Za dwa lata Tony, jeden z najbardziej cenionych pieśniarzy amerykańskich, będzie obchodził dziewięćdziesiątkę. Ona, jakby troszkę młodsza od mistrza, choć też niezmiernie popularna, nie posiada ani jego charyzmy, ani tym bardziej umiejętności. Co skłoniło zatem Bennetta do tej współpracy? Tony odpowiada na to pytanie krótko: „Chciałem, żeby swing trafił do młodszej generacji odbiorców, a przez kogo bardziej mogłem do nich przemówić, niż przez ich idolkę?” Śpiewał z nią już dwukrotnie. Raz na swoim krążku „Duets II”, a raz na żywo, w gali przeznaczonej na cele charytatywne. Jednak to były „jednopiosenkowe” duety, a teraz razem wypełnili wspólnie krążek ze standardami amerykańskiego swingu. Przygotowywali się do tego od dwóch lat. Lady Gaga powiedziała skromnie: „Śpiewałam jazz od dzieciństwa”, ale uzależniła nagranie całości od opinii Bennetta jaką wyda po przesłuchaniu pierwszego nagrania. Tony w pełni go zaakceptował i projekt ruszył w studiu w Nowym Jorku. Podkłady nagrały połączone zespoły obojga wykonawców, ale wzbogacone o kilku wspaniałych instrumentalistów, zwłaszcza trębacza Briana Newmana i saksofonistę Joe Lovano. Można się domyślić, że łatwo i bezboleśnie nie było. On w tym repertuarze siedział całe życie, czuje się w nim nadzwyczaj swobodnie, potrafi z nim zrobić naprawdę wszystko. Ma warsztat w małym palcu i mało kto, jeśli w ogóle, może mu dorównać w śpiewaniu standardów. Co dziwne, wiek mu nie sprowadził specjalnych ograniczeń, choć oczywiście tej cudownej swobody w górnych tonach już mu brakuje… Głos Lady Gagi jest odległy o kilometry od tego, który zawsze obowiązywał w swingu. Jest słabiutki, w dodatku wychodzą wszelkie braki techniczne. A jednak „słodka skandalistka” naprawdę się stara i robi co może, żeby się jakoś w tak wybitnym towarzystwie obronić. I być może to jest największe zaskoczenie, w kilku utworach się jakimś cudem broni! Najlepiej w „Lush Life”, trochę w „Nature Boy” i „Anything Goes”, ale nigdzie nie wypada poniżej średniej. W wywiadach twierdzi, że szukała inspiracji do wykonania tej roboty w śpiewie Amy Winehouse. I rzeczywiście, udaje jej się śpiewać emocjonalnie, do tego ma wdzięk, swoje partie wykonuje czysto, choć czasem na tle mistrza jej głos brzmi wyjątkowo płasko i wówczas dla kogoś zakochanego w tych niezwykłych piosenkach, trudny do zdzierżenia. Proszę jednak nabyć ten krążek, Tony jest boski!
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strony internetowe artystów: www.tonybennett.com / www.ladygaga.com
Recenzja ukazała się w numerze 1/2015 miesięcznika Muzyk.