Dynaudio to uznana marka. Pojawienie się nowych monitorów takiej firmy musi budzić zainteresowanie. I budzi. Tym chętniej odebrałem z redakcji niezbyt ciężkie kartony i przewiozłem je wózeczkiem do studia.
Gdyby nie biały przód, byłyby to kolejne niewyróżniające się niczym monitory Dynaudio. A tak są białe i od razu wiadomo, że to coś nowego. Mechanicznie jest to klasyczna konstrukcja, dwudrożny aktywny monitor w obudowie z otworem umieszczonym z tyłu. Otwór ma kształt płaskiego tunelu rozszerzającego się tubowo – obiecuje to mniejszą słyszalność powietrza wydobywającego się z otworu. Położone na NS-10 wydają się nieco od nich mniejsze ale oczywiście są sporo głębsze. Wysokotonowa kopułka ma średnicę 28 mm i jest większa niż standardowa calowa w NS, ale głośnik niskotonowy mimo oznaczenia go jako siedmiocalowy jest widocznie mniejszy, niż sześcioipółcalowy woofer Yamahy – klasyka. Głośnik niskotonowy w Dynaudio LYD 7 jest bardzo solidny i ma olbrzymią cewkę o średnicy równej mniej więcej połowie średnicy membrany. Wysokotonowa kopułka chroniona jest przed wścibskimi paluchami charakterystycznym „trójnogiem”. Z tyłu – dużo, aż pięć przełączników, ale wejścia „tylko” XLR i cinch, nie ma wejść jack. Oczywiście gniazdo sieciowe, włącznik i dioda świecąca – dioda tylko z tyłu, z przodu nic się nie świeci. Nie ma pokrętła – jest skokowa regulacja czułości – i bardzo dobrze. Przełączniki są małe, ale przecież nie pstryka się nimi codziennie. Ilość możliwych ustawień jest spora – bo są to monitory „cyfrowe”, to znaczy nie tylko końcówki mocy pracują w klasie D, ale i cały tor sygnałowy pracuje w domenie cyfrowej. Moc wyjściowa nie jest zbyt duża i wynosi 2 × 50 W.
Przełącznikami możemy modyfikować m.in. takie parametry Dynaudio LYD 7 jak czułość (w trzech pozycjach w zakresie ±6 dB) oraz „pozycja” monitorów – przy ścianie lub wolnostojące. Możemy również poszerzać albo zawężać pasmo przenoszenia od dołu w każdą stronę o 10 Hz, a do dyspozycji mamy ponadto trzypozycyjny przełącznik SOUND BALANCE z pozycjami DARK, NEUTRAL i BRIGHT. Wszystkie przełączniki korygujące pasmo działają subtelnie – SOUND BALANCE to mniej więcej dwudecybelowe podbicie góry i osłabienie dołu (lub odwrotnie) a POSITION / WALL to osłabienie dołu o około 3-4 dB. Konturu nie ustawimy, dyskoteki nie zrobimy… Pasmo przenoszenia jest ograniczone przy spadku 6 dB do 55 Hz – 21 kHz, z możliwością „elektronicznej” modyfikacji dolnej granicy o 10 Hz (teoretycznie) w obie strony. Faktyczne pasmo przenoszenia producent określa jako 55 Hz – 19 kHz przy nierównomierności ±2 dB (BASS EXTENSION na -10 Hz). Przełącznik STANDBY uaktywnia automatyczne włączanie i wyłączanie monitorów – może to być przydatna funkcja, choć czas włączania po uśpieniu jest dość długi i wynosi około 3 sekund.
Monitory Dynaudio LYD 7 wyposażone są w procesor DSP, tak więc można spodziewać się dobrego i wyrównanego brzmienia. Producent podkreśla, że monitory są precyzyjne, grają dobrze już od najmniejszych poziomów głośności i nie trzeba ich „odkręcać”, żeby brzmiały. Zresztą przy mocy 2 × 50 W i elektronicznym kształtowaniu niskiego pasma nie są one zbyt głośne. No to jak brzmią? Interesująco. Standardowe ustawienia „wszystko na zero” to dobre, „twarde” brzmienie z dobrą proporcją dołu do góry. Dół jest sztywny i nic się nie ciągnie i nie buczy, jak w tańszych konstrukcjach bass-reflex. Oczywiście „zejście” jest niższe, niż w NS-10, ale nie ma wrażenia przesady. Nie ma braków w dolnym środku ani w średnicy, pasmo jest równiutkie. Góra nie jest nachalna, ale monitory są jasne. W porównaniu z NS-10 brakuje trochę „kartona”, ale poza tym jest bardzo dobrze. Tak wyrównanego pasma dawno nie słyszałem, ale w końcu procesor DSP do czegoś jest, a i głośniki są wysokiej klasy. Brzmienie jest bardzo „nowoczesne”, ale tak szerokie pasmo brzmi dziwnie, gdy się patrzy na tak małe monitory.
