Początków kultury masowej upatruje się w rewolucji przemysłowej – technicznych możliwościach dystrybucji informacji na szeroką skalę. Prasa, radio, telewizja, wreszcie Internet to kolejne kamienie milowe w dziedzinie reprodukcji i szerzenia treści, myli się jednak ten, kto uważa, że popkultura i jej bohaterowie to wynalazek dwudziestego wieku, a wcześniejsze stulecia nie znały szaleńczego uwielbienia fanów, koncertowej histerii i wielogodzinnego oczekiwania na przyjazd idola.
Wśród nazwisk polskich wykonawców, którzy odnieśli międzynarodowy sukces wymienia się zwykle Edytę Górniak, Violettę Villas, Annę Marię Jopek, rzadziej zespoły Behemoth czy Riverside (twórczość tych ostatnich nie należy do gatunków głównego nurtu i w Polsce jest słabo obecna w masowych mediach). Jednak nawet największe osiągnięcia współczesnych gwiazd rodzimej estrady wypadają blado przy popularności Ignacego Jana Paderewskiego, zwłaszcza że obecna machina promocyjna dysponuje wieloma narzędziami, ułatwiającymi rozpowszechnianie muzyki. W czasach, gdy pianista zdobywał światowy rozgłos, szczytem nowoczesności był świeżo opatentowany telefon.
Narodziny gwiazdy
Jeśli dziś jeden interesujący film zamieszczony na portalu YouTube lub występ w talent show potrafi otworzyć drzwi do wielkiej kariery, to pod koniec dziewiętnastego wieku rolę areny dla debiutantów odgrywał Paryż. Zdobycie uznania w stolicy Francji oznaczało, że przed nowicjuszami otwierają się drzwi w całej Europie, a sława jest na wyciągnięcie ręki (i przeciwnie, chłodne przyjęcie paryskiej publiczności strącało w towarzyski niebyt).
Paderewski wystąpił w Paryżu 3 marca 1888 roku, a o ogromnym sukcesie pianisty świadczy fakt, że ponad godzinne bisy, wykonane na życzenie rozentuzjazmowanej publiczności, były dłuższe niż sam program wieczoru – kilka utworów Chopina. Propozycje dalszych występów posypały się jak z rękawa i w tym samym miesiącu Paderewski zagrał w stolicy Francji kolejnych sześć razy.
New York, New York
Prawdziwą gwiazdę uczyniło jednak z polskiego pianisty dopiero tournée po Stanach Zjednoczonych (1891 – 1892). Mordercza trasa zorganizowana przez Charlesa F. Tretbara, działającego w imieniu Williama Steinway’a, słynnego producenta fortepianów, przewidywała osiemdziesiąt koncertów i recitali Paderewskiego w pół roku (co najmniej pięć występów tygodniowo). Jeśli weźmie się pod uwagę rozległe terytorium Stanów Zjednoczonych i ówczesne możliwości transportowe, plan był bardzo intensywny.
Hall of Fame
Występ w nowojorskiej Carnegie Hall to dla wielu muzyków symbol sukcesu, spełnienie zawodowych marzeń i ukoronowanie kariery (wśród rodzimych artystów koncertowy album nagrany właśnie w słynnej amerykańskiej sali wydali m.in. Budka Suflera oraz Adam Makowicz i Leszek Możdżer). W przypadku Ignacego Jana Paderewskiego koncert w Carnegie Hall był debiutem na amerykańskiej scenie i początkiem zamorskiego rozgłosu (recital odbył się 17 listopada 1891 roku). W biograficznej książce poświęconej pianiście Andrzej Piber przywołuje fragmenty licznych recenzji, jakie pojawiły się w gazetach po występie Polaka. Pisano, że „słowa tracą wartość, gdy próbuje się z ich pomocą przekazać właściwe wrażenie o osiągnięciach tego muzyka”, wskazywano na pasję i indywidualny styl wykonawczy („gra on być może za dolary, ale na pewno z miłości do swej sztuki”) oraz… niekonwencjonalną fryzurę, która szybko stała się jednym ze znaków rozpoznawczych młodego muzyka.
Zarzuty, że Paderewski jest „niechlujnie uczesany”, będą powracać z ust krytyków przez cały okres koncertowania pianisty w Stanach Zjednoczonych, a dla wiernych fanów bujne włosy falujące podczas gry będą jeszcze jednym powodem do zachwytu nad swoim bożyszczem.
Newsy i plotki
Wizerunek to regularny temat prasowych doniesień na temat Paderewskiego. Podczas drugiej wizyty pianisty w Ameryce dziennikarze odnotowali, że artysta „ma włosy prawie tak długie jak zawsze”. Na kolejny koncert w Carnegie Hall szybko zabrakło biletów – sala mogła pomieścić 3000 osób, setki chętnych zostały odesłane z kwitkiem, a ci, którzy uczestniczyli w wydarzeniu, słuchali gry pianisty ze łzami wzruszenia. W magazynie „Sun” o występie Paderewskiego pisano, że „zeszłego roku była to gra człowieka, który przezwyciężał siebie i swoje smutki. Teraz jest to gra zdobywcy, który osiągnął sławę i pozyskał aplauz świata”. „The World” proponował zmienić nazwę słynnej sali przy skrzyżowaniu 7 Alei i 57 ulicy na „Paderewski House”.
