Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale firma Digidesign zaczynała od produkcji EPROMów do automatów perkusyjnych, a pierwsze oprogramowanie służyło w zasadzie wyłącznie do obsługi samplerów. Póżniejsze pomysły, takie jak SampleCell, sampler w formie karty komputerowej, pokazują wyraźnie, że firma zawsze interesowała się rynkiem instrumentów wirtualnych. Chyba przypadek sprawił, że ostatnie lata charakteryzują się małymi zaniedbaniami na tym polu – ale straty odrabiane są szybko i niezłym stylu.
Digidesign powołał specjalną grupę – A.I.R., czyli Advanced Instrument Research, oddział firmy zajmujący się tylko instrumentami wirtualnymi. Dzięki temu od pewnego czasu Digidesign zaczyna odbudowywać swoją pozycję również na tym polu, a do testu trafiły dwa instrumenty – darmowy Xpand! i komercyjny Hybrid. Opisywane instrumenty są w formacie RTAS, i od razu dodajmy, że nie występują w żadnej formie kompatybilnej z VST. W zasadzie przeważająca większość obecnie produkowanych instrumentów wirtualnych korzysta z procesora komputera a nie z mocy kart DSP – wynika to z jednej strony z rosnącej mocy komputerów, a z drugiej z kłopotami z większą ilością pamięci na kartach DSP. W sumie należy się z tego cieszyć, gdyż korzystanie z najnowszych produktów Digidesign nie wymaga posiadania drogiego sprzętu, wystarczy Pro-Tools LE czy M-powered z najprostszym kompatybilnym interfejsem, choćby takim, jak M-Audio Audiophile 24/96. Z kolei komputery są coraz szybsze i nawet niezbyt nowa maszyna nie ma kłopotów z obsłużeniem paru instrumentów wirtualnych.
Xpand!
Xpand! to darmowy instrument RTAS, znajdujący się w zestawie wtyczek dołączanych do każdego zestawu Pro-Tools, od LE, przez M-Powered do HD. Jest to dość prosty syntezator i sample player z bankiem próbek o charakterystycznej wielkości około 700 MB – tak, aby mieścił się na jednej płycie instalacyjnej. Czy niecałe 700 MB to dużo? Jeżeli wspomnimy legendarnego Sound Canvasa z podobną (prawie podobną, bo Xpand! ma ponad tysiąc presetów) ilością barw i pamięcią „całe” 2 MB, wydaje się to być wielkością oszałamiającą, z drugiej strony współczesne samplery korzystające z gigabajtowych bibliotek nie są niczym dziwnym. Czytelnicy zorientowani w temacie wiedzą doskonale, czego po takim banku można się spodziewać – można powiedzieć, że Xpand! charakteryzuje się niezłej jakości podstawowymi barwami, z których część przynajmniej przejść może od fazy demo do finalnego aranżu w niezmienionej postaci. Trudno pisać o barwach instrumentu, a ponieważ nie możemy dołączyć próbek, pozwolę sobie nie wchodzić w głębsze, „audiofilskie” rozważania, skupiając się na tym, o czym napisać możemy. Otóż, wbrew temu, co na pierwszy rzut oka widać, a więc cztery „party”, od A do D, Xpand! nie jest instrumentem multitimbralowym w tym sensie, że choć można „załadować” cztery różne barwy, to wszystkie odbierają komunikaty z jednego i tego samego kanału MIDI, a więc „grają to samo”. Trochę szkoda, bo przy 64-głosowej polifonii nawet mimo braku wielu wyjść (tylko stereo) choć cztery różne barwy mogłyby często wystarczyć – a tak trzeba uruchamiać kolejne instancje instrumentu. Można oczywiście ograniczać zakres klawiatury dla każdej barwy, ale to półśrodek. Z drugiej strony tworzy to duże możliwości w kreowaniu nowych barw z wykorzystaniem dostępnych, zwłaszcza w połączeniu ze sporymi możliwościami modulacyjnymi (nie ujawniając dalszej części artykułu już tu odkryję, że jedną z ważniejszych cech instrumentów Digidesign są właśnie możliwości modulacyjne). W zależności od rodzaju barwy, jaką wykorzystujemy, sześć „gałek” w górnej części okna może regulować różne parametry barwy – obwiednię, parametry filtra czy odstrojenie. Zasadnicze operacje przeprowadzane są w czterech „zakładkach” – MIX, MOD, ARP i FX. MIX to mikser, z regulacją głośności, panoramy oraz poziomu wysyłek na dwa procesory efektowe. MOD to strona pozwalająca na ustawienie, jakimi kontrolerami będą modulowane jakie parametry. Bardzo