Grał jazz w czasach, gdy rodzice dzisiejszych czołowych muzyków tego stylu jeszcze byli w przedszkolu. Od dzieciństwa uczył się gry na wielu instrumentach, między innymi na fortepianie i akordeonie, skończył średnią szkołę muzyczną w klasie klarnetu, choć ubóstwiał zawsze saksofon. Studiował na wydziale operatorskim łódzkiej filmówki, dzięki czemu na chleb zarabiał robieniem zdjęć. Swój pierwszy, słynny zespół jazzowy Melomani, założył w 1952 roku! Nie wierzę, żeby wśród naszych Czytelników był ktoś, kto jego nazwiska nie zna, a już z całą pewnością nie ma nikogo, kto nie znałby jego kompozycji. Oczywiście, to Jerzy Matuszkiewicz, nie tylko w branży znany pod hasłem Duduś, jeden z największych naszych kompozytorów, także aranżerów muzyki rozrywkowej i jazzowej. 10 kwietnia, w co jakoś trudno uwierzyć, będzie obchodził dziewięćdziesiąte urodziny. Niebywałe! Z tej okazji wyszedł siedmiopłytowy album z muzyką mistrza, „Antologia”. Dokumentuje on najważniejsze jego osiągnięcia kompozytorsko-wykonawcze, ale rzecz jasna obejmuje ich małą część. Gdyby ktoś pokusił się o wydanie wszystkich jego kompozycji, płyty pod hasłem „Duduś – dzieła wszystkie” trzeba by je umieścić na kilkudziesięciu krążkach. W wywiadach Duduś twierdzi, że trudno mu wskazać jakąś działkę swej twórczości, którą najbardziej sobie ceni. To zrozumiałe, we wszystkich zaznaczył swą artystyczną obecność i talent. Dla młodszych od siebie o pokolenie jazzmanów był mistrzem saksofonowej improwizacji. Znam relacje wielu muzyków, którzy przychodzili do klubów w których grał, by usłyszeć jego rozbudowane, trwające czasem nieprawdopodobnie długo, porywające solówki. Dla miłośników telewizji pan Jerzy jest głównie kompozytorem muzyki porywających seriali: „Stawka większa niż życie”, „Stawiam na Tolka Banana”, „Czterdziestolatek”, „Jak rozpętałem II wojnę światową”, „Janosik”, „Kolumbowie” czy „Wojna domowa”. Jego muzyka rozbrzmiewa w kilkudziesięciu filmach, wspomnę „Jowitę”, „Zaklęte rewiry”, „Nie lubię poniedziałku”, „Rozmowy kontrolowane”. A piosenki, pisane zarówno na potrzeby filmów i seriali, jak i na estradę? „W siną dal”, „Zakochani są wśród nas”, „Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia”… To naprawdę jeden z najbardziej zapracowanych polskich kompozytorów. Jeszcze bardziej godny szacunku jest fakt, że nigdy nie napisał niczego niegodnego swego talentu. Niby wiedziałem o Matuszkiewiczu sporo, ale dopiero ten siedmiopak uświadomił mi, kim jest Duduś 9 i o ile uboższe byłyby muzyczne ścieżki dźwiękowe w filmie i telewizji, gdyby nie on. Wspaniały dorobek!
Tekst: Marcin Andrzejewski
Recenzja ukazała się w numerze 2/2018 miesięcznika Muzyk.