Wspomaganie komputera procesorami DSP ma bardzo długą historię – w zasadzie równie długą, co cała historia DAW, bo przecież pierwsze tego typu produkty bez dedykowanych kart z procesorami DSP nie działały w ogóle. Obecnie, kiedy moce komputerów są duże, a do tego szybko rosną, karty i zewnętrzne interfejsy z procesorami DSP przydatne są tylko o tyle, o ile pozwalają na realizację niedostępnych w natywnym środowisku funkcji. Doskonale rozumieją to producenci, wyposażając „dopalacze” w zestawy wtyczek niedostępnych gdzie indziej, i to właśnie te wtyczki stanowią o sile produktu. Nie inaczej jest w przypadku testowanego SSL Duende Mini – jednej z trzech oferowanych przez firmę wersji systemu.
OPIS
Jest to małe srebrne pudełko z wyłącznikiem oraz gniazdami firewire i zasilacza. Urządzenie może być zasilane z komputera w przypadku podłączania do sześciopinowego gniazda firewire – zasilacza więc nie użyłem. W środku procesor DSP pozwalający na uruchomienie ośmiu stereofonicznych lub szesnastu monofonicznych wtyczek przy częstotliwościach „pojedynczych” oraz połowę mniej przy wyższych czyli 96 kHz. Istnieje możliwość rozbudowy Duende Mini o drugą płytkę z DSP, co podwaja moc urządzenia, a nie jest to droga inwestycja.
Instalacja jest bardzo prosta, wystarczy pamiętać, aby rozpocząć ją z Duende Mini odłączonym od komputera i postępować zgodnie ze wskazówkami. Razem z wtyczkami zawartymi w pakiecie instalują się dziesięciogodzinne dema innych wtyczek, oferowanych przez SSL, sprawdzana jest też i w razie potrzeby aktualizowana wersja firmware urządzenia. Dla posiadaczy systemu Pro Tools istotna może być dołączona aplikacja FXpansion VST/RTAS Wrapper, pozwalająca na wykorzystanie Duende bezpośrednio w sesji Pro Tools – oczywiście, dołączona wersja adaptera konwertuje tylko wtyczki SSL, innych nie. Stabilność systemu jest dobra, w czasie testu zdarzyło się parę „zwisów”, ale jak na tak skomplikowany system (Pro Tools HD, Cubase, dysk firewire oraz Duende Mini) uznaję, że wszystko jest w normie.
W odróżnieniu od konkurencyjnych „dopalaczy” takich jak PowerCore czy UAD, SSL Duende Mini ma niezwykle ograniczony zestaw wtyczek. Można albo wręcz trzeba dokupić inne, ale tylko od SSL i są to tylko różnego rodzaju korektory i kompresory. Duende nie pomoże nam w uzyskaniu pogłosu, instrumentu wirtualnego czy jakiejkolwiek wtyczki niezależnych twórców – przynajmniej na razie. Nie jest to wada, tylko cecha – Duende powstało do realizacji tylko wtyczek SSL, jak ktoś chce, niech kupuje, jak nie, to… mamy wolny rynek. Po instalacji w systemie ukazuje nam się całkiem spora lista wtyczek – niestety, tylko jedna, SSL Channel w wersji stereo lub mono, jest „pełnowartościowa”, reszta to dema. Tak właśnie jest – w zestawie otrzymujemy tylko jedną wtyczkę – channel strip SSL, za resztę musimy zapłacić. Przed zakupem tej wersji Duende należy więc dobrze się zastanowić, droższe wersje sprzętu oprócz większej mocy obliczeniowej (którą też można podwoić) Bus Compressor mają już w zestawie.
