Rozmawiam dziś z bardzo młodym zespołem Sad Smiles. To cztery bardzo duże osobowości – Patrycja, Tymon, Szymon i Filip. Tych dwóch ostatnich zabrało głos w imieniu całej formacji. Zaczynamy 3,2,1…
Sad Smiles – skąd ta nazwa?
Filip: Wyszło przypadkiem. Szymon pewnego dnia wpadł na ten pomysł i stwierdziliśmy, że ta nazwa pasuje do nas idealnie. Opisuje nas, tacy właśnie jesteśmy, bardzo zmieszani, często ukrywamy nasze emocje, w środku jesteśmy smutni, a na zewnątrz uśmiechnięci, szczególnie w okresie dorastania.
Jesteście bardziej smutni czy weseli?
Szymon: Zależy to od tego, co w danej chwili przeżywamy, u każdego z nas smutne i wesołe okresy pojawiają się w totalnie innych momentach, co sprawia, że nasze utwory pomimo występujących w nich skrajnych emocji, balansują się.
Wasze szklanki są do połowy pełne czy puste?
Filip: Zawsze są pełne, tylko połowa jest wypełniona wodą, a połowa powietrzem. Staramy się być optymistami, bez względu na wzloty i upadki. Jesteśmy również realistami, ale bez optymizmu i marzeń, postawa realistyczna przerodziłaby się w pesymizm. Zawsze warto patrzeć na wszystko realnie, ale warto zachować przy tym nadzieję i nutkę fantazji. Bez tego nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy.
Proszę – pięknie się tu przedstawcie. Z imienia, nazwiska, tego jaka jest Wasza niezastąpiona funkcja w zespole.
Szymon Jarmuła – songwriter, tekstwriter, wokalista, wodzirej, gitarzysta, basista, w skrócie – człowiek orkiestra, ale nie symfoniczna.
Filip Abram – gitarzysta, basista, klawiszowiec, technik, w skrócie – człowiek kwartet, ale nie smyczkowy ani jazzowy.
Teraz chciałam zapytać o Wasze pasje. Co Was napędza do życia? Co jest tym motorem? I czy zawsze tak było, że od najmłodszych lat np. muzyka (lub coś innego, wyjątkowego) była Waszym wyborem?
Szymon: U mnie od najmłodszych lat było to podróżowanie po świecie, poznawanie kultur, obyczajów i obcego mi środowiska. Jest to dla mnie o tyle ważne, że pozwoliło rozwinąć umiejętność obserwacji świata i ludzi, która jest bardzo pomocna w pisaniu tekstów na podstawie tego, co widzę wokół siebie. Poza tym słuchanie muzyki bardzo mnie napędza i motywuje, a przede wszystkim inspiruje. Słucham wszystkiego czego się da, staram się poszerzać horyzonty, przez co mam nieskończoną ilość pomysłów na utwory. Oprócz tego muzyka jest moim sposobem na przetrwanie dnia.
Filip: Mnie do życia napędza muzyka i filmy. Muzyka w moim domu była obecna odkąd pamiętam. Od Bocelliego przez Pearl Jam i Coldplay, aż po Florence + The Machine. Muzyka towarzyszy mi w przeżywaniu ważniejszych momentów mojego życia i dopełnia emocje – te złe i dobre. Oprócz tego kino. Uwielbiam oglądać filmy i seriale, które również mnie inspirują i dają pomysły na teledyski. Dzień bez filmu lub odcinka serialu to dzień stracony. Tym bardziej jeśli jest tam odjechany soundtrack. Z tego miejsca chcę bardzo podziękować Davidowi Lynchowi za Rammstein w „Lost Highway”.
Jak się spotkaliście, poznaliście? Kiedy, w jakich okolicznościach zapadła decyzja, że będziecie grać razem?
