Pewnie już nie wszyscy Czytelnicy znają nazwisko jednej z najpopularniejszych polskich piosenkarek lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Bez żadnych wątpliwości Urszula Sipińska stanowiła w tamtych czasach objawienie polskiej estrady, uważana przez krytyków i publiczność za jedną z najciekawszych osobowości w rodzimym show-biznesie. Jej decyzja o zejściu z estrady po czterdziestce do dzisiaj wywołuje gorące spory. Pewnie niepotrzebne, skoro tak postanowiła sama zainteresowana, wracając do wyuczonego zawodu architekta. Mimo kilku poważnych propozycji powrotu, pozostała niezłomna w swoim postanowieniu. Trudno powiedzieć, jaki współudział w podtrzymaniu tej decyzji, miały obserwowane na przestrzeni ostatnich lat nieudane powroty na estrady całkiem sporego grona niegdyś wybitnych wokalistów i zespołów. Jesienią ukazał się czteropłytowy album z piosenkami wykonywanymi, a przy tym wybranymi przez Sipińską. Można zatem domniemywać, że pani Urszula właśnie te utwory ceni sobie najbardziej: blisko osiemdziesiąt utworów pisanych głównie dla niej przez całą ówczesną czołówkę autorów tekstów i kompozytorów. Powiem Państwu, że warto kupić ten album choćby po to, by dokładnie przesłuchać sobie cały nagrany materiał i skonfrontować ówczesny warsztat autorów, kompozytorów i wykonawców z dzisiejszymi osiągnięciami w tej dziedzinie. Wówczas mówiło się jeszcze o etosie zawodowego kompozytora i autora tekstów, istniały pewne określone prawidła, według których należało pisać piosenkę i tekst. Hasła typu szlagwort i puenta nie powodowały wzruszenia ramion. a dla kogoś tak dobrego i popularnego zarazem, jak Sipińska, nie mógł niczego napisać żaden amator. Są tu teksty Wojciecha Młynarskiego, Agnieszki Osieckiej, Janusza Kondratowicza, Adama Kreczmara, Andrzeja Sobczaka… Muzykę dla niej tworzyli Katarzyna Gaertner, Wojciech Trzciński, Piotr Figiel, Aleksander Maliszewski i wielu innych. Pani Urszula do kilku piosenek sama napisała muzykę, żeby wspomnieć choćby jej pierwsze wielkie przeboje, „Zapomniałam” i „Poziomki”, a także „Rafael”, bądź „Szalala zabawa trwa”. Dwie płyty składające się na ten album zatytułowano po prostu „Best Of”, trzecia nazywa się „Sentymentalny dzień”, a czwarta „Miękko i czule”. Całość jest bez wątpienia pomyślana pod kątem przypomnienia największych przebojów piosenkarki, bez których kiedyś nie mógł się obejść żaden festiwal, znaczący program telewizyjny, czy nawet radiowy „Koncert życzeń”. Są utwory ze wszystkich okresów jej śpiewania, z country włącznie, czego potwierdzeniem są duety z Georgem Hamiltonem IV. Nic się nie zmieniło, to w dalszym ciągu ciekawe piosenki w niebanalnym wykonaniu, choć co najmniej w kilku przypadkach aranżacja zdradza ich wiek. No cóż, ona starzeje się najszybciej i przypomina zmarszczki na dekolcie, najtrudniejsze do ukrycia…
Tekst: Marcin Andrzejewski
Recenzja ukazała się w numerze 3/2017 miesięcznika Muzyk.
Strona internetowa wytwórni Polskie Nagrania: polskienagrania.com.pl