„Nigdy nie mów nigdy” – tak spokojnie mogłaby nazywać się trasa zespołu Luxtorpeda, która rozpoczęła się koncertem w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie. Wbrew wcześniejszym dobitnym stwierdzeniom, że akustycznie to mogą zagrać po śmierci, zespół – według zapowiedzi Litzy, głównie dzięki namowom bębniarza Tomka „Krzyżyka” Krzyżaniaka – umożliwił wiernym fanom ujrzenie ich grających w tym stylu na żywo. Po entuzjastycznie przyjętym krótkim secie akustycznym na ich ostatnich koncertach, postanowili pójść za ciosem i zrobić z tego cały koncertowy program. Ostatecznie trasę nazwano Luxtorpeda „Absolutnie Akustyczna” i po Krakowie jej pierwszy etap to 10 koncertów w różnych miastach Polski.
Kwintet punktualnie o godz. 20:00 zjawił się na scenie witany gromkimi oklaskami wiernych fanów podczas dość długiego intro. Oczywiście od pierwszych nut w Sali koncertowej NCK panowała świetna atmosfera, bo muzycy nie dość, że naprawdę fajnie przygotowali akustyczne wersje swoich piosenek, to oczywiście błyskawicznie nawiązali świetny kontakt z fanami dowcipkując i żartując. Robert kilka razy sięgnął po legendarne włoskie Eko, o którym to instrumencie opowiada, że gdyby nie ta gitara to nie byłoby Luxtorpedy, ale poza tym wszyscy grali na gitarach akustycznych, bez przesterów. Tego wieczoru ostatecznie show skradł Kmieta – kto był, ten wie…
Sala NCK na pewno pomagała im w akustycznej odsłonie, bo jest dobrze przygotowana po akustycznej adaptacji sali, a przede wszystkim wyposażona w wyśmienite nagłośnienie L-Acoustics, więc komfort pracy panowie mieli równie dobry, jak słuchacze komfort słuchania. Bardzo fajnie słuchało się mniej i bardziej popularnych piosenek w nowych odsłonach, kiedy gitarzyści, a i cały zespół nie może ukryć się za głośnym przesterem (choć oczywiście odpowiednio wyposażone „podłogi” instrumentaliści mieli pod nogami). Bardzo fajnie grał i zabrzmiał na akustycznym Fenderze Kmieta, a i wokale wydobywające się chwilami z pięciu gardeł unisono bardziej niosły tekst, niż w wypadku „normalnych, czadowych” koncertów Luxtorpedy w typowej dla nich odsłonie.
Fanów uprzedzamy, że podczas koncertów jest sprzedawany smaczny kąsek – oficjalny bootleg z koncertów z zimowej trasy, więc trzeba zadbać o środki na zakup, a wszystkie koncerty są nagrywane. Będzie pewnie z tego kolejna dobra płyta zespołu, więc warto reagować żywiołowo. Przed koncertem zerknąłem na setlistę przygotowaną przez Litzę, i tym, którzy jeszcze nie byli zdradzę, że zawiera ona 20 numerów w nowych aranżacjach. W Krakowie zaczęli utworem „Od zera”, dalej poleciało „W ciemności”, „Gimli”, „Hymn”… i tak dalej. Nie brakowało okazji do wspólnego śpiewania, a Litza dodatkowo motywował ludzkość do wydawania wspólnego dźwięków paszczą. Uprzedzę jeszcze, że warto być blisko sceny i mieć w pogotowiu „komórę”, bo może się okazać, że Robert poprosi o nagrywanie części koncertu i podsyłanie zespołowi filmków, z których ma powstać jeden z klipów promujących akustyczną koncertówkę, która powstanie podczas tej trasy, której organizatorem jest agencja Carol Concept Art.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
strona internetowa zespołu: www.luxtorpeda.eu