25 lutego urodził się mój ojciec – Leszek Bogdanowicz, jemu chciałem poświęcić ten felieton. Już napisałem, miałem właśnie wysyłać. Nie wysłałem. Proszę mi wybaczyć osobisty ton. Nie potrafię inaczej. Nie mogę, ot tak, przejść obok.
Po raz kolejny w naszej historii stało się coś, co sprawiło, że nic już nie będzie tak jak dawniej. Kolejna data – 13 stycznia – niestety przejdzie do naszej historii. Prezydent Gdańska – Paweł Adamowicz został zaatakowany i kilkakrotnie ugodzony nożem w czasie gdańskiego finału WOŚP. Następnego dnia, w poniedziałek 14, w wyniku bezprecedensowego zamachu, zmarł. Nie chcę teraz rozwijać tematu o nagonce na Orkiestrę i Jerzego Owsiaka, i o ostentacyjnej nikczemności, z której przejawami mieliśmy do czynienia. Wszystko wiemy. Kto, co i tak dalej… To haniebne.
Dominikanin, O. Ludwik Wiśniewski na pogrzebie w Bazylice Mariackiej powiedział: „Trzeba skończyć z nienawiścią! Trzeba skończyć z nienawistnym językiem! Trzeba skończyć z pogardą! Trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych! Nie będziemy dłużej obojętni na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w Kościele! Człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju. Będziemy odtąd tego przestrzegać.” Czy z tej niepotrzebnej tragedii wyciągniemy naukę?
Gdańsk to miasto wolności. Prezydent Adamowicz wielokrotnie to powtarzał. Tu, w sierpniu 1980 roku narodził się ruch, który zmienił świat. Zawsze stąd wiał nowy wiatr. Wszystko wiemy. To magiczne miasto odegrało również wielką rolę w powojennej historii polskiej kultury.
Pierwsze festiwale jazzowe, Rythm & Blues, Klub Studentów Wybrzeża ŻAK, teatry Bim Bom, Co To, To Tu, potem sopocki Non Stop, Jazz Jantar. Tu zaczynało swoje kariery wielu najwybitniejszych naszych artystów. Chociażby mój ojciec, Czesław Niemen, Włodzimierz Nahorny czy Leszek Możdżer. 3City to cały czas nieprzebrane zagłębie jazzmanów. Atmosfera Gdańska przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych jest pięknie pokazana w filmie Janusza Morgensterna „Do widzenia, do jutra”, ze wspaniałą rolą Zbigniewa Cybulskiego, który z Bogumiłem Kobielą napisał scenariusz. No i wreszcie „mój” jazz. Big Band Gdańsk, pierwsze zespoły. Wielka część mojego serca cały czas mieszka w Gdańsku, nigdy z niego nie wyjechała. Nie chcę jednak teraz pisać o sobie.
Podczas dwudziestu lat urzędowania prezydenta Adamowicza, Gdańsk ciągle potwierdzał i ugruntowywał swą czołową pozycję na mapie kulturalnej Polski. Choćby festiwale Solidarity of Arts (ostatnio zaniechane, ale były), Gdańskie Noce Jazsowe, odbywa się ciągle Jazz Jantar. Jest nowa filharmonia, zbudowano Teatr Szekspirowski. Bez sprzyjającej aury tego wszystkiego by nie było. To też jest Gdańsk Pawła Adamowicza.
Genius loci, to duch opiekuńczy miejsca. W Gdańsku jest na pewno. Raz, 13 stycznia, się zagapił…
Po zamachu ogłoszono, że następnego dnia odbędzie się wiec przeciwko przemocy i nienawiści. Paweł Adamowicz był w ciężkim stanie, ale jeszcze żył. Wszyscy mieliśmy nadzieję. Gdy następnego dnia, 14 stycznia, w poniedziałek, wielotysięczny milczący tłum zebrał się na Starym Mieście, nie było go już wśród nas. Zabrzmiało „Sound of Silence” Paula Simona, a capella. Nie wiedziałem kto śpiewa. Później dowiedziałem się, że to David Draiman – wokalista amerykańskiego zespołu Disturbed. Przejmująca interpretacja, tekst, miejsce i okoliczności. To wykonanie przejdzie do historii, chyba nie tylko Polski. Muzyka jest z nami, kiedy jesteśmy szczęśliwi i gdy rozpaczamy. Jest z nami zawsze, bo ją kochamy. Wierzymy jej i ufamy. I teraz nam pomogła.
Puste słowa – żeby ta śmierć nie była daremna. Nie wróci mu to życia, nie odda go bliskim. Był jeszcze młody, mógł jeszcze tyle zrobić i być szczęśliwy.
Czy przyjdzie otrzeźwienie? Może choć część opętanych się ocknie. Może… Bardzo bym chciał.
Dziękujemy Panie Prezydencie. „Sound of Silence” to już zawsze będzie Pana pieśń. Będziemy Pana pamiętać.
Chciałbym polecić felieton Marcina Olaka, wspaniałego gitarzysty i mojego przyjaciela, na temat – www.jazzarium.pl/tags/marcin-olak-poczytalny
Tekst: Mariusz Bogdanowicz
Artykuł ukazał się w numerze 2/2019 miesięcznika Muzyk.
Zdjęcie: Piotr Gruchała
Felietony Mariusza Bogdanowicza można znaleźć na stronie www.mariuszbogdanowicz.pl.