Meet and Greet
Dwie dekady temu popularnością cieszyły się fan kluby prowadzone przez najbardziej oddanych wielbicieli gwiazd, dziś tę rolę przejęły media społecznościowe. Profile podpisane nazwiskiem artysty dają poczucie, że ma się bezpośredni kontakt z wykonawcą i stały wgląd w jego codzienne życie. Społeczność wiernych „followersów”, użytkowników z oddaniem śledzących wszelkie poczynania danej osoby, określa się mianem fandomu. Pierwotnie termin ten odnosił się do miłośników fantastyki, dziś coraz częściej funkcjonuje jako określenie wyznawców gwiazd popkultury (fani Ariany Grande to „Arianators”, Rihanny „Rihanna Navy”, a grupy 21 Pilots „Skeleton Clique”).
Choć pod koniec XIX wieku nie istniały tak dobrze skomunikowane i zorganizowane stowarzyszenia fanowskie, także polski pianista doczekał się ich odpowiednika. Prasa informowała o grupie „Paderewski girls”, młodych dziewczętach urzeczonych grą i stylem bycia muzyka, „bałwochwalczyń do ostatniego stopnia szaleństwa”, gotowych stać wiele godzin w kolejce po bilet na koncert ulubieńca. Równie szybko tematem prasowych dywagacji stały się rosnące zarobki muzyka. „New York Recorder” zarzucał, że nie wiadomo, co Paderewski właściwie robi z pieniędzmi (zarabia ich aż tak dużo), a kwoty, które otrzymuje za dwugodzinny występ są irracjonalnie wyższe od honorariów pozostałych artystów.
Wojna reklamowa
W dwudziestym pierwszym wieku gwiazdy pop są jak dobrze prosperujące korporacje – nie ograniczają swoich działań do jednej dziedziny. Produkcja perfum, zegarków, sprzętu sportowego skleiła się z wizerunkiem wielu bohaterów kolorowych mediów, a publiczność nauczyła się uznawać ją za oczywistą konsekwencję funkcjonowania na globalnym, muzycznym rynku. Z pewnością na tak szeroką skalę jest to zjawisko współczesne, warto jednak pamiętać, że aktorka Helena Modrzejewska w dziewiętnastym wieku wprowadziła do sprzedaży swoją linię kosmetyków Modjeska (m.in. talk, mydła, pastę do zębów), a do dziś w Stanach produkowane są cukierki Modjeska Caramels.
W 1893 roku dwudziestu ośmiu producentów fortepianów protestowało, gdy Paderewski oświadczył, że woli zagrać na ogranym Steinway’u, niż instrumencie nieznanych mu marek. Steinway nie brał udziału w targach, w ramach których odbywał się koncert, stąd wśród konkurencji obecnej na wydarzeniu podniosły się głosy sprzeciwu. Sprawa otarła się o narodowy komitet wystaw, senatorskie wstawiennictwo i rezolucję, nakazującą usunięcie spornego instrumentu z przestrzeni targów. Ostatecznie Paderewski zagrał na Steinwayu (dokumenty nie zdążyły dotrzeć na czas), wyjechał zaraz po koncercie i opublikował w prasie sprostowanie, w którym podkreślał, że kwestia artystycznej swobody jest ważniejsza, niż interesy i pieniądze: „Po prostu wolę grać na własnym instrumencie, na którym zresztą grałem już na sześćdziesięciu koncertach”. Prawdziwy powód tej decyzji był bardziej prozaiczny: w umowie, której treść znały tylko cztery osoby (Paderewski, Tretbar, Steinway i notariusz sporządzający kwit), zapisano, że muzyk otrzyma dodatkowe honorarium za używanie wyłącznie fortepianów z fabryki Steinway’a.
Co dalej z popularnością?
Rynek bardzo chętnie przechwytuje obiecujące nazwiska twórców i zaprzęga je do działań marketingowych, niekoniecznie na rzecz samej muzyki, propagowania ważnych idei. Coraz częściej pojawiają się więc głosy na temat społecznej odpowiedzialności show biznesu, popularności jako narzędzia oddziaływania na ludzi – co za tym idzie świadomego i uważnego wyboru treści, których twarzą stają się osoby publiczne.
W historii muzyki nie brakuje postaci wypowiadających swoje zdanie na bieżące tematy. Jedni piszą utwory o polityce i światowych bolączkach, inni angażują się w kampanie społeczne, powołują do życia organizacje charytatywne lub w trakcie występów otwarcie deklarują swój światopogląd (np. Bono, Madonna, Eddie Vedder, Morrissey). Większość gwiazd popkultury woli pozostać niema, angażując się tylko w kampanie reklamowe, które nie narażają na utratę fanów i słowa krytyki lub wykorzystując nośne hasła do promowania swojej twórczości wśród danej grupy słuchaczy.
Polityczne zaangażowanie Paderewskiego, działalność dyplomatyczna, wspieranie polskich dążeń niepodległościowych to przykład udanego połączenia kariery artystycznej i aktywizmu – w obu przypadkach na najwyższym poziomie. Między innymi dzięki staraniom pianisty w Czternastu Punktach Wilsona, dokumencie, mającym porządkować układ sił po pierwszej wojnie światowej, pojawił się zapis o stworzeniu państwa Polskiego i zagwarantowaniu jego istnienia międzynarodową konwencją. W roku obchodów stulecia niepodległości warto przypomnieć, że do jej ustanowienia w 1918 roku przyczynił się artysta – rozumiejący, jak właściwie gospodarować swoimi dokonaniami i co dobrego może wyniknąć ze sławy.
W tym roku jedyna opera Paderewskiego, „Manru”, została wystawiona w dwóch ośrodkach, Operze Krakowskiej i Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. To okazja do bezpośredniego zetknięcia się z muzyką pianisty i sprawdzenia, jak zabrzmi w uszach współczesnych słuchaczy.
Tekst: Zuzanna Ossowska
Artykuł ukazał się w numerze 12/2018 miesięcznika Muzyk.