Z własnego, kilkudziesiętnego doświadczenia pedagogicznego wiem, że zdefiniowanie muzyki przez przyszłych profesjonalistów jest najczęściej kłopotliwe i bardzo trudne. By nie powiedzieć niemożliwe. A co tu dopiero mówić o analfabetach muzycznych, tej przeważającej masie odbiorców w naszym kraju, której takie hasło nigdy się nie pojawi w wymiarze problemowym. Dla tej większości muzyką jest to, co media lansują i nazywają muzyką. Z kolei, w odpowiedziach edukujących się muzyków pojawiają się górnolotne sformułowania, np. określające ją jako jednej z dziedzin sztuki. Na pytanie czym jednak jest, w sensie merytorycznym, nigdy nie uzyskałem w pełni satysfakcjonującej odpowiedzi. Raz tylko, dosłownie raz, jeden ze studentów próbował zacytować hasło zamieszczone w miesięczniku Muzyk FCM, co mnie mile na moment połechtało (a jednak zdarza się, że ktoś czyta moje warsztaty i felietony)… Moja próżność szybko jednak przeminęła, a czar prysnął. Młodzieniec nieomal natychmiast się pogubił w najistotniejszych konkluzjach definicji, a muzyka pozostała nadal niezgłębioną tajemnicą.
W ofercie sklepów muzycznych znajdują się na półkach z płytami, m.in. albumy ze śpiewami ptaszków, odgłosami dżungli i szumami mórz. Krótko mówiąc w ich ofercie skowronek wykonujący swoje wczesnoporanne trele jest kompozytorem muzycznym, chociaż – jestem o tym mocno przekonany (że zacytuję tu fragment oracji polityka) – sam o tym nie wie. Tak więc, dla wielu korporacji medialnych, muzykę stanowią, m.in. wszelkie odgłosy natury, bo przecież nie zawierają żadnych zrozumiałych dla nas treści.
Kukanie leśnego fruwacza, porykiwanie tygrysa i poszumy fal oceanicznych rzeczywiście mogą być muzyką, ale wyłącznie z chwilą, gdy zaczniemy te odgłosy traktować nie w kategoriach informacyjnych, ale emocjonalnych, wyrażanych ocenami piękna (np. podobają mi się, mają ciekawe barwy, drażnią mnie i denerwują brakiem logicznej formy, itd.).
Muzykę stanowią wszelkie zjawiska akustyczne odbierane w kategoriach estetycznych. W haśle tym nie ma mowy o kompozycji muzycznej, gdyż ta wymaga twórczej idei człowieka, osoby która zorganizuje zamyślone przez siebie zjawiska w jedną całość. I uczyni to wyłącznie w celach muzycznych. Postać tę, nazywamy kompozytorem muzycznym. Jeśli ten kompozytor tworzy muzykę i równocześnie ją sam wykonuje, to określamy go wówczas improwizatorem. Natomiast wszyscy, którzy nie tworzą kompozycji muzycznych, ale je wykonują i interpretują noszą miano muzyków.
Kompozycje muzyczne mają zawsze elementy niezbywalne oraz możliwe do pominięcia. Do tych pierwszych są przypisane: rytm, barwa, dynamika, artykulacja, tempo i forma. Do drugich należą: melodyka i harmonika. Jednak żeby one zaistniały w utworach, konieczna jest obecność dźwięków muzycznych. Tylko bowiem ich wysokości, i to niezależnie od ich parametrów sonorystycznych, są rozpoznawalne dokładnie przez słuchaczy. Wszystkie inne wysokości zjawisk akustycznych pozostają, albo niedokreślone albo niemożliwe do zlokalizowania. Jednak, paradoksalnie, te właśnie, niekoniecznie obecne składniki w kompozycjach muzycznych (wraz z rytmem) stanowią dla większości odbiorców najważniejsze atrybuty utworów muzycznych. Zdecydowana większość melomanów oczekuje w muzyce melodii, zwłaszcza takiej, którą potrafią zapamiętać, a nawet niekiedy – co dzisiaj może wydawać się wręcz niewiarygodne – powtórzyć własnym głosem. Bardziej wyrafinowani fani muzyki fascynują się jeszcze silniej akordyką. Może ona prezentować najwięcej wysublimowanych napięć, a jej kontekst decyduje w największym stopniu o tzw. pięknie melodii.
Każdy z nas ma na co dzień wielokrotną okazję posłuchania muzyki. Część odbiorców musi nawet godzinami wchłaniać jej przejawy, np. kasjerki oraz personel supermarketów i galerii handlowych. To są bierni i bezradni bezsilnością słuchacze. Większość jednak decyduje o tym, kiedy chcą i jakiej chcą posłuchać muzyki. Ci aktywni odbiorcy muzyki mają swoje ulubione style, a w nich też przykłady najbardziej ich satysfakcjonujących wykonań. Najbardziej radykalni wśród nich bagatelizują nawet inne estetyki, lekceważąc ich ewentualne wartości.
Przyznaliśmy wcześniej, że muzykę może stanowić dowolny zbiór zjawisk akustycznych, który będzie oceniany z perspektywy estetycznej. Ale przecież nie powiedzieliśmy, że skoro tak jest, to wszystko, co ktokolwiek wymyśli posługując się tymi zjawiskami w celach muzycznych, musi być dla każdego muzyką. Dla jednych będzie ją stanowiło wszystko co jakoś tam gra, a dla innych dopiero obecność energii muzycznej, emocji interpretacyjnej, no i przede wszystkim, intelektu twórczego.
Tekst: Piotr Kałużny
Artykuł ukazał się w numerze 1/2015 miesięcznika Muzyk.