Produkt, który otrzymaliśmy do testu, to nowy interfejs audio USB AudioBox 22VSL firmy PreSonus. Na ile jest to nowy produkt, okaże się w trakcie testu, bo w zasadzie na pierwszy rzut oka jest to stary, znany i ceniony interfejs AudioBox USB. Z zewnątrz nie zmieniło się nic, poza napisem na panelu czołowym, a w środku… zobaczymy.
Testowane urządzenie to najmniejszy model z serii AudioBox VSL, w której skład wchodzą ponadto dwa większe interfejsy – AudioBox 44VSL (4×4) oraz AudioBox 1818VSL (18×18). Interfejsy takie jak AudioBox 22VSL, czyli małe urządzenia USB ze wzmacniaczem czy wzmacniaczami mikrofonowymi to bardzo popularny produkt. Poza komputerem, słuchawkami i mikrofonem nic więcej do nagrań wokalnych nie potrzebujemy, a hip-hop to spory rynek. Poprzedni model, AudioBox USB zdobył sobie całkiem zasłużenie wysokie miejsce w rankingu interfejsów, i wydaje się, że nowy model może to miejsce poprawić. Nie zmieniono nic, bo wszystko było w porządku, natomiast dodatki programowe czynią z tego interfejsu w zasadzie nowe urządzenie. Zobaczmy jednak najpierw, co się nie zmieniło, bo poprzedniego modelu nie mieliśmy okazji testować. AudioBox 22VSL jest niewielki, ale robi bardzo dobre wrażenie – obudowa jest całkowicie metalowa, pokrętła działają pewnie i mają przyjemne „zaskoki”. Konstrukcyjnie to dwuwejściowy i dwuwyjściowy interfejs audio USB z wyjściem liniowym i słuchawkowym. Przetworniki pracują z rozdzielczością 24 bitów i maksymalną częstotliwością próbkowania 96 kHz. Nie posiada on żadnych złączy cyfrowych ani gniazda zasilacza – zasilany jest z USB. Oba wejścia wyposażone są w przedwzmacniacze mikrofonowe XMAX pracujące w klasie A, znane ze wszystkich modeli interfejsów PreSonus i cieszące się dobrą opinią, mimo niewysokiej ceny urządzeń. Zasilanie Phantom jest odłączane jednocześnie dla obu wejść. Wejścia liniowo-instrumentalne mają impedancję wejściową 1 MOhm, a więc gotowe są do nagrań gitar czy basu. Mały panel czołowy oprócz gniazd wejściowych typu combo [XLR/jack] i wspomnianego wyłącznika zasilania Phantom mieści jeszcze pięć pokręteł – małych, ale bardzo przyjemnie działających, z zaskokami. Dwa z nich to regulatory wzmocnienia wejść analogowych, kolejne to regulacja poziomu na wyjściu liniowym, wyjściu słuchawkowym oraz tradycyjny już w interfejsach USB „mikser odsłuchowy”, pozwalający na bezopóźnieniowy odsłuch nagrywanego sygnału poprzez kierowanie go z wejścia bezpośrednio do wyjścia, z pominięciem komputera. To było w poprzednim modelu, i tego wszystkiego nie zmieniono – bo i po co, to wszystko działa jak należy.
