Niedawno testowaliśmy najbardziej rozbudowany interfejs firmy PreSonus, Studio 192. Teraz do testu otrzymaliśmy wersję mobilną tego flagowego interfejsu – Studio 192 Mobile – w sumie nieznacznie tylko okrojoną. Duży model mimo „chorób wieku dziecięcego” bardzo mi się spodobał, a poniższy test wobec niewielkich różnic pomiędzy oboma modelami też raczej próbą sprawdzenia, jak producent poradził sobie z niedociągnięciami.
PreSonus Studio 192 Mobile to mobilna wersja interfejsu Studio 192. Od większego modelu różni się nieco mniejszą obudową z zaokrąglonymi bokami i brakiem uszu do racka oraz mniejszą ilością wejść i wyjść analogowych. Utrzymany jest również w tradycyjnej dla firmy srebrno-szarej kolorystyce. W odróżnieniu od wersji Studio „nie-mobile” mamy cztery wejścia analogowe, w tym dwa wyposażone w przedwzmacniacze mikrofonowe, oraz sześć wyjść analogowych – cztery normalne liniowe i parę stereo do realizacji odsłuchu głównego oraz jedno a nie dwa wyjścia słuchawkowe. Wszystko inne jest identyczne – dwie pary ADAT (mogące pracować z podwójną częstotliwością próbkowania, oczywiście przy ograniczonej ilości kanałów) oraz elektryczny S/PDIF, para gniazd WORD CLOCK, złącze USB 3.0 oraz gniazdo zasilacza 12V.
Tak więc w praktyce zrezygnowano tylko z czterech wejść i wyjść i sześciu przedwzmacniaczy mikrofonowych. Do nagrań wielokanałowych niezbędne będzie uzupełnienie interfejsu o przedwzmacniacze ze złączami ADAT, a do nagrań „wyjazdowo-hotelowych” dwa przedwzmacniacze mikrofonowe zwykle wystarczają. Tak jak w nowych przedwzmacniaczach DigiMax DP88 i większym interfejsie czułość ustawiana jest cyfrowo, a więc może zostać zapamiętana, a wzmocnienie reguluje się w skokach co 1 dB od zera do +60 dB, tak więc tłumik na wejściu jest niepotrzebny. Każdy przedwzmacniacz w Studio 192 Mobile ma oddzielnie załączane zasilanie fantom i odwracaną polaryzację, niestety, nie ma analogowych filtrów dolnozaporowych. Wzmocnienie możemy ustawiać z poziomu oprogramowania lub bezpośrednio pokrętłem. Niestety, nie ma dedykowanych przycisków TALKBACK, DIM i MONO. Na panelu sterowania pod wyświetlaczem pojawił się za to dodatkowy przycisk CUE. Tak jak w większym modelu, nie mamy gniazd MIDI.
Tym razem w celu pobrania sterowników nie rejestrowałem się nigdzie, tylko w miarę łatwo znalazłem sterowniki na stronie producenta. Poprzednia wersja nie chciała działać na systemie WIN 7 PRO i działała tylko z wersją HOME – teraz mam WIN 10 PRO i wszystko śmiga. Panel sterowania i mikser – o ile dobrze pamiętam – są identyczne, jak w wersji interfejsu „nie-mobile”. Od razu ważna informacja – albo coś się zmieniło, albo ja poprzednim razem coś pomyliłem (raczej to drugie), w każdym razie w tej wersji sterowników bufor może mieć rozmiar od 64 próbek, ale tylko dla pojedynczych częstotliwości próbkowania – dla 96 kHz minimalny bufor wynosi 128 próbek, a dla 192 kHz – 256. Tak więc zysk na latencji przy podwyższaniu częstotliwości próbkowania nie będzie spektakularny, jeżeli w ogóle zauważalny. Na szczęście wszyscy pracują w 44.1 kHz i tej wersji się będziemy trzymać…
Aplikacja sterująca mikserem karty jest taka sama, rozbudowana ale dość prosta w obsłudze i ma sporo możliwości. Moc DSP wykorzystywana jest do tworzenia dwóch efektów (pogłos i delay) oraz do stworzenia nazywanego przez PreSonusa Fat Channel na dwunastu kanałach – czterech analogowych i pierwszej ósemce ADAT, druga nie ma żadnej obróbki na wejściu. W skład Fat Channel wchodzi bramka/ekspander, kompresor, czteropasmowy korektor z filtrem dolnozaporowym i limiter. Wszystko ustawia się szybko i łatwo. Procesor pogłosowy jest prosty i za wiele zmienić nie możemy, delay jest jeszcze prostszy. Brzmieniowo – dają radę, oczywiście do odsłuchu dla wykonawcy. W mikserze z boku zawsze widoczny jest przycisk „tap tempo” dla delaya – fajny dodatek, nie trzeba otwierać okna efektu. Wraz ze zwiększaniem częstotliwości próbkowania zmniejszają się możliwości DSP – przy maksymalnej częstotliwości próbkowania mamy do dyspozycji tylko pogłos, ale w porównaniu z konkurencją to i tak dobrze.
