Testowanie sprzętu najwyższej klasy to niezwykle trudne zadanie. Profesjonalne urządzenia w tej klasie cenowej po prostu nie mogą być złe – co nie znaczy, że muszą spełniać wszystkie oczekiwania. Test jest w takim przypadku jedynie opisem cech i subiektywnych wrażeń, co wcale nie ułatwia sprawy… Brauner Phanthera do testu przekazany został w wersji Basic – co oznacza brak skrzyneczki, kabla (do wytrzymania) i przede wszystkim uchwytu elastycznego.
Brak uchwytu elastycznego może stanowić problem, mikrofony Brauner mają bowiem nietypowe, „zaciskowe” mocowanie i nie mają żadnego gwintu – późniejsze poszukiwania odpowiedniego, pasującego uchwytu mogą zakończyć się niepowodzeniem. Oczywiście nie jest to wadą, można przecież kupić model w uchwyt elastyczny wyposażony. Phanthera wygląda jak wszystkie mikrofony Braunera, jest wzorem prostoty i solidnego wykonania, od innych modeli odróżnia się tylko czarną siatką osłaniającą wkładkę. Mikrofon jest dość ciężki, co oznacza solidne ekranowanie elektroniki. Jest to wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy o jednej charakterystyce kierunkowej, z zewnątrz pozbawiony wszelkich przełączników – podobnie jak Neumann TLM 103. Jednak konstrukcyjnie jest to inny rodzaj mikrofonu – tak, jak sama nazwa TLM wskazuje na konstrukcję beztransformatorową, tak testowany mikrofon jest półprzewodnikowym mikrofonem ale z transformatorem na wyjściu. Do rozkręcenia musimy posłużyć się kluczem imbusowym i odkręcić trzy śrubki – a rozkręcić można i trzeba, nie tylko z ciekawości. Wewnątrz widzimy parę szczegółów – bardzo dobrej jakości markowe elementy elektroniczne (zwłaszcza kondensatory), elastycznie zamocowaną dwumembranową wkładkę, w której wprawdzie tylna membrana nie jest podłączona, ale jest, oraz ciekawostkę – brak porcelanowych izolowanych wsporników, stosowanych do izolacji układów wejściowych – przewody z wkładki lutowane są wprost do płytki drukowanej. Oznacza to, że płytka jest również nie całkiem zwykła, tylko raczej „z tych lepszych”. Transformator wyjściowy jest „goły”, bez typowego kubka ekranującego, co wyjaśnia niezwykle solidne ekranowanie całości. To tyle, jeżeli chodzi o ciekawość, ale w środku jest też mały, podwójny przełącznik – i wprawdzie instrukcja nie podaje jego zastosowania, to „wyguglałem”, że służy on do zmniejszania poziomu wyjściowego mikrofonu. To dość istotna informacja, bo przy czułości 33 mV/Pa jest to jeden z „mocniejszych” mikrofonów w ogóle. Taki poziom wyjściowy w zasadzie gwarantuje kłopoty w zastosowaniu z przedwzmacniaczem bez tłumika na wejściu, to kolejne 3 dB więcej niż wspomniany TLM 103. Z drugiej strony maksymalny użyteczny poziom ciśnienia jest też ogromny – jest to pod tym względem więc konstrukcja wręcz „militarna”. Z danych wynika, że poziom szumów jest nieco wyższy niż „średnia branżowa”, ale w praktyce nie ma to żadnego znaczenia. Jeżeli zewnątrz nie ma żadnych przełączników, to nie ma – czyli testowany mikrofon nie ma też filtra dolnozaporowego.