Filip: Patrycja, Szymon i Tymon znają się ze szkoły muzycznej, gdzie chodzili do jednej klasy przez 9 lat. Ja poznałem Szymona i Tymona podczas lekcji gry na gitarze w Studio Rocka Pawła Mazura. Z Patrycją poznaliśmy się przez Szymona. Od pierwszego momentu pomiędzy mną i Szymonem coś zaskoczyło, tak to jest gdy poznaje się drugiego dwunastolatka, który fascynuje się Metallicą. Pomysł założenia zespołu pojawił się od razu, a że Szymon i Tymon mieli już swoje duo pod nazwą Szymi & Tymi, postanowiliśmy zrobić fuzję, w wyniku czego powstało Sad Smiles. Wiadomo jak to w początkującym zespole, skład się zmieniał, początkowo Szymon grał na perkusji, a Tymon na gitarze, wtedy jeszcze Szymon nie wiedział, że potrafi śpiewać. Jak wyszło wszyscy wiemy i nasz obecny skład to Szymon Jarmuła (wokal, gitara, bas), Patrycja Szawica (gitara, bas, chórki), Tymon Łuszcz (perkusja, chórki) i Filip Abram (gitara, bass, klawisz). Przy okazji przedstawiania zespołu warto powiedzieć o osobach, które są z nami, ale nie widać ich na scenie: Waldemar Jarmuła – tour manager, kierowca i nasz tata w trasie (oficjalnie tata Szymona), Dominik Fitrzyk – nagłośnienie, Leszek Łuszcz – produkcja i nagrania naszych utworów, Bartłomiej Forczek – zdjęcia, Oskar Markociński – projekty graficzne, Bartek Borowicz z Borówka Music – koncerty i wszystko inne, Ada Rosińska i Marek Rycak z No Lekko – promocja, wywiady i inne takie.
Jak wygląda Wasz proces twórczy? Kłócicie się przy tym, czy w pięknej zgodzie i harmonii piszecie i komponujecie?
Szymon: Jestem swego rodzaju kręgosłupem w tym równaniu, tworzę bazę utworu u siebie w domu, która następnie trafia do reszty zespołu i w tym momencie rozkładamy sobie takie demo na czynniki pierwsze, rozmawiamy o tym co ma sens, a co nie i co można by zmienić. Często utwory, które przechodzą przez taki proces, całkowicie się różnią od tego, co nagrałem w domu. Wynika to z tego, że każdy z zespołu dodaje coś unikalnego i swojego do siebie. Kłótnie w procesie praktycznie nie występują, jeśli już to merytoryczna dyskusja i burza mózgów. Każdy pomysł jest brany pod uwagę, nawet jeśli jest głupi, bo może zadziałać, a wszyscy przecież wiemy, że jak coś jest głupie, a działa, to wcale takie nie jest.
Pochwalcie się teraz (tak, to ten moment) swoimi osiągnięciami.
Szymon i Filip: Wygraliśmy w ubiegłym roku Jarocińskie Rytmy Młodych, w związku z tym zagraliśmy też na głównej scenie Jarocin Festiwalu. Graliśmy na głównej scenie na OFF-ie Artura Rojka, na Great September, na Takt Festival (Serbia), na Watermill Festival (Niemcy) i na CieszFanowie. Supportowaliśmy wiele dużych polskich zespołów takich jak Happysad, Nocny Kochanek i wiele innych, ale też brytyjskie The Subways na koncertach w Polsce, w ramach europejskiej trasy. Łącznie zagraliśmy niemal 100 koncertów. Wydaliśmy na ten moment EP-kę i kilka singli. Najnowszy singiel ,,Rutyna” dobija teraz do 40,000 odtworzeń na Spotify. Sami nie możemy uwierzyć, ile się stało przez te kilka lat patrząc na to, że jeszcze nikt z nas nie ma osiemnastki… Udało się na jednym wdechu (śmiech).
Jak na tak młody zespół, wiele osiągnęliście – logicznym zatem jest zapytać o Wasze plany. Pod jakim znakiem upłynie 2024 rok dla Sad Smiles?
