Otrzymaliśmy do testu pakiet wtyczek efektowych Sonnox. To znane już od jakiegoś czasu wtyczki Sony, która to firma mało być może znana jest z takich produktów, jednak warto wiedzieć, że stoły mikserskie Sony Oxford to klasa światowa. I nazwa tego stołu wyjaśnia dziwną nazwę wtyczek – to właśnie skrót powstały z wyrazów Sony i Oxford. Wtyczki są znane, fajne i… w sumie nie aż tak drogie, przynajmniej w wersji natywnej.
Przy okazji testowania tej klasy produktów zawsze mam wątpliwości, czy niewielka ilość informacji zawartych w teście może skłonić kogoś do rozstania się z całkiem sporą kwotą. W przypadku popularnych produktów sprawa jest prosta – często nie ma nawet alternatywy, natomiast produkty najwyższej klasy wymagają często indywidualnego podejścia. I tak właśnie jest z testowanym zestawem wtyczek – to są niezbyt tanie narzędzia, to nie jest „musisz mieć albo zginiesz”, w dodatku ich właściwe zastosowanie wymaga wiedzy i doświadczenia. Konkurencja również istnieje – i to nawet nasza, krajowa. No cóż, przejdźmy do tematu…
Wtyczki Sonnox występują w paru rodzajach – natywne, w wersji Powercore oraz TDM. Do testu otrzymaliśmy najtańszą wersję natywną, niestety, wtyczki na platformy DSP są mniej więcej dwukrotnie droższe, co przy stale rosnących mocach komputerów czyni ich zakup nieco mniej opłacalnym. Wtyczki te znane są od pewnego czasu i w zasadzie nie są niespodzianką, można powiedzieć, że jedynie „zeszły pod strzechy”. Instalacja jest prosta, jeden plik, wskazanie miejsca instalacji i już. Jeden drobiazg – wtyczki zabezpieczane są kluczem sprzętowym iLok, który musi być włączony do gniazda USB. W skład testowanego zestawu wchodzą korektor, procesory dynamiki oraz pogłos.
Korektor, imitujący wyglądem konsoletę Oxford, to pięciopasmowy korektor parametryczny z filtrami górno- i dolnoprzepustowymi o dużych możliwościach regulacyjnych i naprawdę dobrym brzmieniu. Zwłaszcza najwyższe pasmo pozwala uzyskać „jasność” bez przykrych efektów ubocznych, brzmienie jest wyraźnie lepsze od „pokładowego” korektora Cubase czy wielu innych wtyczek tego rodzaju. Zakres regulacji jest duży, a ustawienia ułatwia skalujące się samoczynnie okno charakterystyki. Trochę szkoda, że wartości ustawiane „pokrętłem” pokazują się tylko podczas regulacji, normalnie wartości częstotliwości, dobroci czy wzmocnienia możemy obserwować tylko w reprezentacji graficznej.
Pogłos posiada bardzo duże możliwości konfiguracyjne i sporo presetów, ułatwiających pracę. Możliwości modyfikacji brzmienia są wręcz zbyt duże, co tu ukrywać, większość użytkowników pozostanie przy presetach, ewentualnie lekko zmodyfikowanych – i dobrze, nie można im nic zarzucić. Brzmienie jest bardzo dobre, a patrząc na pasek zużycia procesora wręcz rewelacyjne – komputer Athlon X2 to nie jest szczyt techniki, po pogłosie tej klasy spodziewałbym się przynajmniej dwukrotnie większego „apetytu” na zasoby. Na moim komputerze całkiem spokojnie można w sesji użyć dwóch instancji pogłosu z różnymi ustawieniami, i jeszcze zostaje spory zapas na to, o czym za moment.
