Przedmiotem kolejnego spotkania nie będzie syntezator, moduł dźwiękowy czy automat perkusyjny. Dziś przypominamy stary fortepian elektryczny Rhodes Stage Piano. Z pewnością podjęcie tego tematu jest dla wielu Czytelników sporym zaskoczeniem, jednakże w ramach naszych spotkań będziemy także przypominali inne, historyczne dziś instrumenty. Myślę, że w czasach, kiedy wszechogarniająca nas technologia cyfrowa staje się powszechna, powrót do korzeni może okazać się cennym odkryciem. Proszę zauważyć jak wielu muzyków wraca dziś do starych instrumentów, brzmień, archaicznej wręcz technologii. I nawet najlepsza płyta CD zawierająca próbki barw pochodzących z danego instrumentu nie zastąpi kontaktu z prawdziwym, można by rzec „żywym” instrumentem.
HISTORIA
Powstanie jednego z najbardziej znanych, współczesnych instrumentów muzycznych sięga czasów II wojny światowej, kiedy to Harold Rhodes, podczas pobytu w Służbach Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych zbudował swój pierwszy instrument. Ideą, jaka wówczas przyświecała młodemu konstruktorowi, było podniesienie ducha rannych żołnierzy amerykańskich poprzez nauczanie ich gry na pianinie. Pierwszy model był instrumentem całkowicie akustycznym. Najciekawszy w tej historii jest fakt wykorzystania zużytych części samolotów B-17 do jego budowy. Harold Rhodes, który za swą pracę otrzymał Medal Of Honor nie spoczął na laurach. Pod koniec lat czterdziestych światło dzienne ujrzał kolejny jego instrument – Pre Piano, będący pierwszym pianinem elektrycznym. Był to mały, posiadający tylko trzy oktawy, instrument. Jego kolejna wersja wyposażona już w 72 klawisze zainteresowała konstruktora gitar i wzmacniaczy Leo Fendera – kolejną wielką postać z tego okresu, której chyba nie trzeba nikomu przypominać. Od tej chwili rozpoczęła się współpraca tych dwóch wybitnych postaci. I chociaż różnice zdań odnośnie budowy instrumentów występowały między nimi dosyć często, to – jak wspomina sam Harold Rhodes – ich kontakty były zawsze przyjacielskie. Od tego momentu datuje się początek powstania nowej linii instrumentów klawiszowych sygnowanych nazwiskami Fender/Rhodes.
Pierwszym, seryjnie produkowanym instrumentem był Piano Bass, który ukazał się na rynku muzycznym w roku 1960. Jego ukazanie się przypadło na burzliwy okres rozwoju takich gatunków muzycznych jak rock and roll, blues. Od razu też zyskał olbrzymią popularność. Piano Bass był niewielkim instrumentem (32 klawisze), o brzmieniu bardzo podobnym do brzmienia gitary basowej. Dla wielu trzyosobowych zespołów muzycznych zakup tego instrumentu był udaną inwestycją, gdyż dzięki niemu możliwe było realizowanie złożonych aranżacji. Najważniejszy był jednak fakt wykorzystania tych samych materiałów podczas produkcji oraz duże podobieństwo tego modelu do później produkowanych. Najlepszym przykładem wykorzystania instrumentu Piano Bass niech będzie słynna grupa The Doors oraz Ray Manzarek, który posługując się nim w sposób znakomity, najbardziej spopularyzował ten model. Piano Bass oraz jego większa czterooktawowa wersja, produkowana na specjalne zamówienie, są dzisiaj prawdziwymi rarytasami. Cena instrumentu w USA sięga 1,000 USD. Produkcja tego modelu zakończyła się w roku 1975, lecz jeszcze do końca roku 1980 na zamówienie były produkowane pojedyncze egzemplarze.
Pierwsze modele Fender/Rhodes Piano ukazały się w roku 1964. Instrument posiadał 72 klawisze, w dolnej jego części znajdował się wzmacniacz oraz głośniki: dwa 12″ oraz dwa 10″. Część tę można było oddzielić od klawiatury. Wzmacniacz wyposażony był w efekt tremolo. Pierwsze wersje tego instrumentu nie posiadały efektu wibrato, czyli układu mogącego modulować wysokość dźwięku, choć na wzmacniaczach Fender widniała wówczas właśnie nazwa wibrato. Dzisiaj może to wprowadzać w błąd kolekcjonerów. Dopiero w późniejszym okresie Harold Rhodes stworzył stereofoniczny efekt wibrato, który stał się bardzo popularny w latach 70.
Pod koniec roku 1969 ukazała się kolejna wersja pierwotnego modelu. Metalowa, srebrzysta obudowa została zastąpiona przez czarny materiał (tzw. Tolex). Dzięki tym zmianom zmniejszyła się nieco waga instrumentu, choć i tak pozostawał bardzo ciężki.
We wczesnych latach siedemdziesiątych pojawiły się nowe serie: Stage Piano oraz Suitcase sygnowane nazwiskiem Harolda Rhodesa, który dalej sam, bez udziału Leo Fendera, kierował swoją firmą. Wersje te różniły się przede wszystkim metalowymi nogami, które można było przykręcić do spodu instrumentu. Osiągalne były dwie odmiany modelu, łącznie z wersjami posiadającymi 88 klawiszy.
Do końca roku 1981, kiedy to Harold Rhodes zakończył produkcję swoich instrumentów, wprowadzano różne zmiany, m.in. wyprodukowano najmniejszą wersję, posiadającą 54 klawisze.