Szymon i Filip: Przede wszystkim chcemy pobić nasz rekord jeśli chodzi o liczbę koncertów, w 2023 roku udało nam się zagrać 41 razy, więc w 2024 fajnie byłoby zagrać 50. Liczymy też na koncerty na polskich festiwalach. Oprócz tego w planach mamy wydawać więcej singli i promować autorską muzykę. Bardzo chcielibyśmy wydać album. Zobaczymy, czy się uda. Jednak wiemy jedno – to będzie dobry rok dla nas!
Wiele jeszcze przed Wami, jestem ciekawa, jak wyglądałoby Wasze wymarzone życie? Czy muzyka byłaby jego ważną częścią? Tak docelowo?
Szymon i Filip: Nasze wymarzone życie to życie w trasie. Uwielbiamy grać i tworzyć, więc bardzo chcemy, żeby muzyka nadal była nieodłączną częścią naszego życia, docelowo w formie grania w naszym zespole. Oprócz tego każdy z nas ma inne pasje, w których chciałby się realizować, ale zespół stawiamy na pierwszym miejscu.
I na koniec – z kim chcielibyście zagrać na jednej scenie, albo np. nagrać wspólny utwór. Kim się inspirujecie muzycznie i czego/kogo słuchacie?
Szymon: Ustaliliśmy z Filipem, że wybierzemy jednego polskiego i jednego zagranicznego artystę, gdyby nie było tego limitu, moglibyśmy wymieniać w nieskończoność. Jeśli chodzi
o mnie to Frank Ocean i Taco Hemingway.
Filip: Szymon zaskakująco szybko wybrał tych artystów, u mnie nie było tak łatwo, ale musiałem wybrać. Wszystkich których nie wybrałem, przepraszam, nadal chce z wami zagrać. Moje wybory to Josh Homme i WaluśKraksaKryzys.
Szymon: Każdy z nas słucha wielu gatunków muzycznych i często rzeczy, których słuchamy są totalnie inne, jednak znaleźliśmy spójnik, którym jest dla nas Radiohead i Queens of the Stone Age. Cała nasza czwórka kocha te zespoły i jak ktoś się dobierze do radia Pana Waldemara (pozdrawiamy najlepszego tour managera i prywatnie mojego tatę) i puści Queensów to wszyscy śpiewamy i przypięci pasami do siedzeń robimy pogo. Uwierzcie, da się. Sam w ostatnim czasie słucham dużo hip-hopu i Franka Oceana, chociaż czasem wleci też WaluśKraksaKryzys lub jakiś nu-metal. Jest to trochę mieszanka wybuchowa, ale bardzo mnie inspiruje i potrafi ze sobą współgrać.
Filip: Tak jak Szymon mówił, każdy słucha czegoś innego i gdy on teraz przechodzi fascynację twórczo-egzystencjalną Frankiem Oceanem, ja słucham dużo Interpolu i Artura Rojka, ogólnie ostatnio lżej i bardzo alternatywnie. Również w ostatnim czasie zakochałem się w zespole Noże. Nie mogę się doczekać nowej muzy od nich i trasy koncertowej. Jeśli chodzi o moje inspiracje to warto wymienić kilka nazwisk: Jack White, David Gilmour, Jimmy Page, John Frusciante i Jonny Greenwood. To właśnie oni bardzo wpłynęli i nadal wpływają na mój styl gry.
Dziękuję Wam za rozmowę – do zobaczenia na koncertach, których Wam życzę w ilości niezliczonej.
Również dziękujemy bardzo, do zobaczenia w trasie!
Rozmawiała: Izabela Biernat
Harmonogram zaplanowanych koncerów Sad Smiles przedstawia się następująco:
9.03 – Tarnów
16.03 – Pszczyna
25.04 – Dąbrowa Górnicza
1.06 – Czempiń
2.06 – Łask
7.06 – Gorzów Wielkopolski
08.06 – Kostrzyn n. Odrą
21.06 – Łomianki
22.06 – Strzałkowo
INTERNET:
www.facebook.com/SadSmilesBand
www.instagram.com/sad.smiles.band
open.spotify.com/artist/5LISNIIF2dVg8fxzZImkzo
zdjęcie główne: Wiktoria Podobas