Kilka lat temu sami informowaliśmy o fatalnym stanie zdrowia Chrisa i jego pożegnaniu z estradą. Na szczęście życie potrafi sprawiać również pozytywne niespodzianki i sympatyczny Brytyjczyk wrócił do muzycznej rzeczywistości. Najlepszym dowodem jest najnowszy, chyba już dwudziesty trzeci studyjny album, który ukazał się niedawno na rynku. Na „Road Songs…” składa się dwanaście nowych piosenek, nagrywanych wiosną tego roku. Najogólniej mówiąc, nie różnią się one w jakiś zasadniczy sposób od tych utworów, które nam się najbardziej kojarzą z Chrisem. Jak sądzę, nikt tego po nim nie oczekiwał, zresztą trudno o jakąś zasadniczą zmianę i wyważanie na nowo drzwi, kiedy ma się ponad 30 milionów sprzedanych płyt i od lat pełne wielkie widownie na koncertach. Pewnie każdy artysta marzy o podobnej stabilizacji artystycznej. Melodyjne, natychmiast wpadające w ucho, a co najważniejsze, wcale nie zamierzające z tego ucha odejść utwory, są porządnie napisane, o żadnej taryfie ulgowej mowy nie ma, a mariaż rocka z popem, czasami bluesem, ułatwia to zadanie. Od czasu do czasu słychać mocniejsze akordy i solówki, choć generalnie utwory są tyleż zróżnicowane, co łagodne. Jak wiadomo, Rea przyznaje się do fascynacji klasyką, dziełami największych mistrzów, usiłując przejąć ich muzyczny uniwersalizm. Myślę też, że nie bez znaczenia są jego związki, również kompozytorskie, z filmem oraz malarstwem. Teksty traktują głównie o życiu w drodze, wędrowaniu i wynikających z tego sytuacjach. Chris jako wokalista także się niewiele zmienił, choć jego charakterystyczna, bardzo męska chrypka, świetnie pasująca do jego repertuaru, nie jest już tak głęboka, jak niegdyś. Zgadzam się z opinią, że ten album jest ociupinkę gorszy od jego najlepszych osiągnięć płytowych, ale w dalszym ciągu Chris Rea sprawia radość swoimi realizacjami. To idealny album na odstresowanie się, abo do podróży samochodem, więcej od niego nie oczekuję!
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artysty: www.chrisrea.com
Recenzja ukazała się w numerze 12/2017 miesięcznika Muzyk.