ciekawa jest zakładka ARP – jest to zakładka arpeggiatora o sporych możliwościach. Oprócz „zwykłych” przebiegów „z góry na dół i odwrotnie” mamy też do wyboru parę „muzycznych” rytmów – Disco Bass czy House Piano mówią same za siebie. Połączenie dobrej barwy z odpowiednim patternem arpeggiatora sprawia, że proste akordy „nabierają życia” i są niezwykle inspirujące – wręcz tworzą utwór. Zakładka FX to mikser i możliwość wyboru algorytmów dla dwóch „procesorów efektowych” – w sumie miły dodatek, ale zważywszy na brak możliwości łączenia barw z różnych kanałów MIDI mało przydatny – efekty, zwykle sporo wyższej jakości, mamy przecież prawdopodobnie już w sesji.
Podsumowując – Xpand! to jak na darmowy instrument całkiem niezła propozycja. Szczególnie cenny będzie dla posiadaczy Pro-Toolsa w wersji M-Powered, bo nabywcy systemów LE otrzymują przecież zestaw wtyczek Ignition Pack, a w nim okrojone wersje Reasona i BFD, pozwalające od razu zacząć pracę. Jak na „darowanego konia” Xpand! okazuje się być bardzo przydatnym dodatkiem, pozwalając na szybki dobór paru barw podczas pracy nad aranżacją, jednocześnie nie będąc zbyt dużym obciążeniem dla systemu.
Hybrid
Hybrid należy do grona najbardziej chyba popularnych instrumentów wirtualnych – jest to symulacja analogowego syntezatora. Pro-Tools od jakiegoś czasu umożliwia pracę ze znanym instrumentem w postaci wtyczki – Virus jest niekwestionowanym liderem wśród syntezatorów wirtualnych. W dodatku Virus w postaci wtyczki TDM nie jest żadną „podróbką”, tylko tym samym syntezatorem, wykorzystującym ten sam procesor DSP Motoroli, przyjmującym nawet te same komunikaty SysEx. Niestety, nie tylko cena Virusa jest problemem – do pracy wymaga on systemu Pro-Tools HD z przynajmniej jedną kartąc DSP, którego cena stanowi skuteczne ograniczenie tej technologii. Testowany syntezator Hybrid jest wtyczką RTAS, co umożliwia pracę na każdym, nawet najtańszym systemie Pro-Tools – jest też tańszy od Virusa.
Instalacja jest prosta, wymaga jednak klucza iLok z licencją oraz najnowszych sterowników do iLoka. iLok dostałem zaprogramowany, nie musiałem więc aktywować licencji na stronie internetowej klucza. Hybrid jest polifonicznym syntezatorem, złożonym z dwóch „partów”. Każdy „part” posiada dwa wielofunkcyjne oscylatory z przebiegami „analogowymi” lub typu wavetable i jeden „zwykły”, z przebiegami „analogowymi” i szumem, wielofunkcyjny filtr (ponad 20 typów filtracji), cztery generatory obwiedni i trzy generatory wolnozmienne LFO (i oczywiście „niewidoczny” VCA) – tak na początek, w pierwszej „zakładce”. Główne okno syntezatora jest bardzo logicznie rozplanowane, do wszystkich ważnych parametrów mamy łatwy dostęp i przede wszystkim nie musimy długo ich szukać. Moim zdaniem jednym z większych plusów tego syntezatora są, jak już wcześniej wspomniałem, możliwości modulacyjne. Jak widzimy w głównym oknie wtyczki, każdy moduł – generator czy filtr – obok zakładki MAIN ma zakładkę MOD. W tym instrumencie modulować można praktycznie „wszystko wszystkim”, a zakładka SEQ pokazuje sekwencery krokowe, które również do modulacji mogą służyć. Sekwencer ma różne tryby pracy – można wykorzystywać presety a także dość łatwo samemu go programować. Presety są bardzo ciekawe i niezwykle inspirujące, zwłaszcza te z kategorii „muzycznych” – tu też grając całymi nutami szybko z paru śladów stworzyć możemy ciekawy, „puslujący” aranż. Wykorzystanie sekwencerów krokowych nie do modulacji wysokości, tylko obwiedni filtra, głośności czy panoramy pozwala ze zwykłej barwy stworzyć podstawę ciekawej kompozycji – bardzo ciekawe krótkie filmy na stronie www.digidesign.com pokazują to doskonale – ale uwaga, można się uzależnić. Możemy też przypisać do kontrolera MIDI sterowanie funkcją MORPH, czyli wieloma parametrami jednocześnie. Sekcja efektów pozwala na użycie dwóch efektów insertowych w każdym z dwóch partów oraz wspólnego efektu na sumie, zarządzanie presetami jest łatwe – umożliwia to oddzielna zakładka.
