Bruce należy do wąskiego grona autorów i wykonawców, wobec których nie potrafię być w pełni obiektywny, to dla mnie artysta niebywały. Jego najnowszy album należy do modnej w ostatnim czasie serii nagrań z odzysku, materiałów przez piosenkarzy niewykorzystanych, prawie zakurzonych i odłożonych na lepsze czasy. Ogólnie rzecz biorąc, wcale nie twierdzę, że to gorszy materiał niż nowo nagrany, często zdarzają się w nim perełki niezwykłej urody. Tak właśnie jest w przypadku nagrań Bossa. Ten osiemnasty album studyjny powstawał w różnych miejscach świata, głównie tam, gdzie prowadziła wspólna trasa koncertowa Springsteena z gitarzystą Tomem Morello. Bruce wybrał na ten krążek przede wszystkim wersje studyjne najgoręcej na koncertach przyjmowanych piosenek, które połączył z ulubionymi przez siebie i Morello coverami, a na okrasę dodał kilka zupełnie nowych nagrań. Mieszanka na pozór ryzykowna i mało spójna, ale nie w tym wypadku. Z pewnością przy doborze Bruce kierował się uwagami współproducentów, Rona Aniello i Brendana O’Briena i dobrze na tym wyszedł, bo słuchając całości ani razu nie odnosiłem wrażenia obcowania z przypadkowo dobranymi utworami. Spośród dwunastu kompozycji on sam napisał dziewięć. Skład instrumentalistów jest imponująco wielki, ale jego kapela, E-Street Band nigdy do najmniejszych nie należała. Los spowodował, że gra tam także dwóch już nieżyjących muzyków zespołu, saksofonista Clarence Clemons i klawiszowiec Danny Federici. W tej składance Boss nie popełnił żadnego błędu, podarował nam jeden z najlepszych swoich albumów, jakie stworzył w ostatnim czasie. Nie bawił się w zbędne eksperymenty, nie szukał trzeciego dna, zresztą zawsze najlepszy jest dla mnie wówczas, gdy dochodzi do prawdy poprzez prostotę i oszczędność środków wyrazu. Tu jest co chwila inny, wspaniale energetyczny, ale zawsze pozostaje sobą. Najlepsze nagrania, to tytułowy „High Hopes” i folkowa ballada „Hunter Of Invisible Game”. Wielki jest ten Boss…
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artysty: brucespringsteen.net
Recenzja ukazała się w numerze 4/2014 miesięcznika Muzyk.