Ta pieśniarka, autorka, reżyserka, aktorka, producentka i sam już nie wiem kto, dorobiła się nie tylko w Stanach, ale i na świecie, pozycji zupełnie nadzwyczajnej. Co prawda nie nagrywa nowych albumów w zastraszającym tempie, od czasu wydania ostatniego z premierowym materiałem upłynęło sporo lat, ale może także i z tego powodu jej 36. krążek studyjny natychmiast przykuł uwagę recenzentów. Sama zainteresowana jest współautorką trzech utworów, a resztę napisali uznani twórcy. Pierwszym zwiastunem krążka był singiel „Don’t Lie To Me”, powszechnie odebrany jako totalna krytyka działań prezydenta Trumpa. Także utwór tytułowy rozumiany jest w kontekście muru, jaki aktualny prezydent chce zbudować na granicy z Meksykiem. Streisand, rzecz jasna demokratka, mocno akcentuje polityczno-społeczne tło powstania albumu. „Czasy mamy trudne, nasze wolności są zagrożone. Na szczęście ludzie są bardziej zainteresowani budową mostów, niż murów i wciąż mają nadzieję. Im dedykuję ten album”. Dziewięć pozostałych piosenek takiego politycznego charakteru już nie ma. Jest też kilka coverów, wśród nich połączone w jedną całość „Imagine” i „What a Wonderful World”. Aż dziw, że nikt dotychczas nie wpadł na podobny pomysł, choć wydaje się ze wszech miar, ideowo i artystycznie idealnie spójny. Album ma kilku, oczywiście łącznie z samą zainteresowaną, producentów. Od strony wykonawczej i aranżacyjnej nie jest w niczym zaskakujący, to jak zwykle u Barbry tradycyjny pop. Czy muszę dodawać, że w najlepszym wydaniu? Dla niej pracują najlepsi z najlepszych, najczęściej kluczowe role pełnią ci sami od lat specjaliści. Oczekiwanie, że Barbra nagra coś zupełnie innego niż dotychczas, a takie postulaty pojawiają się w niektórych recenzjach, jest bzdurne. Właśnie za to ją kochamy, że jest jaka jest! Streisand świetnie się czuje w swoim „szerokim” śpiewaniu, z orkiestrą, zespołem, bądź minimalnym akompaniamentem. Potrafi wszystko! Piosenki jakby żywcem wyjęte z Broadwayu czy kameralne zwierzenia, sączone do ucha tylko jednego słuchacza, roztrząsanie kwestii politycznych bądź miłosnych, dla niej nie stanowią żadnych trudności interpretacyjnych. Streisand się po prostu wierzy. Ma wielki talent aktorski, podpowiadający właściwe rozwiązania. Pomaga jej przy tym ogromnie głos, czasem potężny, kiedy indziej snujący się niczym niteczka, na pograniczu szeptu. Nie zgadzam się z tymi, którzy utrzymują, że ten głos już nie jest taki, jak kiedyś. No dobrze, może i jest nieco inny, ostatecznie, czego nie kryje, ma 76 lat, ale brzmi pewnie, gdy trzeba mocno i ani razu nie zawodzi. Ciekawy krążek, który jednak komercyjnym sukcesem artystki, przynajmniej na razie, nie stał się. Czyżby spojrzenie na piosenkę aż tak się zmieniło?
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artystki: barbrastreisand.com
Recenzja ukazała się w numerze 1/2019 miesięcznika Muzyk.