Otrzymaliśmy do testu najmniejszy z interfejsów audio znanej firmy Presonus – Inspire 1394. Najmniejszy – ale od razu, jak wskazuje na to nazwa, wykorzystujący do komunikacji z komputerem interfejs firewire, i co za tym idzie, mający większe niż „normalny” interfejs na USB możliwości. Ale nie uprzedzajmy…
Inspire przypomniał mi dawne, licealne czasy… Identyczny typ obudowy posiadał bowiem magnetofon Aria, który nabyłem wtedy za ciężko zarobione bony Pekao w Pewexie – boki z ciemnoszarego, grubego tworzywa są bardzo charakterystyczne, a interfejs mimo małych rozmiarów jest, tak jak magnetofon Aria, nieproporcjonalnie ciężki. Jest on jednak w odróżnieniu od magnetofonu całkowicie pozbawiony części ruchomych – również gałek! Żadne gniazda poza czterema cinchami nie wystają poza obrys obudowy, co gwarantuje wysoką odporność na „czynniki zewnętrzne” w plecaku czy w torbie, a całkowity brak potencjometrów nie tylko nie pozwala ich ułamać ale też zakurzyć. Na jednej ściance, „przedniej”, mamy dwa gniazda mikrofonowe XLR i dwa gniazda jack do podłączenia gitar i podobnych instrumentów, na ściance „tylnej” jest gniazdo zasilacza, dwa gniazda firewire, gniazdo słuchawkowe (niestety tylko jack 1/8”) i wyjściowe (jack 1/8” i cinch) oraz wejście dodatkowe stereo (cinch). Z góry blacha, z dołu blacha – nic więcej nie da się wywnioskować bez podłączenia interfejsu do komputera, nadszedł więc czas na instalację.
INSTALUJEMY
Instalacja przebiega bez żadnych zgrzytów, należy tylko pamiętać, że tradycyjnie najpierw należy uruchomić program instalacyjny z płyty a później, w odpowiednim momencie wskazanym przez ten program, podłączyć interfejs. Jak przystało na niewielki interfejs firewire, Presonus Inspire doskonale działa zasilany z komputera, zasilacz będzie konieczny w przypadku stosowania go z laptopem. Testowy komputer to „bardzo kompatybilny” Athlon 1700 na płycie Nforce2 – niemłoda już, ale bardzo sprawna i dająca się „podkręcać” konfiguracja. Po krótkiej chwili możemy uruchomić aplikację Inspire_1394 Control i oczom naszym ukazuje się panel kontrolny. Dopiero teraz możemy zobaczyć, do czego zdolny jest ten mały interfejs – a jest tego trochę. Wejścia 1 i 2 mają niezależnie regulowaną czułość (płynnie i skokowo), dodatkowo niezależnie włączane zasilanie +48V i limiter. Druga para wejść to wejścia z płynnie regulowaną czułością (współbieżnie albo z wciśniętym klawiszem ALT – niezależnie) – liniowe lub gramofonowe! Regulacja głośności jest niezależna na wyjściu słuchawkowym i liniowym (wyjście liniowe ma też przycisk MUTE), a w środku okna mamy prosty mikser służący do realizacji „bezopóźnieniowego” odsłuchu podczas nagrań z dużym buforem (mikser można całkowicie wyłączyć i zdać się tylko na odsłuch przez program). Jak widzimy, Inspire to „pełnowymiarowy” interfejs z czterema wejściami i dwoma wyjściami. Do pełni szczęścia brakuje może wejść i wyjść cyfrowych, choć przyznać trzeba, że niewielu użytkowników ma co do tych wejść podłączyć. W panelu kontrolnym również możemy ustawić bufor, niestety nie w próbkach tylko w milisekundach, oraz częstotliwość próbkowania – w zakresie 44.1 do 96 kHz. Panel może zostać zmniejszony, żeby nie zajmował za dużo miejsca na pulpicie, oraz „przyszpilony”, aby nie zasłaniały go inne okna. Ustawienia można zapisać i później wczytać. Warto podkreślić, że jednocześnie mogą być podłączone do komputera maksymalnie cztery takie interfejsy, co daje w sumie szesnaście wejść i osiem wyjść. No cóż – to tyle opisów, zobaczmy, jak to działa.
PRACUJEMY
Presonus Inspire 1394 został poddany „torturom” we współpracy ze znanym i cenionym sekwencerem Cubase SX3. Jak widzimy, wszystkie cztery wejścia są widoczne i gotowe do wykorzystania. Niestety, istnienie rozbudowanego miksera w panelu kontrolnym niedwuznacznie sugeruje brak funkcji Direct Monitoring, co zmusza podczas nagrań do korzystania z tego miksera. Na szczęście jest on prosty w obsłudze i nie utrudnia pracy.