Najważniejszym elementem zestawu są bowiem procesory dynamiki. Jest ich kilka – kompresor, limiter, inny limiter pod nazwą Inflator oraz wtyczka Transient Modulator. Nie udało mi się zainstalować kompresora, na szczęście znam go dość dobrze z innych sytuacji. Na pozór nic wielkiego, zwykły kompresor. Jednak brzmienie kompresora Sonnox jest „szlachetne”, twarde lub miękkie w zależności od ustawienia, ale zawsze „profesjonalne”. Ciekawym parametrem jest WARMTH, efekt pozwalający na „ocieplenie” czyli w sumie na zwiększenie głośności bez wyraźnego zwiększania poziomu sygnału – coś, co wszyscy lubimy. Cała reszta jest dość standardowa, warto jednak podkreślić możliwość korekcji sygnału w pętli Sidechain oraz ogólnie dużą ilość „zakładek” a co za tym idzie ogromne możliwości regulacji.
Najbardziej czekałem jednak na trzy ostatnie wtyczki – Limiter, Inflator oraz TransMod. Nie od dzisiaj wiemy, że pogoń za dużą głośnością doprowadziła do absurdu sztukę realizacji nagrań, a narzędzia służące do „zwiększania RMS” są coraz droższe, coraz bardziej skomplikowane ale i coraz lepsze. Od czasów nieśmiertelnego L1 firmy Waves muzyka nie jest taka jak kiedyś, a testowane wtyczki są w światowej czołówce tego typu procesorów.
Limiter wydaje się być standardowym urządzeniem (czy raczej wtyczką) tego typu – może nie we wszystkich limiterach jest funkcja brickwall zabezpieczająca przed przekroczeniem cyfrowego zera, ale większość regulatorów wygląda znajomo. Możliwość regulacji czasu ataku oraz łagodzenia zakrzywienia charakterystyki (soft-knee) sprawiają, że mamy tu do czynienia jakby z dwoma procesorami – w pełni regulowany, wpływający dość mocno na brzmienie limiter oraz „ukryty” pod spodem brickwall limiter, którego jedynym zadaniem jest „bezszelestne” zapewnienie poziomu wyjściowego. Taka kombinacja sprawia, że w odróżnieniu od klasycznych końcowych „finalizatorów” tego typu w Sonnox Limiter mamy niezwykle duże możliwości kształtowania brzmienia – od praktycznie niesłyszalanego zwiększenia poziomu po mocne „pompowanie”. I to pompowanie wcale nie musi być wadą – szerokie możliwości regulacji czasów ataku i powrotu pozwalają na „twórcze” podejście do limitowania, umożliwiając nawet dodanie a nie zmniejszenie „kopa”. Dodatkowym parametrem jest Enhance, pozwalający na dodatkowe zwiększenie „odczuwalnej głośności”, do słyszalnych zniekształceń włącznie.
Najmniej skomplikowaną wtyczką, a jednocześnie chyba najbardziej użyteczną, jest Inflator. Jak zainteresowani chyba wiedzą, wtyczka ta przeznaczona jest do zwiększania głośności i czyni to niezwykle skutecznie. W zasadzie nie ma tu żadnych wątpliwości – to najwyższej klasy brickwall limiter, pozwalający na uzyskanie oprócz niezwykle wysokiego poziomu również doskonałe efekty brzmieniowe. Obok suwaka Effect, regulującego głębokość działania, mamy suwak Curve, modyfikujący charakter brzmienia. Ustawienia powyżej zera skutkują twardym, „konkretnym”, nasyconym brzmieniem, podczas gdy przeciwne wartości pozwalają na uzyskanie bardziej czystych, subtelniejszych (ale wciąż głośnych) efektów pracy. Przycisk Band Split pozwala na pracę wtyczki w trzech pasmach, według instrukcji działa tylko na platformie Pro-Tools (zarówno RTAS jak i TDM), ale w wersji VST w Cubase przycisk zmienia kolor i efekty działania są słyszalne. Wprawdzie brzmienie nieznacznie się poprawia, pamiętać jednak trzeba, że w takiej konfiguracji wtyczka nie zapewnia zachowania szczytowego poziomu wyjściowego ustawionego suwakiem Output – w praktyce, zależnie od stopnia „dopalenia” jest on przynajmniej dwa-trzy decybele wyższy.