Interfejsy marki PreSonus mają tradycyjnie niezłe wzmacniacze słuchawkowe, ale w przypadku interfejsów zasilanych ze złącza USB, a więc 5V, cudów oczekiwać nie należy. Z niezbyt wydajnym wzmacniaczem słuchawkowym wiążą się problemy z odsłuchem podczas nagrań – słuchawki niskoimpedancyjne są oczywistością i koniecznością, ale i to często nie wystarcza. Wokalu po prostu nie słychać i jedynym rozwiązaniem wydaje się być zwiększenie poziomu wejściowego. Niestety, to wiąże się z pojawiającymi się zniekształceniami, a bardziej świadomi wykonawcy chcący uniknąć przesterowania rozglądają się za kompresorami lub procesorami wokalnymi z kompresorem, aby jakoś zwiększyć poziom nagrywanego sygnału. Niestety, jest to rozwiązanie kosztowne i wymagające pewnej podstawowej wiedzy podczas regulacji – a podczas nagrań często ważne jest co innego, i nawet mimo sensownego sprzętu nagrane ślady dalekie są od doskonałości. Tak oczywiste rozwiązania, że jeżeli słabo słychać, to trzeba kupić wzmacniacz słuchawkowy a nie co innego, nie do wszystkich docierają, być może właśnie przez oczywistość. Niestety, wszystkie powyższe rozwiązania polepszające odsłuch, niezależnie od ich sensowności, są rozwiązaniami „sprzętowymi”, a więc kosztują. PreSonus być może znalazł tańsze, programowe rozwiązanie problemu. Interfejsy z serii AudioBox VSL wyposażone są w dodatkowe oprogramowanie, pochodzące w prostej linii z mikserów StudioLive – stąd nazwa Virtual StudioLive. To oprogramowanie to dodatkowy mikser odsłuchowy, wyposażony w cały kanał miksera StudioLive na każdym wejściu i wyjściu oraz dwa procesory efektowe, realizujące algorytmy pogłosowe i opóźnieniowe. Uważny czytelnik zapyta zapewne: oprogramowanie? Tak, nigdzie tego tak dokładnie nie napisano, ale mikser VSL korzysta prawdopodobnie nie z wbudowanego w interfejs procesora DSP tylko z zasobów komputera. Świadczyć o tym może dodatkowy bufor w sterownikach, „ukrywający się” pod nazwą PERFORMANCE, odpowiedzialny za latencję VSL. Nie ma się jednak czego obawiać, latencja miksera VSL jest bardzo niska, w najmniejszym ustawieniu bufora wynosi wg. producenta 1 ms, tak więc nie będzie powodem żadnych anomalii odsłuchowych. Obsługa miksera VSL jest bardzo prosta, wręcz intuicyjna, trzeba tylko wiedzieć, że ustawienia kanałów i efektów z banku presetów włącza się przeciągając preset na odpowiedni kanał lub efekt. W każdym kanale mamy filtr dolnozaporowy, bramkę szumów, trzypasmowy korektor ze skokowo regulowaną dobrocią filtra środkowego pasma i przełączanymi w tryb półkowy filtrami skrajnych pasm, a także kompresor wyposażony we wszystkie standardowe, niezbędne regulacje, również z trybem AUTO oraz limiter. Dwa procesory efektowe pozwalają zapewnić wykonawcy taki odsłuch, jakiego chce, choć nie zawsze pogłos i delay w ilościach hurtowych to najszczęśliwsze rozwiązanie. Najważniejsze jednak są korektory i przede wszystkim kompresor/limiter. Jeżeli problemem jest mała głośność wyjścia słuchawkowego, to włączając na sumę kompresor z limiterem możemy zwiększyć poziom wyjściowy, bez przesterowania albo nawet z lekkim przesterowaniem – w odsłuchu to nie przeszkadza. Również na sam ślad wokalowy możemy włączyć kompresor i korektor, zwiększając średni poziom a tym samym komfort wykonawcy. Na szczęście wszystkie te efekty są tylko w odsłuchu, nie nagrywają się, nie chciałbym dostać tak nagranych śladów do zgrania, natomiast wiadomo nie od dziś, że dobry odsłuch to dobre wykonanie, a o to chodzi. Pogłos nie jest najwyższej światowej klasy, ale zważywszy, że ma być tylko dodatkiem do odsłuchu słuchawkowego, nie mam żadnych zastrzeżeń. Generalnie – dopóki nie przesterowujemy wejść interfejsu, to nagrywany ślad jest w porządku, a co robimy z odsłuchem, to nasza sprawa.
