Stanowczo Shania Twain nie może zaliczyć ostatnich lat do swoich najlepszych. Nękana była różnymi zdarzeniami, które musiały pozostawić wielkie wrażenie w jej psychice. Przede wszystkim rozstała się z mężem, Robertem Johnem „Mutt” Lange. Był to dla niej potrójny cios. Po pierwsze „Mutt” odszedł do najlepszej koleżanki i ze szczęśliwego związku zostały zgliszcza. Po drugie Robert był artystą, który uczynił z niej gwiazdę, to dzięki niemu nikomu nieznana Kanadyjka zrobiła rzeczywiście niebywałą, światową karierę. Po trzecie zaczęła chorować, stwierdzono u niej dysfonię, zanosiło się na to, że już nigdy nie odzyska głosu, przyplątała się także borelioza. Owszem, bywała na estradzie, śpiewała również z wielkimi sukcesami w reprezentacyjnym kasynie w Las Vegas, ale dopiero teraz, przezwyciężając te ogromne kłopoty, nagrała po piętnastu latach nowy album studyjny, na który napisała wszystkie piosenki. Zaprosiła do współpracy przy tej produkcji kilkadziesiąt osób, jest nawet, łącznie z nią oczywiście, piątka producentów. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem na jednej płycie tak wielkiego grona zaangażowanych artystów! Jest kilku wyśmienitych instrumentalistów, z Gregiem Leiszem na gitarze stalowej, ale słychać też sporo instrumentów dętych. Shania gra również osobiście na gitarze elektrycznej i keyboardzie. Dwanaście utworów utrzymała w swym ulubionym mariażu country z popem. Być może zaprzysięgli zwolennicy country będą to jej mieli za złe, bo popu jest więcej, ale większość fanów woli właśnie takie wcielenie Twain. Utwory są bardzo zgrabnie napisane, nie ulega wątpliwości, że gwiazda w żadnym wypadku nie zapomniała, jak się pisze przeboje. A jednak, zwłaszcza strona muzyczna, nie do końca jest taka, do której Shania Twain nas przyzwyczaiła, choć broń Boże nie stawiałbym tej kwestii jako zarzutu. Ona sama śpiewa co najmniej dobrze, a biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno groziło jej w ogóle zamilknięcie na stałe, wręcz świetnie. Swoje credo artystyczne wyjawia w ostatnim utworze, All in All: „Jestem wciąż sobą, ale się zmieniłam”. To prawda, ale z zaakceptowaniem nowej Twain nie mam żadnego problemu. Album został świetnie przyjęty przez fanów, a te 100 milionów dotychczas sprzedanych płyt, z pewnością się zdecydowanie powiększy. I bardzo dobrze!
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artystki: www.shaniatwain.com
Recenzja ukazała się w numerze 12/2017 miesięcznika Muzyk.