Do testu trafiła kolejna wersja legendarnego urządzenia. Nie ma w tym przesady – każdy przyzna, że wzmacniacze gitarowe Marshall pomogły ukształtować współczesną muzykę rockową. Co tu więc poprawiać, po co nowe wersje czegoś idealnego? Cóż, po pierwsze zmieniają się ideały, a po drugie konkurencja nie śpi. Seria JVM obejmuje urządzenia w wersji head i combo.
Opis
Urządzenie ma klasyczny wygląd, do jakiego producent nas przyzwyczaił. Solidna czarna obudowa w skóropodobnym wykończeniu. Na spodzie nóżki z amortyzatorkami, u góry rączka. Jedną trzecią frontu zajmuje panel kontrolny, na którym umieszczono dwustopniowy włącznik (power i standby), sekcję wspólnych kontrolerów: Master i Reverb oraz w dwóch liniach kontrolery kanałów. Jako ostatni element umieszczono gniazdo wejściowe typu jack 1/4″.
Tył wzmacniacza zawiera szereg złączy. W tym aż pięć głośnikowych. Możemy zastosować: jeden głośnik czteroomowy, jeden głośnik ośmioomowy, jeden głośnik szesnastomowy lub dwa głośniki ośmioomowe lub dwa głośniki szesnastoomowe. W dalszej kolejności umieszczono złącza pętli efektów z regulacją nasycenia efektem, wyjście przedwzmacniacza i wejście końcówki mocy, przełącznik czułości pętli efektów, wyjście liniowe typu XLR z symulacją gitarowego zestawu głośnikowego, gniazdo przełącznika nożnego (jack mono 1/4″), gniazda MIDI IN i THRU oraz gniazdo przewodu zasilającego. Powyżej panelu ze złączami przez maskującą siatkę prześwitują lampy…
Nieco szczegółów
Na przednim panelu obok potencjometrów umieszczono wiele przełączników. Chociaż wzmacniacz jest urządzeniem dwukanałowym, to dzięki rozbudowanym możliwościom sterowania możemy używać większej ilości barw niż dwie. Zacznijmy jednak od początku. JVM210H to wzmacniacz o mocy 100W. W urządzeniu pracuje pięć lamp typu ECC83 i cztery lampy typu EL34. Każdy z dwóch kanałów (Clean/Crunch i Overdrive) może pracować w trzech trybach, co daje w sumie sześć dostępnych łatwo ustawień. Tu pora na ciekawostkę. Zaprogramowane ustawienia są zapisywane w… przełączniku nożnym! Można więc zabrać swój przełącznik do kolegi, który ma wzmacniacz JVM i błyskawicznie przywołać swoje ustawienia.
Przypatrzmy się kontrolerom na panelu przednim. Kanał Clean/Crunch i Overdrive mają identycznie opisane potencjometry. Mamy tu: Volume, Bass, Middle, Treble oraz Gain. Dodatkowo kanał Clean/Crunch ma przełącznik trybu (z Clean na Crunch), a Overdrive ma przełącznik Overdrive. We wspólnej sekcji Reverb, czyli pogłos, umieszczono dwa niezależne potencjometry regulujące nasycenie pogłosu w obu kanałach. Skoro są niezależne, to równie dobrze mogłyby znaleźć się przy dedykowanych kanałach. Umieszczono tu również przełącznik aktywujący pogłos. Co do samego pogłosu, to zastosowano tu układ cyfrowy w miejscu gdzie kiedyś była sprężyna. Układ jednak pracuje naturalnie, wybrzmiewa po zmianie kanału i ma „sprężynowy” charakter. W sekcji Master umieszczono dwa potencjometry Master, przełącznik Master oraz potencjometry Resonance i Presence regulujące pracę końcówki mocy.
W każdym z trybów urządzenie zapamiętuje ustawienia pogłosu, nastawy Master i pętli efektów. Dodatkowo, każde z ustawień można zapisać w jednej ze 128 komórek pamięci przez MIDI.
Przełącznik nożny
Jak wspomniałem wyżej w przełączniku zapisywane są ustawienia wzmacniacza, co pozwala nam przenieść ustawienia na inny wzmacniacz JVM. Sam footswitch ma metalową obudowę, cztery solidne przełączniki i gniazdo typu jack 1/4″. Do połączenia ze wzmacniaczem możemy używać standardowego kabla gitarowego (lub przewodu, który jest w zestawie). Mamy tu również zestaw diod, które sygnalizują nam pracę kanału, trybu, pogłosu itp.
Przełącznik może pracować w dwóch trybach. W pierwszym pozwoli przełączać tryby ustawione na kanałach przyciskami na panelu głównym oraz w drugim jako przełącznik programów.
