W momencie premiery swego krążka, „Songs for the Saints”, Kenny Chesney nie krył emocji. „Kiedy wydarzyła się tragedia, znajdowałem się kilka tysięcy mil od tego miejsca. Później dowiedziałem się, że również mój dom, który tam wybudowałem, praktycznie przestał istnieć. Postanowiłem jakoś pomóc temu miejscu i ludziom, których pokochałem. Czuję się jednym z nich, to nieszczęście ogromnie mnie osobiście dotknęło, a nawet w jakimś sensie odmieniło spojrzenie na życie. Wielu ludzi zginęło, mnóstwo straciło dorobek życia. Co mogłem dla nich i dla siebie zrobić? Nagrałem album inspirowany tymi strasznymi wydarzeniami i postanowiłem przekazać zysk z jego sprzedaży na rzecz pomocy najbardziej potrzebującym”.
Chodzi o straszliwe w swej niszczycielskiej sile huragany Irma i Maria, jakie spustoszyły między innymi Wyspy Dziewicze. To ani pierwsza, ani tym bardziej ostatnia wielka tragedia, wobec której muzycy country poczuli się w obowiązku zabrać głos. Gesty solidarności wobec cierpiących i potrzebujących pomocy, zdarzają się w ich wypadku często. Nic w tym dziwnego, skoro country z natury rzeczy tak bardzo odwołuje się do szarej rzeczywistości zwykłych ludzi, ich radości i kłopotów. Do tragedii, również wielu spraw z nią związanych, nawiązuje większość tekstów. Autorom udało się spojrzeć na te nieszczęścia nie tyle wprost, co ująć je w formie przypowieści, głównie po to, by powiedzieć więcej o świecie, życiu, nieuchronności losu, także o sobie.
Tym razem Chesney, zazwyczaj mocno zaznaczający swą obecność na własnych płytach jako śpiewający kompozytor, zdecydował się przede wszystkim na utwory innych. Jedna z najciekawszych pieśni wyszła już lata temu spod pióra Jimmy’ego Buffetta, o znamiennym tytule „Trying to Reason with Hurricane Season”, którą teraz Kenny zaśpiewał wespół z autorem. Od strony muzycznej siedemnasty album studyjny Chesney’a okazał się kolejnym sukcesem utalentowanego gwiazdora. Wyprodukowany przez niego z Buddym Cannonem, z którym współpracowali na tym polu już wielokrotnie, udowadnia, że jego bardzo wysoka pozycja nie jest kwestią przypadku. Chesney nie eksperymentuje, to country głównego nurtu, napisane, zaaranżowane, wykonane i zagrane niezwykle porządnie. Do śpiewania został też doproszony Ziggy Marley z Jamajki, syn słynnego Boba, a także młodziutka Mindy Smith. Kenny właśnie zmienił wytwórnię, zależało mu tym bardziej na pokazaniu się z najlepszej strony. Ciekawy album okazał się także sukcesem komercyjnym, wskoczył jako No. 1 na listę country Billboardu!
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artysty: www.kennychesney.com
Recenzja ukazała się w numerze 10/2018 miesięcznika Muzyk.