Z wydaniem swego dwunastego studyjnego albumu „Old Ideas” kanadyjski bard specjalnie się nie śpieszył. Co prawda od poprzedniego upłynęło już blisko osiem lat, ale niewiele z tego wynika. Cohen i tak ma wierną sobie widownię i fanów, którzy przyjdą na każdy jego koncert i kupią każdy krążek. Tymczasem jeździ sobie z recitalami po świecie, nie tak dawno był przecież i w Warszawie, od czasu do czasu jest zapraszany na odbiór kolejnej nagrody. Ostatnią, ważną i prestiżową Nagrodę Księcia Asturii, odebrał w Hiszpanii w listopadzie ubiegłego roku. Szczerze powiedziawszy materiał na „Old Ideas” zbierał już od pewnego czasu, żeby podnieść atmosferę oczekiwania na niektórych koncertach śpiewał nawet po jednej piosence z tego krążka, a rzecz ostatecznie ukazała się ostatniego stycznia tego roku. Album składa się z dziesięciu utworów, wszystkie teksty są oczywiście jego, natomiast muzykę do czterech napisał Patrick Leonard, a jedna jest dziełem Anjani Thomas. Miłośnicy poezji Leonarda z całą pewnością nie będą zawiedzeni, choć chyba tak przepojonych melancholią, przemijaniem i rozliczaniem z całym życiem wierszy Cohena jeszcze na żadnej płycie nie było. Cóż, mistrz ma siedemdziesiąt siedem lat, jest schorowanym starszym panem po licznych przejściach, ma za sobą długie okresy w których używki, zwłaszcza alkohol, były dla niego codziennością. Co prawda za nic nie odważyłbym się powiedzieć, że te utwory są jego poetyckim testamentem, ale próbą podsumowania własnych życiowych wyborów i doświadczeń z całą pewnością tak. Wiek daje mu dystans, ciepło i ironię, bez których nie mógłby opowiedzieć o miłości, która ciągle jest najważniejsza, o przechodzeniu w wieczność najbliższych, czy o bezsensownym, ciągłym bieganiu za stwarzanymi przez siebie horyzontami. Oczywiście Leonard niczego nie osądza, a już w żadnym wypadku nie jest typem zgryźliwca, który zazdrości czegokolwiek młodszym. Raczej delikatnie podpowiada, że każdego, prędzej czy później, czeka konieczność podsumowań… Cohen właściwie zrezygnował tu ze śpiewania, od czasu do czasu nuci kilka taktów, ale generalnie mruczy swoje wiersze w tylko sobie właściwy, przejmujący sposób. Jednak warstwa muzyczna tego krążka, choć delikatna jak sama poezja, istnieje i świetnie podkreśla teksty. Na tle mruczącego mistrza tym bardziej słychać piękne głosy Danny Glover, Sharon Robinson, Jennifer Warnes i The Webb Sisters. Kto zechce, elementy folku, bluesa, country, bądź gospel dostrzeże bez kłopotów. Produkcją zajęły się aż cztery osoby: Patrick Leonard, Anjani Thomas, Ed Sanders i Dino Solto, a ich zespołowa praca udała się nad podziw, choć z całą pewnością to nie jest album dla wszystkich. Wrażliwcy będą się wzruszać i piać zachwyty nad mistrzem tak samo jak ja. Na dodatek otrzymają premię w postaci okładki „Old Ideas” zaprojektowanej i wykonanej przez samego Cohena.
Tekst: Marcin Andrzejewski
Oficjalna strona artysty: www.leonardcohen.com
Recenzja ukazała się w numerze 4/2012 miesięcznika Muzyk.