Olgę miałam okazję poznać osobiście, mamy za sobą kilka naprawdę ciekawych rozmów z backstage i garderób na trasach koncertowych. To, z czym najmocniej mi się kojarzy, to ENERGIA – Olga Szomańska to jej wulkan. Głośny śmiech, poczucie humoru, ale także wielka wrażliwość – takie mam z Tobą skojarzenia. A teraz kilka pytań:
Olga, jesteś już rozpoznawalną osobowością – aktorką, wokalistką. Możemy oglądać Cię w TV, w serialach, na koncertach i festiwalach. Jak to jest, że tak znana Postać świata medialnego, nie ma kontraktu z dużą wytwórnią? Czy to świadomy wybór? Chcesz być niezależna?
Olga Szomańska: Chciałam być niezależna. To moja decyzja. Zdaję sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach płyty się nie sprzedają. Nie mamy już w domach, ani nawet w samochodach odtwarzaczy CD. Jedyna ich sensowna sprzedaż odbywa się na koncertach oraz (prawdopodobnie) w Empiku. W dystrybucji mojej płyty oraz wprowadzeniu jej do sprzedaży elektronicznej pomógł mi MTJ, za co jestem im bardzo wdzięczna.
Album „Ja lubię” miał premierę 21 listopada 2021, trafił do sprzedaży również na mojej stronie (każdy egzemplarz był opatrzony autografem). Cieszyłam się z tego, bo zrozumiałam jak bardzo moi fani wyczekiwali tej płyty. Żałuję tylko, że tak długo kazałam na siebie czekać. Już nie popełnię tego błędu. Teraz wiem, że niezależnie od tego jak ciężko może być w życiu, nie wolno rezygnować ze swoich marzeń.
Co jest dla Ciebie priorytetem – aktorstwo czy śpiewanie?
Olga Szomańska: Od dziecka chciałam łączyć śpiewanie z aktorstwem, ale prawda jest taka, że śpiewanie jest dla mnie tak naturalne jak oddychanie. Nie wyobrażam sobie życia bez śpiewania. Podobno, kiedy się urodziłam, to tak się darłam, że dziadek nachylił się nad kołyską i powiedział „to będzie wspaniała piosenkarka”. Nie wiem czy jestem wspaniała, ale widocznie tak musiało być. Poza tym wyrastając w muzycznym domu, przy moim mentorze Włodzimierzu Szomańskim, wspaniałym kompozytorze, musiałam swoje życie połączyć z muzyką. Śpiewanie mnie leczy. Nawet kiedy coś bardzo mnie boli, potrafię wprowadzać się w jakiś rodzaj wokalnej mantry, która pozwala mi przetrwać ból.
Jesteś mamą, Władek ma teraz 10 lat? Jak godzisz zajętości zawodowe, częste podróże i obowiązki mamy? Jaki masz na to sposób?
Olga Szomańska: Ostatni koncert zaśpiewałam na parę godzin przed porodem. Władek będąc jeszcze w brzuchu, uczestniczył w moich koncertach. Mówiłam do niego „Władeczku, to ostatni koncert, czy mógłbyś się jakoś ułożyć żebym mogła używać przepony?” Wiem, że rozumiał. Bardzo mi pomagał. Kiedy miał cztery tygodnie, wróciłam na scenę. Władek nigdy nie był „moim problemem”, był wyczekanym chłopcem z księżyca. Jeździł od początku na koncerty. Uczestniczył w próbach muzycznych i w teatrze. Dzięki tacie Władka – Marcinowi, wspaniałym przyjaciółkom, a także babciom, nie zrezygnowałam ze sceny. Jedno z pierwszych zdań Władka to „Mama Lala”… Teraz ma 10 lat. Zabieram go w dalszym ciągu na swoje koncerty, festiwale, próby, spektakle. Lubi to. Fascynuje się tym światem i trzeba przyznać, co jest dla mnie najmilsze – jest moim wiernym fanem!
Rozmawiałyśmy kiedyś o tym, jak ważny był dla Ciebie Twój tata. Jak wiele zawdzięczasz rodzinnemu domowi, także relacji z mamą. Podzielisz się z nami tymi refleksjami?