Mikrofony Braunera są znane jako bardzo precyzyjne narzędzia. Ich jasność i szczegółowość jest znana, i choć nie jest to jasność w rozumieniu budżetowych konstrukcji, nie każdemu musi odpowiadać. Prawdopodobnie dlatego Phanthera jest mikrofonem nieco innym, choć może tylko tak sobie wyobrażam, albo takie mam wrażenie spowodowane ciemnym „grillem”. Faktem jest jednak, że testowany mikrofon, najprawdopodobniej na skutek zastosowania transformatora (i to już nie żart) jest bardziej „okrągły” w brzmieniu, niż się tego spodziewałem. I znowu nie jest to w żaden sposób nawiązanie do brzmienia mikrofonów rosyjskich, różnice są bardziej subtelne. Nie lubię tego określenia, ale testowany Brauner jest po prostu jakby „lampowy” w brzmieniu. Dłuższe testy z damskim „wokalem” pokazały, że oprócz „aksamitności” równie istotna jest inna cecha – nieco łagodniejsza niż standardowa kierunkowość powoduje, że mikrofon jest mniej wrażliwy na kierunek dochodzącego dźwięku oraz, co za tym idzie, na odległość od mikrofonu. Mówiąc precyzyjniej, efekt zbliżeniowy jest nieco słabszy, a to oznacza, że mikrofon ten lepiej spisywał się będzie w zastosowaniach wokalnych niż lektorskich, co oczywiście nie oznacza gorszego brzmienia lektora (bo to będzie znakomite) tylko jego gorsze samopoczucie podczas nagrań. Lektor wprawdzie podczas nagrań czuł się nieswojo, ale późniejsza obróbka umożliwiła większą kontrolę najniższego pasma, co w przypadku przesadnego efektu zbliżeniowego jest dość trudne. Wokaliści z kolei często mają kłopoty z utrzymaniem stałej odległości od mikrofonu, co powoduje różnice nie tylko w poziomie (z tym sobie poradzimy) ale i w barwie, a z tym już gorzej. Brauner Phanthera trochę więcej „wybacza”, pozwalając skupić się na wykonaniu a nie na aspektach technicznych. Z nieco szerszą charakterystyką kierunkową oprócz bardziej „wyrównanego” brzmienia łączy się jednak też inne zjawisko – większa wrażliwość na niedoskonałości akustyczne pomieszczenia. Cóż, jest to mikrofon profesjonalny i wymaga profesjonalnych warunków „lokalowych”. Mikrofon jest bardzo „otwarty”, mimo w miarę łagodnego brzmienia w żadnym przypadku nie wydawał się ciemny i nic nie maskował ani nie „ukrywał”, tak przy małych jak i dużych poziomach wokal jest bardzo „bliski” i nie ma problemów z uzyskaniem nawet „intymnego” brzmienia. Duże poziomy głośności ze względu na poziom wyjściowy mogą stanowić problem, poezja śpiewana „poszła” bez tłumika, ale inne gatunki muzyczne czy nagrania instrumentalne raczej będą wymagały stłumienia poziomu – czy to tłumikiem w przedwzmacniaczu, czy nieudokumentowanymi przełącznikami wewnątrz mikrofonu. Nagrania wokalne (i większość instrumentalnych) wymagają oczywiście przedwzmacniacza z filtrem dolnozaporowym, testowany mikrofon takowego nie posiada. Na zakończenie muszę podkreślić, że wszystkie powyższe cechy, to znaczy „łagodniejsze” brzmienie i szerszy „wzór kierunkowy” niezwykle delikatnie zaznaczają swoją obecność, są słyszalne, ale nie przeważają.
PODSUMOWANIE
I jak pisałem na początku, trudna sprawa – markowy produkt, adresowany do profesjonalnego odbiorcy, który nie patrzy na cenę, a przynajmniej nie na początku. W przypadku testowanego mikrofonu okazało się, że Brauner Phanthera może być ciekawą propozycją na naszym rynku, bo bardzo dobrze „współpracuje” z naszym trudnym, „szeleszczącym” językiem, jednocześnie charakteryzując się jasnym i szczegółowym, „otwartym” brzmieniem. Dodatkowo, mimo całkiem „lapmowego” brzmienia jako konstrukcja półprzewodnikowa uwalnia nas od kłopotów związanych z eksploatacją mikrofonów lampowych, takich jak rozgrzewanie czy wymiana lamp. Ze względu na cenę nie jest to oczywiście propozycja dla każdego, ale przecież nikt nie obiecywał, że tak będzie…
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Charakterystyka kierunkowa: kardioidalna
Zakres częstotliwości: 20 Hz-22 KHz
Czułość: 28 mV/Pa
Odstęp sygnału od szumu: 83 dB (1 Pa/1 KHz)
EIN: <11 dB A (IEC651)
Maks. SPL: 142 dB (@ 0.3% THD)
Cena: 1140 Euro + VAT
Do testu dostarczył:
AudioTech
ul. Rosoła 9
02-796 Warszawa
tel./fax (022) 6482935
Internet: www.audiotechpro.pl, www.brauner-microphones.de
Test ukazał się w numerze 1/2009 miesięcznika Muzyk.