Trzeba zacząć zabawę z pstryczkami. Najpierw SOUND BALANCE – i chyba najbardziej podoba mi się ustawienie DARK. Różnice są niewielkie, ale doskonale słyszalne, po niecałej minucie zapominamy o poprzednim brzmieniu. Ustawienie DARK pozwoli na dłuższą pracę bez zmęczenia, a nagrania będą jaśniejsze. Teraz pasmo od dołu. Bardzo się zdziwiłem, gdy najlepiej dla mnie monitory zabrzmiały w ustawieniu +10 Hz – czyżbym lubił jeszcze szersze pasmo? Sytuacja szybko się wyjaśniła, pozycja +10 Hz przesuwa najniższą częstotliwość w górę, a więc „podcina” dół. I w tym położeniu Dynaudio LYD 7 zabrzmiały dla mnie najprzyjemniej – bardziej miękko i łagodnie – i oczywiście porównanie z brzmieniem NS-10 pokazało, że ogólnie dość podobnie. Trzeba zauważyć, że mimo zmniejszenia pasma precyzja w dole i niskim środku nadal jest porażająca! Od razu odkryłem problemy stopa-bas w nagraniach, nad którymi pracuję – i to przy niskiej głośności! To, czy umiemy coś z tym zrobić, to inna sprawa, ale błędy słychać od razu. Średnica jest dobra i proporcje wokalu są bardzo dobre. Również barwa instrumentów i całości jest taka, jak trzeba. Monitory nie oszukują, doskonale pokazując wszystkie problemy z brzmieniem.
Dynaudio LYD 7 to monitory „cyfrowe”. Zarówno pomiary, jak i dane techniczne wskazują, że pracują z „pojedynczą” częstotliwością próbkowania i nic powyżej 21 kHz się z nich nie wydobywa. Tak więc praca z coraz popularniejszymi „podwójnymi” częstotliwościami próbkowania oznacza, że może usłyszymy lepszą pracę wtyczek i innych algorytmów, ale szerszego pasma nie. To może mieć znaczenie, dlatego warto o tym pamiętać. Monitory przy podaniu zbyt wysokiego sygnału „zatykają się” i przestają grać, włączając się co chwilę na krótko – nic nie „pierdzi”, ale słychać „coś” z dużymi przerwami – tu przydałaby się jakaś wizualna kontrola sygnału, niestety, dioda jest z tyłu. Latencji nie stwierdziłem – oczywiście jakieś opóźnienie sygnału być musi, ale niezauważalne.
Znana firma i doskonałe, wyrównane brzmienie. Czy są jakieś wady? Jedna… Dalekowschodni producenci przyzwyczaili na do bardzo „przyjaznych” cen, monitory tej klasy produkowane w całości w Danii niestety muszą kosztować więcej. Za jakość dźwięku trzeba zapłacić. Ale warto. Polecam.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Wzmacniacze: klasa D, 50 W (LF) + 50 W (HF)
Głośnik wysokotonowy: 28 mm, miękka kopułka
Głośnik niskotonowy: 7”
Pasmo przenoszenia: 55 Hz – 19 kHz (±2 dB)
Maks. SPL (1 m, para): 109 dB
Częstotliwość podziału: 4300 Hz
Wejścia: symetryczne XLR, niesymetryczne cinch (RCA)
Konstrukcja: bass reflex, otwór z tyłu
Wymiary: 186 × 320 × 296 mm
Ciężar: 8 kg
Sugerowana cena: 2750 PLN/szt.
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (22) 6161398
Internet: www.audiostacja.pl, www.dynaudio.com
Test ukazał się w numerze 8/2016 miesięcznika Muzyk.