Zwykle bolączką tego typu urządzeń jest zbyt duża czułość wejściowa – zarówno wejść mikrofonowych jak i liniowych. Elektroniczna regulacja wzmocnienia czasem działa „po stronie cyfrowej” i bardzo łatwo przesterować wejścia – mimo, że wskaźnik w panelu kontrolnym pokazuje coś innego. Presonus na szczęście ma rozsądną regulację poziomu wejściowego i nie ma problemów z przesterowywaniem gitarą wejść instrumentalnych. W dodatku czułość jest niezbyt duża, a dopiero w razie potrzeby można ją zwiększyć o 20 dB przyciskiem BOOST. W zasadzie można powiedzieć, że to odpowiednik funkcji PAD, ale tak jak BOOST, tak PAD trzeba włączyć, co oznacza, że zwykle będą wyłączone. Rozwiązanie zastosowane w testowanym interfejsie powoduje, że częściej pracować będziemy z mniejszym wzmocnieniem przedwzmacniaczy, co sugeruje lepsze brzmienie i mniejsze szumy, a zwiększać wzmocnienie będziemy tylko w razie potrzeby – z PADem byłoby dokładnie odwrotnie. Wejścia 1 i 2 wyposażone są w limiter – wprawdzie pozwala on na uzyskanie dużego poziomu bez obawy o przesterowanie, ale jego brzmienie, słyszalne i wyraźnie ściszające sygnał, nie jest najlepsze i należałoby raczej tej funkcji unikać lub stosować tylko w wyjątkowych, nie związanych z muzyką wypadkach. Brzmienie przedwzmacniaczy mikrofonowych jest niezłe – wprawdzie firma nie chwali się dokładnymi parametrami jak w przypadku droższych modeli, ale zważywszy na mikrofony, z jakimi przyjdzie temu urządzeniu pracować jakość przedwzmacniaczy jest więcej niż dobra. Zakres regulacji wzmocnienia jest wystarczający – nie podano wartości maksymalnego i minimalnego wzmocnienia, można je jednak określić jako dobrze dobrane. Zasilanie Phantom to „pełne” 48V i nie powinno być kłopotów przy współpracy z mikrofonami wymagającymi takiego zasilania. Wejścia instrumentalne mają dużą impedancję wejściową (500 kOhm) i nie obciążają pasywnych instrumentów. Puryści mogą krzywić się na takie drobiazgi, jak brak uziemienia przy wejściu gramofonowym, ale większości wystarczy sam fakt, że takie wejście jest i całkiem nieźle działa. Wyjście słuchawkowe zgodnie z przewidywaniami działa dobrze z niskoimpedancyjnymi słuchawkami – Sony MDR tak, ale AKG K240 były bardzo ciche. Ogólnie ilość i jakość wejść zaskakuje – w tak małym i prostym interfejsie nie spodziewaliśmy się przecież takiej ilości i różnorodności.
DODATKI
W dzisiejszych czasach sam sprzęt to nie wszystko – do sprzętu musi być dołączone oprogramowanie. Presonus Inspire 1394 dostarczany jest z programem Cubase LE, który, jakkolwiek w ograniczonym zakresie, pozwala na pierwsze nagrania w parę minut po wyjęciu z pudełka. Na dołączonej płycie DVD znajdziemy też kolekcję loopów, plików MIDI i darmowych wtyczek VST firm Voxengo, Cycling74, Camel Audio i Audio Damage. Do dyspozycji mamy też program do nagrywania płyt DVD discWelder Bronze firmy Minnetonka, działający tylko z podłączonym interfejsem. Nie jest to imponujący zestaw, ale i tak najczęściej w takich zestawach niewiele jest rzeczy naprawdę cennych, a do wykorzystania nadaje się zwykle tylko program sekwencerowy – w tym przypadku Cubase LE jest dobrym rozwiązaniem.
PODSUMOWANIE
Presonus Inspire 1394 to interfejs dla początkujących. Nie jest skomplikowany w obsłudze ani nie ma za dużo gniazd, ale pozwala na podłączenie różnych rodzajów źródeł dźwięku, z których gramofon należy do cennych wyjątków. Zastosowanie firewire być może zwiększa nieco cenę, ale za to pozwala na pracę z czterema wejściami jednocześnie i na niską latencję, obiecując przy tym niezłą stabilność, oczywiście o ile dobierzemy kompatybilną kartę firewire do komputera. Niesymetryczne wejścia i wyjścia w „amatorskim” standardzie (cinch i jack 1/8”) niedwuznacznie wskazują, na jaki rynek urządzenie to jest skierowane – ale warto podkreślić, że bez problemu znaleźć się może i w normalnym studiu nagraniowym, a jego możliwości nieprędko zaczną ograniczać domowego muzyka czy realizatora. Brak wejść i wyjść cyfrowych nie jest żadnym problemem – posiadacze multiefektów i innych urządzeń mogących z takich wejść korzystać zwykle „celują w wyższą półkę”. Jeżeli ktoś czuje mniej lub bardziej uzasadnioną awersję do tanich urządzeń USB, to Presonus Inspire będzie idealną alternatywą.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Maksymalne próbkowanie: 24-bit/96 kHz
Odstęp sygnału od szumu: >95 dB
Zniekształcenia harmoniczne: THD+N: <0.008%
Pasmo przenoszenia preampu: 10 Hz – 50 kHz
Złącza: MIC IN [XLR] × 2, INSTRUMENT IN [jack 1/4”] × 2, INPUT (3, 4) [cinch], OUTPUT (L, R) [cinch], LINE OUT [jack 1/8”], słuchawkowe [jack 1/8”], FIREWIRE × 2 [6-pin]
Dołączone oprogramowanie: Steinberg Cubase LE, pakiet ProPak (wtyczki, pętle, próbki)
Cena: 795 PLN
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Nobla 9
03-930 Warszawa
tel. (022) 6161386, 6161394
Internet: www.audiostacja.pl, www.presonus.com
Test ukazał się w numerze 4/2007 miesięcznika Muzyk.