Interfejs Studio 192 Mobile nie ma wbudowanego mikrofonu TALKBACK, ale do podłączenia mikrofonu można wykorzystać jedno z wejść mikrofonowych – szkoda, że nie liniowych z jakimś przedwzmacniaczem zewnętrznym, ale działa. Inne funkcje, takie jak monofonizacja odsłuchu, DIM i przełączanie odsłuchów (można podłączyć trzy pary głośników) wykonywana jest tylko z poziomu oprogramowania. Przycisków do tego, obecnych w większym modelu, nie ma, ale przynajmniej są te funkcje, a konkurencja o tym zapomina. Przycisk CUE na przednim panelu (zdublowany oczywiście w programie) zmienia źródło sygnału słuchawkowego – fajna funkcja, choć niekoniecznie uważam ją za godną umieszczenia tak na wierzchu. Interfejs jest skonstruowany i sterowany identycznie, jak większy model i nowe przedwzmacniacze firmy – tylko trochę śmiesznie się steruje jednym pokrętłem i trzema przyciskami tylko dwoma przedwzmacniaczami.
Sterowniki mają funkcję „bypass mixer” – cały panel miksera znika i do wszystkiego dostajemy się z poziomu DAW. Oczywiście wtedy nie ma mowy o ustawieniu bezlatencyjnego odsłuchu dla wykonawców.
Aplikacja na tablety – jest i działa, sprawdziliśmy. W ten sposób każdy z muzyków może nam zrujnować precyzyjnie ustawiony odsłuch dla wykonawcy – oczywiście, jeżeli mu na to pozwolimy… Ponieważ interfejs zasilany jest z zewnętrznego zasilacza 12V, poziom głośności na wyjściach słuchawkowych jest bardzo dobry, choć oczywiście nie dorównuje dedykowanym wzmacniaczom słuchawkowym.
Stabilność, jeżeli można ją ocenić na podstawie krótkiego testu, jest w porządku, obciążenie procesora z buforem 64 próbki również niewielkie i pozwala na bezproblemową pracę nawet ze pewną ilością wtyczek – ale mam komputer i7/3.2 GHz z dużą ilością pamięci. Poprzedni, większy interfejs testowałem z powodu niekompatybilności z systemami PRO na słabszym, dwurdzeniowym komputerze – na nim praca z buforem 64 próbki była możliwa, ale niezbyt komfortowa. Nie mam USB 3.0, ale i na 2.0 wszystko działa doskonale, to na 3.0 może być tylko lepiej.
Tak jak w przypadku większego modelu, do interfejsu Studio 192 Mobile dołączono oprogramowanie – Studio One 3.0 w wersji Artist wraz z instrumentami wirtualnymi i pakietem loopów. Wersja Artist to nie jest pełna wersja sekwencera Studio One, ale daje możliwość szybkiego startu, od razu po instalacji, i nie wymaga żadnych dodatkowych nakładów finansowych. Oczywiście, każdy ma swój ulubiony program DAW, ale Studio One znajduje coraz więcej użytkowników i tu, wprawdzie w okrojonej wersji, jest za darmo.
Brzmieniowo wszystko na najwyższym poziomie – aż szkoda, że są tylko dwa przedwzmacniacze mikrofonowe. Nic nie szumi, to oczywiste, słuchawki są głośne. Jak w większym modelu, brakuje mi analogowych filtrów dolnozaporowych – można korzystać z Fat Channel, ale to nie to samo. Nowy interfejs PreSonusa ma parę fajnych cech – USB 3.0, opcja TALKBACK, wybór i monofonizacja odsłuchu, aplikacja do zdalnego sterowania na iPada, bardzo dobre przedwzmacniacze. Sterowniki działają na systemie Windows Pro. Warto tu też wspomnieć o cenie – jest niższa, niż wersji „studyjnej”. Wszyscy poszukujący mobilnego interfejsu studyjnego powinni zainteresować się PreSonusem Studio 192 Mobile.
Tekst: Przemysław Ślużyński
WYBRANE DANE TECHNICZNE
Maks. ilość wejść/wyjść: 22 IN/26 OUT (48 kHz), 8 IN/14 OUT (192 kHz)
Pasmo przenoszenia (A/D): 10 Hz – 40 kHz (±0.2 dB)
Dynamika: 118 dB (ważona A)
Maksymalny poziom wejściowy: +12 dBu (mikrofon), +16 dBu (instrument), +18 dBu (linia)
Moc wzmacniaczy słuchawkowych: 150 mW
Impedancja wyjściowa wyjść liniowych: 51 Ohm
Wejścia/wyjścia: MIC/INST IN [combo XLR/jack] × 2, INPUT × 2, MAIN OUT (L, R), OUTPUT × 4, słuchawkowe, ADAT/SMUX (IN × 2, OUT × 2) [optyczne], S/PDIF (IN, OUT) [koaksjalne], CLOCK (IN, OUT) [BNC], USB 3.0
Wymiary: 317 × 178 × 44 mm
Ciężar: 2.4 kg
Sugerowana cena: 2990 PLN
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (22) 6161398
Internet: www.audiostacja.pl, www.presonus.com
Test ukazał się w numerze 7/2016 miesięcznika Muzyk.