Andrzej Piaseczny dysponuje świetnym głosem, akurat takim, który podoba się zdecydowanej większości słuchaczy i ciągle ma ogromny, nieco chłopięcy wdzięk, którym zdolny jest zaczarować nie tylko swych fanów. Z obu tych przymiotów uczynił swoisty bilet wizytowy, na jego koncerty przychodzi zawsze nadkomplet słuchaczy. Trzeba też dodać trzeci, istotny argument, czyli repertuar. Zawsze śpiewa bardzo dobrze napisane piosenki o wyraźnej melodii, rytmie i niebanalnych tekstach. Z pewnością odkrywania świata na nowo i dysput filozoficznych w nich nie ma, ale słucha się pana Andrzeja i jego utworów z przyjemnością. Jak wiadomo, lubi pisać swoje piosenki w duetach, przy czym sobie zostawia teksty. Najbardziej udany tandem stworzył z Sewerynem Krajewskim, ale i ten ostatni, powstały na użytek tego krążka, z Anią Dąbrowską, też jest nader interesujący. Mam wrażenie, że oboje są w swym słowno-muzycznym języku bardzo sobie bliscy, zresztą znają się nie od dziś. Oczywiście poszli w stronę piosenek najbardziej odpowiednich dla Piasecznego, romantycznych opowieści dotyczących miłości i przyjaźni, opisywanych na wiele sposobów. Na szczęście żadna z nich nie jest banalna i drętwa, o tych rzeczach naprawdę można mówić, a zwłaszcza śpiewać, w nieskończoność. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób się do tego podejdzie. Z podobnym założeniem podeszła do swych kompozycji pani Ania, tworząc szalenie miłe, łatwe do zapamiętania melodie. Nad kwestiami muzycznymi czuwał Michał Przytuła, który pracował już z dobrym skutkiem z paniami tak wymagającymi jak Kayah i Reni Jusis. Jego aranżacje idealnie wpisują się w oczekiwania wykonawcy, pozwalając mu po raz kolejny poczarować i ukoić rozgoryczonych, czy może głównie, strapionych niekochanych. Piasek wykonuje te utwory nieśpiesznie, jakby delektował się każdą nutką i słowem. Dobrze wie, że to najlepsza droga dotarcia do słuchaczy. Pełno tu przynajmniej potencjalnych przebojów, ale czy tak się stanie, któż to może wiedzieć. Ćwierćwiecze kariery miał świętować w Opolu, ale, jak wiemy, z tak zwanych przyczyn obiektywnych nic z tego nie wyszło. Za to ten krążek jest dowodem jego zawodowych umiejętności. Niemałych!
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artysty: andrzejpiaseczny.art.pl
Recenzja ukazała się w numerze 2/2018 miesięcznika Muzyk.