Zanim jeszcze Yamaha rozszerzyła swą ofertę o pierwsze syntezatory, na przełomie lat 60. i 70. XX wieku na rynek wprowadzone została przez nią rodzina instrumentów określanych mianem combo organ, skierowanych dla muzyków grających w zespołach. Była to odpowiedź firmy na popularność takich grup jak The Beatles i The Rolling Stones oraz wiele innych, które zaczęły święcić sukcesy w owym czasie. W skład pierwszej generacji serii YC wchodziły przenośne, kompaktowe organy tranzystorowe z jednym oraz dwoma manuałami. Przez kolejne dekady Yamaha skupiła swą uwagę na innych typach instrumentów klawiszowych, a serię YC przypomniała w 2015 roku jednym z czterech modeli z rodziny reface. Seria YC na dobre powróciła w ubiegłym roku, gdy japoński koncern zaprezentował oznaczony symbolem YC61, określany przez producenta mianem Stage Keyboard. W tym roku dołączyły do niego dwa kolejne charakteryzujące się większym zakresem klawiatury – YC73 i YC88. O tym ostatnim porozmawialiśmy z Wojtkiem Olszakiem – producentem muzycznym, kompozytorem i aranżerem, muzykiem sesyjnym, pianistą, klawiszowcem i realizatorem dźwięku, a do tego oficjalnym artystą Yamaha.
Yamaha określa instrumenty z serii YC mianem Stage Keyboard, gdyż w przeciwieństwie do protoplastów nie są wyłącznie organami. Jak Ty scharakteryzowałbyś ten typ instrumentów klawiszowych i skategoryzowałbyś je pod względem zastosowania. Do jakiej grupy klawiszowców są one Twoim zdaniem skierowane?
Myślę, że to doskonały instrument – jak sama nazwa wskazuje – na scenę, z racji wygody użytkowania i tego, że wszystko jest pod ręką. Dzięki temu bardzo szybko mamy dostęp i do konkretnych barw jak i do ich ustawień. Instrument bardzo szybko startuje, zaledwie w 3 sekundy – co w przypadku zmiany scen na festiwalach jest bardzo ważne. Przypomnę tylko, że wiele instrumentów typu „workstation” i to różnych firm, potrafi startować system nawet 2-3 minuty, co może być stresujące w szybkiej „przepince” scenicznej. Myślę też, że to także świetny instrument do studia, ale też dla klasycznych pianistów, o czym za chwilę. To już nie są same organy, ale i barwy fortepianów, pian elektrycznych i cała masa synthów. Posiada w zasadzie wszystko co jest wymagane od klawiszowca grającego w zespole.
Największy gabarytowo model, czyli YC88 o którym rozmawiamy, jest wyposażony w doważoną klawiaturę z mechanizmem młoteczkowym NW-GH3 charakteryzującą się drewnianymi klawiszami. Jakie są Twoje wrażenia z gry na tym instrumencie właśnie pod względem zastosowanej w nim klawiatury?
No właśnie! Drewniana klawiatura! Doskonała dla pianistów klasycznych do regularnego ćwiczenia. Laptopiści pewnie jej nie docenią, ale właśnie pianiści – przyzwyczajeni do takiej klawiatury w akustycznych fortepianach – będą zachwyceni. Ja jestem 🙂 To jest zupełnie inne „czucie” takiej klawiatury niż każdej, nawet najlepszej plastikowej, zwłaszcza w szczegółach artykulacji gry. YC spokojnie może zastąpić fortepiany czy pianina – w codziennym domowym ćwiczeniu.
Patrząc chociażby na pianina sceniczne CP poprzednich generacji, panele tego typu instrumentów marki Yamaha były dość ascetyczne. Zmieniło się to w przypadku najnowszych modeli stage piano, jak również instrumentów z serii YC, co w przypadku tych ostatnich jest w pewnym sensie odwołaniem do pierwszych przedstawicieli tej linii. Jak Twoim zdaniem fakt, że Yamaha zdecydowała się „wystawić” na wierzch sporo różnych kontrolerów dając bezpośredni dostęp do poszczególnych funkcji i parametrów wpływa na odbiór tych instrumentów i korzystanie z nich na scenie czy w studiu?
