Marka zobowiązuje – a z drugiej strony ignorować sporej części rynku nie można, bo to się po prostu nie opłaca. Stąd firmy wprowadzając oraz więcej produktów przeznaczonych dla mniej zasobnych pasjonatów, którzy jednak chcieliby mieć sprzęt markowy. Dynaudio to firma nie idąca na skróty i każda jej propozycja jest ciekawa – i dotyczy to też przekazanych do testu monitorów aktywnych BM6A mkII.
OPIS
Monitory są „średniociężkie” – jak na taką moc wzmacniaczy to można powiedzieć, że nawet lekkie. Nieco mniejsze ale głębsze od „standardu” NS-10, z charakterystycznym dla firmy Dynaudio niskotonowym głośnikiem z tworzywa sztucznego o średnicy 170 mm z dużą kopułką i wysokotonowym o średnicy 28 mm z miękką kopułką, osłoniętą „trójnogiem” z grubego drutu. Z przodu są również dwie diody – jedna wskazująca załączenie, druga przesterowanie oraz przegrzanie. Są to zestawy z otworem czyli bass-reflex, a otwór znajduje się z tyłu przy górnej ściance. Z tyłu znajduje się też spory radiator, gniazdo wejściowe XLR (tylko XLR), gniazdo sieciowe, wyłącznik oraz pięć przełączników. Przełączniki służą do ustawiania poziomu wejściowego, aktywacji filtra górnoprzepustowego (do współpracy z subwooferem albo po prostu jak kto chce) oraz wpływu na charakterystykę przenoszenia: najniższe częstotliwości możemy podbić lub osłabić o 2 dB, najwyższe podbić lub osłabić o 1 dB, natomiast średnie tylko osłabić – o 2 lub 4 dB. Moc wzmacniaczy BM6A mkII zaskakuje pozytywnie, ponieważ odbiega od standardu, do jakiego przyzwyczjają nas producenci tanich monitorów – 100 W dla kanału niskotonowego oraz 50 W dla wysokotonowego cieszy oko i ucho. Istnienie tylko gniazda XLR wskazuje na profesjonalne zastosowania, zresztą niczego innego się nie spodziewaliśmy i tylko tak będziemy te monitory wykorzystywać. Częstotliwość podziału wynosi 1.5 kHz, a nachylenie filtrów jest stosunkowo małe – tylko 6 dB/okt. Obudowa nastrojona jest na 37 Hz, a pasmo przenoszenia sięga 40 Hz przy nierównomierności ±3 dB.
TESTUJEMY
Jestem zwolennikiem brzmienia NS-10 – trudno, wszystkie nowe monitory porównuje do tej „klasyki”. Najczęściej tanie, małe zestawy aktywne charakteryzują się dwoma cechami – więcej dołu, mniej środka. Lepsze przenoszenie najniższych częstotliwości jest bardzo dobrą cechą – pod warunkiem, że idzie za tym precyzja i szybkość przetwarzania tego zakresu. Niestety, średnica jest bardzo ważna, a o tym początkujący realizatorzy często nie wiedzą, a posiadając kiepskie monitory nie mają szans się dowiedzieć. Dlatego „z pewną taką nieśmiałością” podłączaliśmy testowane Dynaudio do zestawu – moc i dość głęboka obudowa sugerowały niezły dół, ale co z środkiem? Ale po kolei. Brzmienie – zadziwiająco wyrównane. Ani przesadzony bas, ani ukryty środek – czy to nie jakiś podstęp? Zwiększamy głośność – i nic do nas nie mruga! Moc jest wystarczająca, „jamaszki” przy tym poziomie głośności raczej się poddają. Co ważne, przy dużej głośności testowane Dynaudio nie wykazują tendencji do „jazgotania” i innych przykrych efektów. Dobrze, ściszamy i przystępujemy do szczegółowych testów. Przede wszystkim dół – jest obecny, ale nie przesadzony. W dodatku można go „podciąć” na dwa sposoby – filtrem albo korektorem. Nawet jednak w pozycji neutralnej przełączników nie mamy wrażenia, że podłączony jest subwoofer, co czasami bywa dość przykre. No i teraz najważniejszy parametr – środek, czyli „wokale”. Sesja hip-hopowa jest doskonała do tego testu – wokal to chyba najważniejszy element tej muzyki, a właściwa barwa, maskująca… hmm… pewne problemy wykonawcze, precyzyjne umieszczenie wokalu w podkładzie i dobrze dobrane proporcje to klucz do sukcesu. Okazuje się, że w przeciwieństwie do tańszych konstrukcji Dynaudio BM6A mkII radzą sobie z tym zakresem doskonale. Nie jest to wprawdzie „kartonowe” brzmienie i mocno podbity środek, jak w NS-10, ale bez problemu można ustawiać proporcje – i osoby przyzwyczajone do „jamaszek” bez problemu odnajdą się w nowym otoczeniu. Szerokie od dołu, „poszerzone” w stosunku do NS-10 pasmo przenoszenia powoduje, że nawet klienci, niekoniecznie uznający standard NS-10, są zadowoleni z brzmienia – okazuje się, że ten środek nie przeszkadza nawet laikom, ponieważ „od dołu” jest odpowiednio podparty. Ostatecznie do odsłuchu można klientowi ten środek lekko przyciąć przełącznikiem, w dobrze przystosowanym pomieszczeniu odsłuchowym pozycja FLAT wszystkich przełączników wydaje się jednak być optymalna.
PODSUMOWANIE
Dynaudio BM6A mkII to nie są tanie zestawy – nic dziwnego, firma należy do tych „z wyższej półki”. Oczywiście, znajdziemy tańsze monitory, ale… może będą miały mniejszą moc, mniej konkretny bas i pewne… braki w średnicy. Testowane monitory są bardzo dobrą propozycją zarówno dla początkujących, jak i dla starych wyjadaczy – mimo niewątpliwie nowoczesnego brzmienia pewne podobieństwo do klasycznych, sprawdzonych wzorów sprawia, że wszyscy mogą od razu po wyjęciu z kartonów zacząć pracę, bez „okresu przygotowawczego”. A cena? Cóż, marka zobowiązuje też do tego.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 21 kHz (±3 dB)
Wzmacniacze mocy: 100 W dla głośnika nisko-średniotonowego, 50 W dla głośnika wysokotonoweg
Częstotliwość rezonansowa: 37 Hz
Częstotliwość podziału: 1500 Hz
Głośnik wysokotonowy: średnica 28 mm, kopułka Esotec, chłodzona ferrofluidem, z aluminiową cewką i koszem
Głośnik nisko-średniotonowy: średnica 170 mm, membrana polipropylenowa, aluminiowa cewka o średnicy 75 mm
Wymiary: 217 × 338 × 321 mm
Ciężar: 11 kg
Cena: 5990 PLN/para
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Nobla 9
03-930 Warszawa
tel. (022) 6161386, 6161394
Internet: www.audiostacja.pl, www.dynaudioacoustics.com
Test ukazał się w numerze 10/2007 miesięcznika Muzyk.