Instalacja jest szybka i sprawna, trzeba podłączyć interfejs w odpowiednim momencie i reagować na polecenia programu, jak zwykle. Po uruchomieniu instalator zaproponował uaktualnienie oprogramowania interfejsu, co uczyniłem, nie mając zresztą innej możliwości. Wraz z interfejsem otrzymujemy wersję „Artist” zdobywającego sobie coraz większą popularność programu Studio One – bardzo dobry pomysł, od razu można przystępować do pracy. Samo oprogramowanie opisywaliśmy już przy okazji testu interfejsu FireStudio Mobile. Przypomnę, że jest to nowy DAW, wyróżniający się łatwością obsługi, trochę inną filozofią graficzną, posiadający sporo ciekawych wtyczek oraz instrumenty wirtualne. Po zakończeniu instalacji możemy uruchomić panel kontrolny interfejsu, jest on dość prosty, choć kryje spore możliwości. Przede wszystkim posiada dwa bufory – jeden „tradycyjny” bufor ASIO, i drugi, bufor miksera VSL, pod nazwą PERFORMANCE, która to może być SAFE, NORMAL albo FASTEST. W najszybszym ustawieniu producent deklaruje całkowite opóźnienia miksera odsłuchowego na poziomie 1 ms, w najwolniejszym na 4 ms. W związku z tym, że mamy do dyspozycji albo klasyczny mikser odsłuchowy albo szybki programowy VSL, bufor ustawiłem na bezproblemową wielkość 512 próbek – wszystko działało bez problemu. Praca z małymi wielkościami bufora zależeć będzie od szybkości i stopnia „zaśmiecenia” komputera, nowoczesne maszyny prawdopodobnie pozwolą zejść nisko, mój paroletni laptop z Win XP – nie bardzo.
Interfejs AudioBox 22VSL wykorzystywany będzie przede wszystkim do nagrań wokalnych, i w mniejszym stopniu zapewne instrumentalnych, czyli w tym przypadku gitarowych. Jakość przedwzmacniaczy jest całkiem niezła, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę interfejsu. Przy większych poziomach wzmocnienia pojawiają się wprawdzie szumy, ale głośny wokal z zaledwie „sensownym” mikrofonem nie będzie wymagał aż takiego wzmocnienia, a brzmienie praktycznie w całości zależeć będzie od mikrofonu i warunków akustycznych. Wzmacniacz słuchawkowy, aczkolwiek ze względu na napięcie zasilania niezbyt mocny, można „dopalić” mikserem VSL i w połączeniu z odpowiednimi słuchawkami uzyskać niespotykane w tej klasie warunki odsłuchu – może niekoniecznie hi-fi, ale na pewno głośno i wyraźnie.
Wyposażenie znanego interfejsu w programowy mikser odsłuchowy dało mu „drugie życie”. Zważywszy, że w dziedzinie tego typu sprzętu wszystko już chyba wymyślono, każda innowacja spotyka się z zainteresowaniem, a pomysł miksera odsłuchowego polepszającego warunki nagrań bez zwiększania kosztów czy konieczności zakupu dodatkowego sprzętu należy uznać za bardzo ciekawy. Poza tym nawet bez tego dodatku interfejs PreSonus AudioBox 22VSL jest solidnym urządzeniem, gwarantującym stabilną pracę i dobrą jakość dźwięku. Poprzedni model nadal cieszy się popularnością, nowy ma więc ułatwiony start i bez problemu przejmie pałeczkę – aż do kolejnej innowacji.
Tekst: Przemysław Ślużyński
WYBRANE DANE TECHNICZNE
Częstotliwość próbkowania: 44.1, 48, 88.2 i 96 kHz
Rozdzielczość przetworników: 24 bity
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (±0,3 dB)
Zniekształcenia harmoniczne (THD+N): 0.005% przy poziomie 0 dBu i częstotliwości 1 kHz
Impedancja wejściowa: 1.7 kOhm (mikrofon), 1 MOhm (wejście liniowo-instrumentalne)
Moc na wyjściu słuchawkowym: 30 mW na obciążeniu 60 Ohm
Wejścia/wyjścia: MIC/INSTRUMENT IN [combo XLR/jack] × 2, MAIN OUT (L, R), słuchawkowe, MIDI (IN, OUT), USB 2.0
Ciężar: 0.7 kg
Cena: 950 PLN
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (022) 6161398
Internet: www.audiostacja.pl, www.presonus.com
Test ukazał się w numerze 1/2012 miesięcznika Muzyk.