Ja jestem przyzwyczajony do starych analogowych syntezatorów, w których właśnie wszystko było pod ręką. Każda gałka czy potencjometr odpowiadała za coś konkretnego, kontrolowała jakiś parametr brzmienia. Tu jest podobnie – co mnie cieszy, bo to w praktyce bardzo przyspiesza pracę i w studio i na scenie. Kiedy potrzebujesz zmienić jakiś parametr dźwięku, czy szybko skorygować barwę, nie wiem – podciąć dół, albo zmniejszyć poziom efektu przestrzennego – wszystko robisz w sekundę. Nie wymaga to – jak dotychczas – wejścia w edycję barwy, w system, przewijania ekranów, aby odnaleźć konkretne ustawienie – po czym dopiero móc je zmienić i zapisać. Tu wszystko dzieje się błyskawicznie – bo też każda gałka i potencjometr ma swoje konkretne zastosowanie.
Jak specjalnie zaprojektowane drawbary i inne kontrolery dostępne w YC88 sprawdzają się w praktyce?
Są bardzo wygodne i – co może zabrzmi zabawnie – na szczęście nie są zbyt małe 🙂 Miniaturyzacja wielu obecnie produkowanych instrumentów, zwłaszcza wyposażonych w wiele kontrolerów, gałek i potencjometrów powoduje, że ich obsługa jest utrudniona, często po prostu palce się nie mieszczą w tych mikrogałeczkach 🙂
Tu oczywiście każde ustawienie – i drawbarów i kontrolerów – można zapisać i przywołać natychmiast z podręcznej pamięci. Jest to bardzo praktyczne i szybkie w obsłudze.
Porozmawiajmy teraz o stronie brzmieniowej instrumentu. Zastosowano tu trzy „silniki” audio oparte na różnych technologiach (VCM, AWM2 i FM), które dają możliwość uzyskiwania barw różnego typu i o różnym charakterze. Jakie są Twoje odczucia i wrażenia odnośnie poszczególnych grup barw oferowanych przez YC88, także z punktu widzenia ich praktycznego wykorzystania?
Tak się składa, że u siebie w studio mam całą kolekcję starych instrumentów i akustycznych i syntezatorów analogowych. Mam koncertowy fortepian, mam piano elektryczne Yamahy, Rhodesy, Hammonda B3, Clavinet itd itp. Oczywiście nie mówię o tym po to, aby się chwalić 🙂 ale dzięki temu mam możliwość porównania brzmień tych oryginalnych instrumentów z tym co oferuje YC88. I powiem, że wypada to znakomicie! Barwy fortepianów – zwłaszcza w połączeniu z drewnianą klawiaturą – działają świetnie, jest idealnie odwzorowany Hammond – a co mnie najbardziej zaskoczyło – YC jest pierwszym instrumentem w którym wręcz idealnie odwzorowano działanie wirujących głośników Leslie! Myślę, że bym spokojnie się pomylił we wskazaniu czy to oryginalne Leslie czy YC – słuchając jakiegoś nagrania. Do tego pięknie zsamplowany Rhodes, podejrzewam, że użyto tu też próbek Rhodesa Mark V – Chicka Corei, który kiedyś pozwolił zsamplować swój instrument – jeszcze do bibliotek serii MOTIF. No i dodatkowo w YC znajdziemy całą masę padów, smyków, barw syntetycznych – znakomicie brzmiących, dobrej jakości i dynamiki. Łatwość ich szybkiego łączenia daje też ogromne możliwości, a właśnie z tym, że wszystko jest intuicyjne i „pod ręką” – daje niesamowitą wygodę i szybkość pracy.
Co powiesz o efektach, które YC88 ma na pokładzie? Jak wypadają w praktyce?
Są one bardzo dobrej jakości, co jest istotne w dynamice instrumentu. Efekty przestrzenne, nawet jeśli ustawimy je w sporych proporcjach – nie „oddalają” dźwięku. Na szczęście nie powodują też przesunięć fazowych, nie są zbyt „szerokie”, przez co dźwięk konkretnych barw nie jest zniekształcony. Jak już wiele razy tu mówiłem, także kontrolowanie parametrów efektów jak i ich wybór jest bardzo proste, bo znów pod ręką. Efekty modulacyjne, czy emulacje wzmacniaczy – równie skuteczne i dobrze brzmiące. No i sekcja „Master Equalizer” – czyli możliwość szybkiej korekcji barwy całego instrumentu, z natychmiastowym jej włączeniem i wyłączeniem – może być bardzo przydatna w sytuacjach koncertowych czy klubowych aby w sekundę np. zniwelować dudnienie brzmienia.
