We wstępie w booklecie płyty czytamy: „Pojęcie Romance odnosi się nie tylko do romantycznego charakteru utworów, ale także do języków romańskich – na przykład hiszpańskiego, francuskiego, rumuńskiego, skąd pochodzi muzyka prezentowana na tej płycie. Nazywane są one językami romańskimi, ponieważ pochodzą z łaciny, języka używanego w Cesarstwie Zachodniorzymskim”. W zasadzie żadnego z kompozytorów, których miniatury są prezentowane na płycie nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Muzyka Beli Bartoka nie jest może zbyt często grywana przez gitarzystów klasycznych, bo wybitny kompozytor węgierski pierwszej połowy XX. wieku na nasz instrument nie tworzył – istnieją co prawda opracowania jego licznych melodii dziecięcych i ludowych autorstwa Laszlo Szendrey-Karpera zawartych w cennej i raczej zbyt mało popularnej Szkole gry z lat 70.
Całość rozpoczyna 6-częściowa doskonale znana w środowisku suita „Rumuńskich tańców ludowych” Bartoka w opracowaniu na ten skład – to zestaw charakterystycznych mini-nastrojów zagranych bez ekstrawagancji, wielobarwny i budzący zainteresowanie – aż prosiłoby się o dopisanie repetycji, gdyż krótkie to, tęskne i subtelne miniaturki (jedynie finałowe „Romanian Polka” i „Fast Dance” zawierają w sobie znacznie więcej tempa, akcentów i dynamiki).
„Romance” Claude’a Debussy’ego, które nadało tytuł całej płycie, ukazuje nam znów niezwykłe piękno brzmienia powolnych skrzypiec i subtelnie towarzyszącej im gitary. Następnie słuchamy dynamicznej i romantycznej „Suite Populaire Espagnole” w oryginale stworzonej na sopran i fortepian przez Manuela de Fallę. Pięknie brzmiące lamentujące „Nana” albo „Asturiana” czy witalna, kołysząca „Canción” i wszystkie pozostałe części suity pozwalają nam podziwiać znakomite zgranie duetu, wspólne oddychanie frazami, naturalną muzykalność i dopracowanie słynnych kompozycji w każdym detalu, akordzie, ozdobniku.
„Cafe 1930” ze słynnej czteroczęściowej suity „Historia Tanga” Astora Piazzolli z Argentyny przeznaczonej w oryginale na flet z gitarą – zagrane pięknie z delikatnością, rozmarzeniem i paroma nieco jaśniejszymi, dynamiczniejszymi fragmentami. Śmiem twierdzić, że w wersji na skrzypce cała ta słynna Suita pozwala wydobyć znacznie więcej z jej muzycznej zawartości. Skrzypaczka pięknie czaruje i roztacza aurę zamyślenia, w czym właściwie towarzyszy jej gitara – także w jedynym solowym fragmencie. „Après un Rêve” – przecudnej urody urokliwa melodyjna miniatura Gabriela Faure’a (czas całości 7:03) wypełniona niezwykłą poetyką przekazu – a zaraz po niej pełne latynoskiej witalności dynamiczne „Adios Nonino” Astora Piazzolli z Argentyny.
Melodia kompozycji Claude’a Debussy’ego „Beau Soir” (oprac. Tilman Hoppstock) przypomina mi nieco pieśń miłosną z płyty „Strofki na gitarę” Seweryna Krajewskiego do słów Agnieszki Osieckiej. Słuchamy zatem dźwięków cudownie zawieszonych w czasie zadziwieni piękną kreską frazowania niezwykle uzdolnionej skrzypaczki i jej partnera z duetu. Identycznie jest z ostatnią na krążku kompozycją „Ave Maria” A. Piazzolli – gdzie dodatkowo urzeka nas subtelny fragment na gitarę solo, a fraza skrzypiec wznosi się przecudnie w górę. Brawo! Płyta finalizuje się pozostawiając nas wtopionych w ciszę, a w uszach brzmi jeszcze tęskna melodia najpiękniejszego instrumentu świata (gitarzyści mi wybaczą – mam nadzieję).
Trzeba podkreślić także wielce wymagające partie gitary w wielu granych tu utworach – w połączeniu z przeważnie jednogłosową linią melodii skrzypiec. Całość zarejestrowano w naturalnej akustyce kościoła w Berlinie, płyta trwa 48 minut. Książeczki do płyt szczecińskiego wydawnictwa QBK, mimo iż zawsze wydane estetycznie i z pełną informacją, posiadają jednak pewien dokuczliwy mankament. Często zawierają nazbyt małej wielkości liternictwo, a także – jak w omawianej produkcji – słabo widoczne napisy na ciemnym tle, co niestety nie ułatwia swobodnego zapoznania się z prezentowaną treścią – tu w języku angielskim. Podsumowując i bez wdawania się w szczegóły interpretacyjne – intrygujący program z XIX i XX wieku w profesjonalnym i urzekającym wydaniu międzynarodowego składu instrumentalnego, ukazujący nieprzeciętne możliwości młodych artystów ze Słowenii i Polski zamieszkałych w Berlinie. To znakomicie zgrany duet.
Omawiana płyta to świetna fonograficzna propozycja dla stęsknionych pięknych romantycznych fraz, jak i witalnej energii tanecznej, ale w wydaniu stylizowanego artystycznie przekazu. Tylko cały czas nie wiem, którą z tych powolnych cudnej urody melodii tj. „Romance” lub „Beau Soir” C. Debussy’ego czy też „Après un Rêve” G. Faure’a, a może „Tanti Anni Prima (Ave Maria)” A. Piazzolli zabrałbym ze sobą na „wyspę zapomnienia” – w jakieś miejsce oderwania od goniącej codzienności… Może Państwo mi w tym pomogą?
Tekst: Krzysztof Nieborak
Internet: www.tjasakastelic.com / www.jerzychwastyk.com
Recenzja ukazała się w numerze 3/2020 miesięcznika Muzyk.