Gramy
Mimo technologicznych dodatków, to wciąż jest Marshall, więc wystarczy podpiąć zestaw głośnikowy i włączyć urządzenie. Po paru chwilach (lampy mają swoje prawa) możemy zacząć grać. Mówiąc w uproszczeniu jest to dwukanałowy wzmacniacz z paroma dodatkami. Istotne jest, że nie trzeba spędzać dwóch dni nad instrukcją (tym bardziej, że brak polskiego tłumaczenia), a można od razu działać!
W zasadzie bez względu na ustawienie korekcji od razu usłyszymy ton, z którego firma słynie. Do dyspozycji mamy całą paletę możliwości, ale w zakresie brzmień typu Marshall. Na pierwszy ogień poszła gitara typu Stratocaster. Efekt – w zasadzie od razu można nagrywać, zmiana gitary na nowoczesną wersję instrumentu z dwoma humbuckerami i… od razu można nagrywać! Nie ma sposobu na dokładne opisanie brzmienia słowami, więc nie mogę przekazać tego co najważniejsze. Jednak są podstawowe cechy, które można spróbować przedstawić. Po pierwsze dynamika bez zastrzeżeń, może nie strzela jak ultranowoczesne urządzenia, jednak za to zachowuje naturalny charakter. Można być zadowolonym zarówno przy grze jasnymi, czystymi barwami przetworników pojedynczych jak i mocnymi, ciemnymi barwami przetworników dwucewkowych z zastosowaniem najsilniejszego przesterowania. Wzmacniacz jest bardzo głośny i trzeba przyznać, że dynamiczny w całym zakresie głośności.
Wiadomo, że gitara operuje raczej w środkowych pasmach i tu właśnie najwięcej zdziała nasz wzmacniacz. Nie ma tutaj ekstremalnych ustawień z przesadnym dołem lub górą. Można powiedzieć, że sam konkret dla innych, a dla drugich jednak ograniczenie. Kolejną cechą, która zwraca uwagę jest dobra wrażliwość na artykulację. Cała reszta jest więc w naszych rękach.
W kanale czystym mamy do wyboru trzy tryby, nazywając je zgodnie z kolorami diod w przełączniku można je opisać następująco:
• tryb zielony: czysty, dynamiczny tryb vintage
• tryb pomarańczowy: klasyczne brzmienie typu Plexi ’59/JTM45
• tryb czerwony: hard rock w najczystszej postaci, czyli JCM800 2203.
Analogicznie nazywając tryby dostępne na kanale drugim mamy:
• tryb zielony: rockanrollowiec powiedziałby „dopalone JCM800”
• tryb pomarańczowy: nasycone brzmienie solowe i do mocnych zagrywek metalowych
• tryb czerwony: można powiedzieć, że to wersja poprzedniego z jeszcze mocniejszym przesterowaniem.
Podsumowanie
JVM210H to klasyczne urządzenie z logo Marshall. Mamy więc wszystko z czego firma słynie plus nowe, użyteczne możliwości sterowania. Urządzenie jest wysokiej klasy i spełni doskonale swoje zadanie w zespołach od blues-rocka po metal, gdzie potrzebna jest duża głośność. Tak więc new metalowcy będą zmuszeni sięgnąć po coś innego lub dopalacze w postaci kanapek. Oczywiście nie chodzi o hamburgery tylko o kompaktowe boostery, overdrive itp.
Nie mamy za to całej reszty brzmień, które chyba zaczynają na świecie dominować. Oczywiście zachowanie charakteru, który rozsławił markę na całym świecie ma jak największy sens, z drugiej jednak strony oddaje się pole konkurencji.
Muszę też napisać, że przy ustawieniu wszystkich gałek w skrajnie prawej pozycji serce bije szybciej. Najwyraźniej taki właśnie był zamysł producenta – przygotować urządzenie, które w jednej obudowie zamknie idee z najpopularniejszych wcześniej produkowanych modeli.
Tekst: Sebastian Król
WYBRANE DANE TECHNICZNE
Moc: 100 W RMS
Lampy: 5 × ECC83 + 4 × EL34
Kanały: 2 (Clean/Crunch, Overdrive)
Złącza: INPUT, LINE OUT [XLR], POWER AMP INSERT/SERIAL LOOP (OUT/SEND, IN/RETURN), SERIAL/PARALLEL FX LOOP (SEND, RETURN), FOOTSWITCH, MIDI (IN, OUT), LOUDSPEAKERS × 5
Wymiary: 750 × 310 × 215 mm
Ciężar: 22 kg
Cena: 4245 PLN
Do testu dostarczył:
Lauda Audio
ul. Leśna 15A/1
81-876 Sopot
tel. (058) 5550660
Internet: www.lauda-audio.pl, www.marshallamps.com
Test ukazał się w numerze 5/2008 miesięcznika Muzyk.