Chociaż obecnie jesteś głównie „montażystą” (chodzi mi o używane przez Ciebie na scenie syntezatory Montage 8), to w Twoim instrumentarium znajduje się także wiele innych modeli marki Yamaha. Który z nich był pierwszy i czy z którymś z instrumentów wiąże się jakaś ciekawa historia?
Praktycznie z każdym z nich wiąże się jakaś historia 🙂 Pierwszym z jakim miałem do czynienia, to była Yamaha DX7, do której miałem dostęp jako dziecko. Miałem wtedy 8 lat i ten instrument był wypożyczony. Natychmiast się w nim zakochałem! 🙂 Rodziców nie było stać na zakupienie tego syntezatora… Przypomnę tylko że to była połowa lat 80. ubiegłego stulecia, średnia pensja wynosiła 8-10 $ na miesiąc, DX7 kosztował 1950 $… Wiele lat później kupiłem sobie wspomnieniowo taki instrument do studia – co ciekawe – pierwszym właścicielem tego właśnie egzemplarza który mam, był Pan Czesław Niemen! Natomiast pierwszym już zupełnie moim instrumentem była Yamaha SY99, której używałem na koncertach przez całe lata 90. U siebie w studio mam bardzo dużo klawiszy i modułów Yamahy, w tym kilka absolutnych perełek, jak CS80 – pierwszy polifoniczny 8-głosowy syntezator z 1976 roku, zdaje się – jedyny egzemplarz w Polsce. Bardzo lubię też syntezator CS70M, fortepian elektryczny CP80M oraz studyjny moduł TX816 – czyli osiem połączonych DXów7 w jednym urządzeniu.
Pozostając jeszcze przy syntezatorach i innych instrumentach tego japońskiego koncernu – w ciągu kilku dekad wprowadził on na rynek wiele instrumentów, z których niektóre zyskały wyjątkowy status zawdzięczając go w dużym stopniu bądź to konkretnym barwom, bądź też całej palecie możliwych do uzyskania barw. W czym należy upatrywać tego, że nawet po latach są one popularne, jak również odwzorowywane w innych instrumentach – zarówno sprzętowych jak i wirtualnych?
Każda z dużych firm produkujących instrumenty klawiszowe ma swoje specyficzne brzmienie, czy bardziej jego rodzaj. Dla mnie Yamaha jest najbardziej dynamiczna brzmieniowo, bardzo „perkusyjna”, klarowna i energetyczna. Stąd mój wybór akurat tej marki. Myślę, że kolejne generacje instrumentów Yamahy były po prostu bardzo odkrywcze i innowacyjne. Zaczynając od analogowej serii CS w latach 70. i gigantycznym instrumentem GX-1 The Dream Machine. Potem absolutną rewolucją zaniesioną „pod strzechy” było wprowadzenie syntezy FM, czyli rok 1983 i pojawienie się syntezatorów serii DX. Kolejną – seria SY na początku lat 90, będąca połączeniem syntezy FM i AWM. Potem w latach 2000 – prawie 15 lat królowania na scenach i w studio kolejnych edycji serii MOTIF. Aż po serię MONTAGE, czyli obecną flagową linię. Nie mówiąc o wielu innych modelach – mniejszych lub większych. Myślę, że powodem dla którego te instrumenty są do dziś bardzo cenione i pożądane jest jakość generowanego dźwięku. Pomimo rozwoju techniki, możliwości emulowania tych instrumentów w formie instrumentów wirtualnych, czy syntezatorów VST – nadal nie udało się uzyskać tej jakości i dynamiki tych oryginalnych brzmień.
Na koniec wróćmy jeszcze do YC88 – jak mógłbyś pokrótce podsumować ten instrument pod względem oferowanych możliwości i jego praktycznego wykorzystania?
Instrument ze znakomitą drewnianą klawiaturą i pełnym spektrum barw. Idealny zarówno dla klawiszowca koncertowego, muzyka sesyjnego, ale i dla pianisty klasycznego. Łatwość obsługi, szybkość i intuicyjność pracy na nim, wszystkie kontrolery pod ręką, wielość i jakość barw – wszystko w jednym! Polecam zdecydowanie!
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał: Grzegorz Bartczak
Strona internetowa Wojtka Olszaka: olszak.pl
Więcej informacji o YC88 i innych instrumentach Yamaha można znaleźć na stronie pl.yamaha.com.