Definitywnie firma zakończyła swoją działalność w roku 1981, głównie za sprawą koncernu CBS, który w latach sześćdziesiątych kupił spółkę Rhodes/Fender. Pod koniec lat siedemdziesiątych prowadzone były prace nad nowym rodzajem generowania dźwięku. Nie informując Harolda Rhodesa, koncern CBS zaczął wprowadzać nowy typ przetworników, w wyniku czego bardzo pogorszyło się brzmienie instrumentów. Mimo powrotu do produkcji opartej na sprawdzonej technologii, reputacja firmy została nadszarpnięta. Ostatecznie koncern CBS sprzedał ją. Doświadczenie to było dla Rhodesa bardziej przykre, niż rozstanie z Leo Fenderem i zadecydowało o jego wycofaniu się z biznesu.
BUDOWA I BRZMIENIE
Wszystkie fortepiany skonstruowane przez Harolda Rhodesa są instrumentami elektryczno-akustycznymi, nie posiadającymi żadnych układów elektronicznych, które mogłyby generować dźwięk. Oczywiście, mamy tutaj tylko jedną barwę, bez możliwości jej modyfikacji. Brzmienie instrumentu jest charakterystyczne i powszechnie znane – kiedy uderzymy lekko w klawisze dźwięk jest ciepły i łagodny, lecz kiedy zaatakujemy mocnym fortissimo, staje się ostry i chrapliwy.
Budowa instrumentu jest zaskakująco prosta, lecz właśnie ta prostota świadczy o geniuszu konstruktora. Instrument posiada drewnianą klawiaturę i, typowy dla takich urządzeń, mechanizm młoteczkowy. Młoteczek uderza w krótką strunę, nad którą znajduje się przetwornik. Nad każdą struną umieszczony jest rezonator w postaci metalowej sztabki – jej rozmiar zmniejsza się stopniowo w kierunku tonów wysokich. Budowa jest nieco podobna do tej, jaką stosuje się przy gitarach elektrycznych. Nad klawiaturą znajduje się gniazdo wyjścia na wzmacniacz oraz dwa potencjometry: Bass Boost (wzmocnienie basu) oraz Volume. W późniejszych modelach (Mark II) urządzenie wyposażone było w efekt tremolo lub stereofoniczne wibrato. Instrumenty Rhodes wymagały strojenia oraz okresowego przeglądu technicznego – była to ich jedyna wada. Osoby, które chciałyby nieco wzbogacić brzmienie mogą wykorzystać zewnętrzne efekty (nawet gitarowe) typu Chorus, Phaser lub Flanger. Być może starsi wiekiem muzycy pamiętają urządzenie o nazwie Dyno-My-Piano produkowane przez firmę Chucka Monte, które pozwalało na modyfikację brzmienia w czasie rzeczywistym poprzez zmianę położenia przetwornika względem struny. Osobiście nie spotkałem się z tym urządzeniem na polskim rynku muzycznym, jeśli ktoś posiada takie cacko, może być pewnym, że ma prawdziwy rarytas, cenny dla wielu kolekcjonerów.
PODSUMOWANIE
W latach osiemdziesiątych, kiedy technologia cyfrowa na dobre opanowała produkcję instrumentów klawiszowych, urządzenia produkowane przez Harolda Rhodesa odeszły nieco w zapomnienie. Pojawienie się w pełni cyfrowych fortepianów i pianin, oferujących znakomitą jakość dźwięku, stabilność stroju oraz, co nie jest bez znaczenia, łatwość transportu jeszcze bardziej pogłębiły to zjawisko. Prawie każdy cyfrowy fortepian oferował barwę, która znakomicie imitowała brzmienie starego Rhodesa, nie mówiąc już o technologii otwierającej szerokie możliwości, czyli MIDI. Dopiero pod wpływem obecnej mody wielu muzyków zatęskniło za starym instrumentem, pielęgnując ocalałe egzemplarze niczym relikwie minionej epoki.
W okresie swojej świetności piano Rhodesa można było spotkać na prawie każdym koncercie jazzowym lub rockowym. Obok organów Hammonda było elementem podstawowego instrumentarium każdego muzyka. Jeszcze dziś można spotkać ten instrument na scenie lub w studiu, także w Polsce (np. w teledysku Oko za oko śpiewanym przez Justynę Steczkowską jedynym instrumentem klawiszowym obecnym na planie jest właśnie piano Rhodesa).
Tak więc historia zatacza koło – instrument Rhodesa jest znów poszukiwany. Sam twórca jest obecnie wykładowcą w Foshay Jr. High School, gdzie uczy gry na fortepianie. Co ciekawe, jednym z elementów tej nauki jest zbudowanie przez uczniów własnego instrumentu, w oparciu o całkowicie akustyczny model pochodzący z okresu II wojny światowej. Rhodes uważa, że student musi zrozumieć zasadę działania instrumentu, zanim rozpocznie na nim naukę gry.
Na polskim rynku instrumentów używanych można znaleźć różne wersje tego instrumentu (o stosunkowo przystępnych cenach). Ponieważ jest dość ciężki i trudny w transporcie, najczęściej jest przechowywany w domu lub studiu.
Choć dla jednych Rhodes Piano będzie tylko sentymentalnym wspomnieniem, dla innych odkryciem niepowtarzalnego brzmienia lub kaprysem chwilowej mody, to warto o nim pamiętać. Historia ta powinna nauczyć nas też pokory i szacunku dla postaci takich, jak Harold Rhodes, który chciał przybliżyć świat muzyki zwykłym ludziom.
Tekst: Marek Manowski
Artykuł ukazał się pierwotnie w numerze 4/1998 miesięcznika Muzyk.