TESTUJEMY
SSL Channel to pełnowartościowy „kawałek” konsolety – korektor oraz blok dynamiki. Korektor jest czteropasmowy, parametryczny, z filtrami dolno- i górnozaporowymi. Tor dynamiki to bramka i kompresor. Korektor może pracować w dwóch „trybach” G lub E, znanych z różnych (powiedzmy ogólnie i w skrócie, że analogowych lub cyfrowych) konsolet SSL, tryb „analogowy” czyli G jest domyślny. Tryby te „na ucho” różnią się niewiele, dokładna analiza ujawnia różnice, które rzeczywiście istnieją, ale w praktyce i tak oceny dokonywać trzeba właśnie „na ucho”, oba tryby brzmią równie dobrze. Kolejność korektora i bloku dynamiki możemy ustalać według własnych upodobań. Zarówno blok filtrów jak i korektor może być włączony w tor główny lub w tor sterownia dynamiką (sidechain) – mamy wtedy możliwość realizacji de-essera lub innych „patentów”. Brzmienie korektora… trzeba opisać jednym słowem – poezja! Jest to niezwykle „muzycznie” brzmiący korektor, reagujący zgodnie z oczekiwaniami na niewielkie nawet zmiany ustawień. „Rzeczywiste”, analogowe korektory nie są konstrukcjami zbyt skomplikowanymi, a co za tym idzie, nie zachowują się dokładnie tak, jak idealne modele matematyczne – zmiana jednych parametrów powoduje „pod spodem” zmianę innych, zakres zmian niekoniecznie jest taki, jak napisano obok gałek, wpływ pasm na siebie jest większy, niż można by było oczekiwać, o zniekształceniach to już nawet nie ma co wspominać… Krótko mówiąc, to nie są idealne pod względem technicznym urządzenia – ale właśnie takiego zachowania oczekujemy od wtyczek symulujących ich działanie. Korektor SSL właśnie tak się zachowuje – jest niezwykle „muzyczny” i „plastyczny”, pozwalając na szybkie uzyskanie pożądanego efektu. Również od technicznej strony nie ma się do czego przyczepić – brzmienie newralgicznego w tym przypadku najwyższego pasma jest bardzo dobre, bez efektu „darcia papieru” czy innych przykrych artefaktów. Bardzo dobrze brzmią też filtry, choć działające „odwrotnie” pokrętło filtra górnozaporowego powoduje na początku pewne kłopoty. Tylko najdroższe korektory wtyczkowe („nasz” PSP MasterQ, Sonnox Oxford czy Massenburg EQ dla Pro Tools) pozwalają na uzyskanie takiego brzmienia i takiej łatwości w jego ustawianiu. Niestety, dobre korektory „zużywają” moc procesora i w tym świetle zakup dodatkowego urządzenia typu Duende wydaje się być sensowny. Nie inaczej jest z kompresorami. Kompresor w SSL Channel nie jest zbyt skomplikowanym urządzeniem – mało gałek, łatwość obsługi. Brzmienie jest bardzo specyficzne – i charakterystyczne. To nie jest kompresor zastępujący wszystkie inne, on po to był dodawany do każdego kanału konsolety, bo było to łatwe w realizacji. Nie służy do kreatywnego kształtowania brzmienia, tylko do dyskretnego „pilnowania poziomu”. Większe wartości tłumienia są słyszalne, i jeżeli brzmienie nam się wtedy podoba, to w porządku, ale jeżeli nie, to z pewnością nie jest wina kompresora. Tłumienie „na jedną diodkę” albo nawet mniej to jest najczęściej spotykany tryb pracy tego kompresora – a efektem jest ogólnie głośniejszy miks i mniej kłopotów przy ustawianiu poziomów. Bramka szumów w czasach magnetofonów analogowych była powszechnie używanym urządzeniem, dzisiaj na szczęście ma coraz mniejsze znaczenie, łatwiej i często szybciej przebiega edycja pliku dźwiękowego.
W skład wtyczek Duende Mini nie wchodzi wprawdzie Bus Compressor, ale moim zdaniem jest to najważniejsza wtyczka w całym systemie i należy się jej parę słów. Nie ma co dyskutować, każdy posiadacz Duende Mini po prostu musi dokupić ten kompresor. Jest doskonale i specyficznie brzmiący kompresor, znajdujący wbrew nazwie zastosowanie nie tylko na sumie, ale i na poszczególnych śladach, również wokalnych. Charakterystyk pracy „oryginalnego”, analogowego kompresora została w pełni zachowana, włączając w to zmieniające się „kolano” w zależności od nachylenia – przy nachyleniu 2:1 kolano jest tak „łagodne”, że kompresor praktycznie działa cały czas, bez względu na ustawiony próg (są takie ustawienia, z wysokim progiem, że tłumienie jest większe dla nachylenia 2:1 niż dla pozostałych, przecież większych). Jest to mój ulubiony tryb pracy, a czasy ataku i powrotu – szybsze dla pojedynczych śladów, wolniejsze na sumie – pozwalają w pełni wykorzystać potencjał tej wtyczki. Jedna uwaga – to urządzenie uzależnia, więc ostrożnie. Ja taki kompresor mam też w wersji sprzętowej, tylko jeden, więc muszę wybierać, Kompresor Impact w Pro Toolsie, jakkolwiek bardzo zarówno zewnętrznie jak i w działaniu podobny do SSL Bus Comp, trochę jednak różni się od „oryginału”.
