielkim płótnie. Może i nie uniósłbym tego, ale miałem muzyków, z którymi spędziłem setki nocy na wspólnym graniu i gadaniu, im mogłem zawierzyć tak samo, jak sobie”. Ci muzycy, to głównie jego wieloletni perkusista, Antonio Sanchez, ale również walijski pianista Gwilym Simcock, malezyjsko-brazylijska basistka, Linda May Han Oh, według Pata „jedna z najlepszych, jaka się pojawiła w ostatnich latach w Nowym Jorku”, jak również specjalnie zaangażowani do tego przedsięwzięcia – wokalistka Meshell Ndegeocello, harmonijkarz Gregoire Maret i perkusjonista Luis Conte. Całość zawiera dziesięć utworów Pata. Powiem Państwu od razu, że „From This Place” jest albumem wybitnym, takim, który zdarza się bardzo rzadko, który powala i zatyka nie tylko miłośników jazzu. Swoją drogą sam Metheny twierdzi, że zrezygnował z grania w jednym, łatwym do zdefiniowania stylu, ponieważ podobne zaszufladkowanie stało się dla niego zbytnim ograniczeniem. Teraz hołduje fuzji kilku gatunków, wybierając z nich to, co mu akurat wydaje się najwłaściwsze. Pat z najwyższą starannością dobiera środki, style, dźwięki, dzięki czemu wszystko co gra zbiera w niesamowitą, pełną ekspresji całość. „From This Place” to jedna z łatwiejszych w odbiorze płyt artysty, co nie oznacza, że znalazło się w niej miejsce na jakikolwiek artystyczny kompromis. Pat twierdzi, że skorzystał z niektórych pomysłów aranżacyjnych Lindy i Gwilyma. Dlatego podobno „Everything Explained”, mimo mnóstwa pomysłów muzycznych, ma minimalną aranżację, a wieloczęściowy i mocno rozbudowany, trzynastominutowy utwór „America Underfined”, zyskał aż taką ostateczną formę. Ponieważ Metheny stwierdził, że brakuje mu w całości albumu koloru, dla podkreślenia nastroju zaangażowano nawet orkiestrę Hollywood Studio Symphony, pod dyrekcją Joela McNeely. Powstał znakomity, przemyślany w najdrobniejszych szczegółach, idealnie skonstruowany, no i rzecz jasna nienagannie wykonany album, ale ostatecznie jaki miałby być w wykonaniu „mistrzów świata”, jak ich określono na festiwalu w Montrealu w 2019 roku? Niektórym nie podoba się jego mały wątek polityczny, związany z tekstem jednego z utworów. Chodzi o czytelne „nie” wyrażone wobec opinii obecnego prezydenta USA na temat imigrantów meksykańskich. Meksykaninem jest Antonio Sanchez…
Tekst: Marcin Andrzejewski
Internet: www.patmetheny.com
Recenzja ukazała się w numerze 4/2020 miesięcznika Muzyk.