Korzystając z okazji stworzyłem „utwór” – perkusja (wielka perkusja, stopa na cztery i werbel na dwa) z Reasona wspomagana loopem z wtyczki Synchronic a do tego trzy instrumenty wirtualne – Xpand! realizujący partię basu oraz dwa Hybridy – jako modulowany Pad i coś tam jeszcze. W znanym układzie harmonicznym aFGa wszystko za mnie grały sekwencery krokowe i arpeggiatory z instrumentów – ślady MIDI to całe nuty. „Skomponowanie” całości zajęło niecałą minutę – wraz z na graniem śladów MIDI, uruchomieniem wtyczek i wybraniem arpeggia. Obciążenie procesora nie jest wielkie – jak widzimy nie przekracza 20% (procesor Athlon64X2 3800, bufor 236 próbek). Praca z wtyczkami jest komfortowa, edycja szybka i łatwa, okna czytelne (nie tak, jak na przykład w Virusie – tam edycja nie jest taka łatwa), a stabilność wręcz wzorcowa – nie zanotowałem pod tym względem żadnych kłopotów. Darmowy Xpand! w zasadzie nie powinien podlegać ocenie – właśnie dlatego, że jest darmowy. W oczywisty sposób poszerza możliwości każdego systemu Pro-Tools, a w połączeniu z zestawem Ignition Pack tworzy w pełni wyposażoną stację roboczą do produkcji utworów z wykorzystaniem instrumentów wirtualnych. Hybrid to propozycja dla muzyków poszukujących brzmień zarówno konwencjonalnych jak i niekonwencjonalnych – klasyczna metoda syntezy w połączeniu z ciekawymi generatorami oraz olbrzymimi możliwościami modulacyjnymi to wręcz trudny w ocenie możliwości potencjał. Czternastodniowe demo dostępne jest dla każdego posiadacza iLoka, a wtyczka „waży” niecałe 20 MB – nie ma się nad czym zastanawiać.
Tekst: Przemysław Ślużyński
PODSTAWOWE DANE:
Xpand!
• 700 MB próbek
• 64-głosowa polifonia
• ponad 1,000 barw Patch
• cztery party
• arpeggiator
• efekty Reverb, Delay, Modulation
• możliwość edycji niektórych parametrów barwy
Hybrid
• ponad 250 presetów
• dwa party
• na każdy part przypadają: trzy oscylatory, filtr o przełączanej
• charakterystyce, cztery generatory obwiedni, trzy generatory LFO
• sekwencery krokowe/arpeggiatory dla każdego partu dwa efekty insertowe na part, jeden wspólny dla obu partów
• ponad 40 typów efektów
Ceny:
Xpand! – darmowy, dodawany do systemów ProTools
Hybrid – 1050 PLN
Do testu dostarczył:
Digipark
ul. Belwederska 20/22
00-762 Warszawa
tel. (022) 8510001
Internet: www.digipark.pl, www.digidesign.com
Test ukazał się w numerze 9/2007 miesięcznika Muzyk.