Olga Szomańska: Moi rodzice to wyjątkowi ludzie. Całe życie byli przy sobie, w wielkiej miłości, przyjaźni i szacunku. Nauczyli mnie tego szacunku oraz, aby traktować każdego tak samo. Niezależnie czy jesteś dyrektorem, czy woźnym. Mama zawsze mi mówi „Szanuj ludzi po których się wspinasz, bo kiedy będziesz spadała z góry, to znów na nich trafisz”. Tato to mój największy mentor. Kiedy nagrywałam płytę i postanowiłam wykorzystać Taty kompozycję (nigdy niepublikowaną), moim marzeniem było wykorzystać Jego głos. To się niestety nie udało. Utwór „To Ty” w niezwykłej aranżacji Adama Sztaby, to jedna z najważniejszych pozycji na płycie. Mimo, że nie słychać tam Włodka… to słychać go w we mnie. On jest. Wszystko co umiem, umiem dzięki niemu.
Jakie masz plany muzyczne na najbliższy czas? I jakie są Twoje marzenia na dalsze etapy kariery wokalnej?
Olga Szomańska: Tych marzeń jest wiele. Bardzo chciałabym grać koncerty ze swoją muzyką. Pandemia dała nam w kość. Dopiero teraz się wszystko odradza, ale mimo to nadal nie jest lekko. Chciałabym zaśpiewać duet z Philem Collinsem i Sealem 🙂 Wierzę w to bardzo! Pragnę mieć poczucie spokoju… Wiesz, takiego spokoju, że nie spala mnie ambicja. Świadomość, że to co dzieje się w moim życiu, bądź nie dzieje się – jest z jakiegoś mądrego powodu.
Chcę czuć ten spokój i tworzyć muzykę. Grać ją. I cieszyć nią moich ludzi! A jest ich trochę. Za co jestem cały czas wdzięczna.
Teraz zapytam o aktorstwo, czy są jakieś niespełnione dotąd marzenia o współpracy? O scenach, na których chciałabyś zagrać? O reżyserach, z którymi chciałabyś współpracować?
Olga Szomańska: Chciałabym zagrać w jakiejś obłędnej komedii. Na dużym ekranie. Czekam na taką propozycję. Reżyserów jest mnóstwo, ról nieskończona ilość… Ale wiesz jak to jest?
Moja prababcia Olga mówiła „nie mów, bo zaziapiesz”… Także nie mówię 🙂
Jak wygląda życie Olgi Szomańskiej gdy gasną światła reflektorów? Taka „zwykła” codzienność.
Olga Szomańska: Kocham targi staroci, remontować meble, chować się w swojej stodole i włączać szlifierkę. To mnie często psychicznie ratuje. Zamykam się w tym i skupiam tylko na remontowaniu.
Kocham lumpeksy. Mam duży zmysł wyszukiwania tzw. „perełek” 🙂 Nie tylko dla siebie. Łączę wiele pasji, one mnie napędzają, cieszą. Wiadomo, że moja codzienność jest taka sama jak każdego. Robię zakupy, „myję kibel”, ćwiczę z dzieckiem na werblu, bo jest w szkole muzycznej. Płacę rachunki, robię obiady. Czyli norma.
Jak to mówi mój serdeczny przyjaciel Maciej Miecznikowski „kariery w domu nie zrobisz”.
Masz jakieś idee, misje? Jakieś tematy, które są dla Ciebie ważne w kontekście społecznym? Czy jesteś z tych „zaangażowanych społecznie”?
Olga Szomańska: Na pewno nie łącze życia na scenie z polityką. Nigdy nie wypowiadam się publicznie o polityce. Zresztą uczciwie mówiąc mało o niej wiem. Mogę się wypowiadać o miłości i dobru. Dla mnie wszyscy na wstępie dostają taki sam kredyt zaufania i miłości, a czas to weryfikuje.
Na pewno nie pozwolę krzywdzić moich przyjaciół i mojej rodziny. W kontekście tego kim są, w co wierzą, czy jacy są i z kim sypiają. Wybieram dobro. I tylko tym się w życiu chcę kierować.
Rozmawiała: Izabela Biernat
Strona internetowa: olgaszomanska.com