Kolejne wtyczki w wersji demo to X-Comp i X-EQ oraz Drumstrip. To rozbudowany odpowiednio kompresor oraz korektor z analizatorem widma i wtyczka przeznaczona do obróbki śladów perkusyjnych. Wszystkie te wtyczki to doskonale brzmiące procesory, umożliwiające głęboką ingerencję w materiał dźwiękowy. Kompresor i korektor znane są każdemu, natomiast efekty działania wtyczki Drumstrip mogą przejść najśmielsze oczekiwania – dodanie „kopa” jest bardzo łatwe, należy tylko uważać, aby szczególnie w czasie obróbki naturalnych instrumentów nie przesadzić, jak wszędzie i tu wskazany jest umiar w „dopalaniu” i wzmacnianiu brzmienia. Najnowszym plug-inem dla platformy Duende – niedostępnym jeszcze w czasie trwania testów – jest wokalny VocalStrip, który firma SSL zaprezentowała podczas konwencji AES.
Poza ograniczoną mocą i koniecznością zakupu opcjonalnych wtyczek platforma Duende ma moim zdaniem jeszcze jedną niewielką wadę – niekonsekwencję w interfejsie graficznym. Jedynie X-Comp i X-EQ pozwalają na pierwszy rzut oka sprawdzić wartość ustawionych parametrów – każda gałka ma zarówno opis funkcji i w okienku pokazuje wartość ustawionego parametru. Pozostałe wtyczki – Drumstrip, Channel oraz Bus Compressor „pokazują” wartość parametru tylko po „najechaniu” myszą na odpowiednią gałkę. Można to jeszcze zrozumieć w przypadku wtyczek „udających” sprzętowe urządzenia, ale w przypadku Drumstripa, który ma interfejs graficzny podobny do X-Comp i X-EQ nie widzę uzasadnienia dla jednego okienka, w którym normalnie wyświetlana jest nazwa parametru, a jego wartość pokazywana jest po „najechaniu” myszą – większa ilość gałek nie powinna tu być żadną przeszkodą.
PODSUMOWANIE
SSL Duende Mini to urządzenie z gatunku „nie ważne, ile to kosztuje muszę to mieć”. Stosunek możliwości do ceny zależy od potrzeb – i opinie mogą wahać się pomiędzy „Co? Osiem korektorów za dwa klocki?” do „Za sam kompresor dam się pokroić na plasterki!”. Co więcej, oba stanowiska są w pełni uzasadnione i doskonale zrozumiałe – nie każdy będzie w stanie docenić jakość wtyczek, do tego potrzebna jest reszta sprzętu na odpowiednim poziomie, z drugiej strony ktoś, kto zainwestował niemałe pieniądze w swoje studio doskonale wie, że im wyższy poziom tym trudniej o spektakularne efekty i „wodotryski”, a liczy się brzmienie, solidności „to coś”, czego nie ma konkurencja. W tym przypadku Duende jest rzeczywiście bezkonkurencyjne, bo jako jedyne urządzenie oferuje „to brzmienie”. Wprawdzie są na rynku wtyczki bazujące na podobnych algorytmach i szczycące się równie dobrym brzmieniem, ale ich ceny i zapotrzebowanie na moc procesora są wręcz „zaporowe”, natomiast SSL oprócz wtyczek oferuje wspomaganie ich działania przez DSP. Może w dzisiejszych czasach moc Duende Mini nie oszałamia, ale po rozbudowie (a nawet i bez)może stanowić znaczące odciążenie dla każdego systemu, również wspomaganego sprzętowo Pro-Tools HD. Trzeba pamiętać, że jest to urządzenie firewire, a więc w przypadku większej ilości podobnych urządzeń w systemie (interfejsy, dyski, procesory DSP innych firm) może powodować kłopoty. Szkoda tylko, że dodatek Mini dotyczy nie tylko mocy DSP ale i zawartości wtyczek – gdyby Bus Compresor był w zestawie, już bym tego pudełeczka tak łatwo nie oddał.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Procesor DSP
Liczba dostępnych jednocześnie wtyczek:
• 44.1, 48 kHz: 8 stereo lub 16 mono
• 88.2, 96 kHz: 4 sterep lub 8 mono
Format wtyczek: VST, RTAS (przy wykorzystaniu dołączonego „adaptera”)
Wymagania systemowe: Windows XP SP2, MacOS X 10.4.10
Ceny: 2390 PLN (Duende Mini), 1111 PLN (DSP upgrade – dodatkowych 16 kanałów), 1111 PLN (plug-in X-Comp), 1333 PLN (plug-in X-EQ), 1111 PLN (plug-in Stereo Bus Compressor), 999 PLN (plug-in Drumstrip), 1333 PLN (plug-in Vocalstrip)
Do testu dostarczył:
AudioTech
ul. Rosoła 9
02-796 Warszawa
tel./fax (022) 6482935
Internet: www.audiotechpro.pl, www.solid-state-logic.com
Test ukazał się w numerze 11/2008 miesięcznika Muzyk.