Rzadko spotykaną ale ostatnio coraz bardziej popularną wtyczką jest Transient Modulator – procesor służący do odtworzenia ataku instrumentów, które może go miały, ale na skutek działania wcześniej opisywanych wtyczek niestety straciły. Niestety, „zmasakrowane” limiterami nagranie często pozbawione jest właśnie tego „kopa”, bo perkusja po takiej „obróbce” chowa się w głąb sceny i dość trudna ją stamtąd wyciągnąć. Wtyczka TransMod pozwala na uwypuklenie bębnów wręcz do granic absurdu – i to nawet w „zmasterowanym” materiale. Oczywiście nie do tego służy, ale to pokazuje jej spore możliwości. Obsługa jest dość prosta, aczkolwiek wymaga pewnego „obycia” i osłuchania, a szczególnie należy zwracać uwagę no to, żeby nie przesadzić. Częste użycie przycisku Bypass jest niezwykle ważne, bo tak jak z exciterem łatwo przekroczyć granice, a ucho zadziwiająco szybko przyzwyczaja się do „pozytywnych” efektów. Jakby ktoś musiał, to oczywiście można atak złagodzić, ale nie przewiduje takiego zastosowania. Odpowiednia interakcja parametrów Threshold, Ratio i Overshoot pozwala na subtelne dodanie ataku – naprawdę wiele nie trzeba, jeżeli ktoś musi, to jest też suwak Overdrive, o dziwo, zwiększający głośność bez wyraźnego „charczenia”. Parametr DeadBand pozwala na ustawienie „progu nieczułości”, aby w naturalny sposób „kopa” dostawały tylko najgłośniejsze uderzenia. Taka wtyczka umożliwia zadowolenie obu stron – często jakiś element brzmienia (stopa) nie „kopie” wystarczająco, ale pasuje charakterem, wtedy zamiast „podkładania” innej próbki (którą trzeba najpierw znaleźć i zaakceptować) można w delikatny (lub mniej delikatny) sposób kontrowersyjny ślad „przystosować”.
PODSUMOWANIE
Wszystkie testowane wtyczki są produktami najwyższej klasy, znanymi i cenionymi na rynku. Mają też na szczęście konkurencję, choćby w postaci produktów firmy PSP. W przypadku sprzętu często nie ma możliwości przetestowania interesującego nas produktu, w przypadku oprogramowania jest i bezwzględnie należy z tego korzystać. Wtyczki Sonnox wymagają klucza iLok również dla wersji demo, nie jest to jednak odosobniona praktyka, takich programów jest coraz więcej. Gdyby nie cena i konkurencja, testowany pakiet można by było polecać „w ciemno”, bowiem jakość uzyskiwanych rezultatów jest bardzo wysoka. Warto jednak przed zakupem rozejrzeć się trochę i porównać z innymi ofertami – najprawdopodobniej wrócimy do Sony, ale bogatsi o wiedzę i doświadczenia. Cena jest rozsądna, odzwierciedla jakość – wtyczki Sonnox, zwłaszcza procesory dynamiki, to klasa sama w sobie.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Dostępne formaty: Pro Tools HD (TDM), Pro Tools LE/M-Powered (RTAS), PowerCore, AU, VST
Wymagania systemowe: Pro Tools (Pro Tools 6.0, MacOS X 10.3, Windows XP/Vista), AU (MacOS X 10.4), VST (MacOS X 10.4, Windows XP/Vista), PowerCore (PowerCore 3, MacOS X 10.4, Windows XP/Vista),
Ceny:
• Native (RTAS, AU, VST): EQ – 1150 PLN, Inflator – 695 PLN, TransMod – 695 PLN, Reverb – 1375 PLN, Limiter – 1150 PLN
• ProTools TDM/HD: EQ – 2950 PLN, Inflator – 1600 PLN, TransMod – 1600 PLN, Reverb – 3350 PLN, Limiter – 1750 PLN
• PowerCore: EQ – 1995 PLN, Inflator – 1280 PLN, TransMod – 1280 PLN, Limiter – 1435 PLN
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Nobla 9
03-930 Warszawa
tel. (022) 6161386, 6161394
Internet: www.audiostacja.pl, www.sonnoxplugins.com
Test ukazał się w numerze 9/2008 miesięcznika Muzyk.