Nie wiem od czego zacząć. Wszystko, co napiszę, za tydzień, dwa, w momencie druku Muzyka, może być kompletnie bez sensu. Do ponadczasowego wieszczenia nie czuję się uprawniony. Nie chcę też snuć katastroficznych wizji. Wszyscy się boimy, myślimy, co będzie? Ludzie chorują i umierają. Coraz szybciej rośnie liczba zarażonych.
Nasza branża znalazła się w tragicznej sytuacji. Wielu muzyków utrzymujących się z grania na umowy o dzieło po prostu z dnia na dzień straciło pracę. Nie ma nic w zamian, żadnego systemu choć niewielkich zapomóg i to nie jednorazowych. Tu chodzi o stałą pomoc. Czarne myśli potęguje niepewność, ile to potrwa. Niektórzy z nas uczą, mają etaty, ja również. To ratuje i odpędza widmo biedy, ale reszta? Całe rzesze wspaniałych jazzmanów, sidemanów, muzyków popowych i wielu, wielu innych, ludzi, którzy poświecili graniu całe życie. A nasze plany twórcze? Tu nie chodzi tylko o samo granie, trzeba jeszcze wymyślić co grać.
Paradoksalnie klasycy, których głodowe pensje od lat budziły oburzenie, teraz mimo wszystko, mają chociaż to. Mam nadzieję, że te należności są wypłacane… Wiem, że skutki zarazy nie omijają innych profesji. Wiem. Piszę o muzykach.
Nawet jeśli te wszystkie obostrzenia i zakazy się skończą, to przecież nie będzie od razu tak, jak było. Nawet jeśli będą mogły odbywać się koncerty, czy ludzie będą na nie chodzić? Wirus przecież nie zniknie. Obawy przed zainfekowaniem pozostaną. Poza tym wszyscy potracimy realne pieniądze. Wiadomo, że kultura jest na pierwszym miejscu do skreślenia w budżecie domowym. Prawie u wszystkich.
Kiedy to wszystko wróci do normy? I czy wróci? Ile to potrwa? Jakie będą skutki? Czy muzycy przetrwają ten trudny czas? W moim odczuciu, bez pomocy z zewnątrz, wielu może nie przetrwać…
To nie jest z mojej strony czarnowidztwo, tylko trzeźwe spojrzenie. Musi być pomoc. Jak to wszystko zorganizować, komu ile, jak długo? Nie mam pojęcia. Powinny też być wstrzymane składki na ZUS. Wydaje mi się, że dałoby się to zorganizować, na podstawie zeznań rocznych, dochodu na członka rodziny. Przecież, do licha, wszystko jest w papierach. To nasz kraj. To my jesteśmy jego podmiotem i to on powinien nas w takiej sytuacji chronić. To przecież oczywiste. Nie powinno wymagać próśb, petycji i żądań… Wiadomo, że tak nie będzie. A przecież po to jest państwo. Gdzieś wyczytałem, że w Kazachstanie, w obliczu pandemii, podniesiono zarobki służbie zdrowia…
Jeszcze raz napiszę – mam świadomość, że recesja dotknie wszystkich. Mówi się o ratowaniu przedsiębiorstw, finansów itp. A my? A kultura? Wyciągać znowu argumenty z XIX wieku, te o „pokrzepieniu serc”?
Słyszałem, że jakaś radna zaproponowała przesunięcie tegorocznych środków przeznaczonych na kulturę, na walkę z pandemią. A może lepiej cofnąć te dwa miliardy, co to lekką ręką poszły na propagandę partyjną? I nie napiszę o paranoi z wyborami prezydenckimi, bo kozik się w kieszeni otwiera. To szaleństwo. Nawet w takiej ekstremalnej sytuacji nie kierujemy się racją stanu i dobrem całego narodu? Nie potrafimy.
Wielu z nas przez ostatnie lata było pochłoniętych twórczością, graniem, uczeniem, najróżniejszego rodzaju obowiązkami. Trzeba pracować. Wielu, jak na przykład piszący te słowa, było pochłoniętych najróżniejszymi aktywnościami non profit… Oczywiście nie narzekam. To jest przecież „niedźwiedzie mięso” którego szukamy, że posłużę się metaforą z pięknej książki Karola Borchardta „Znaczy Kapitan”. Żeglarze wiedzą, że chodzi mi o ten wiatr w żagle, kiedy zapominamy o wszystkim i płyniemy do upragnionego celu, za horyzont. Wtedy wiemy, że żyjemy. Ale czasem nie starczało już czasu i sił na nic innego, na życie osobiste, rodzinę i najzwyklejszą chwilę wytchnienia. Niejednokrotnie czuliśmy się ekstremalnie przemęczeni i wypaleni. Wielu mówiło: „muszę zwolnić, bo stanie się ze mną coś niedobrego”. Tak było?
Teraz jest czas na zatrzymanie, wyhamowanie. Można zrobić coś, na co nie było czasu przez lata. I pomyśleć. Może należy przewartościować priorytety? Nie wiemy, co będzie. Dla jasności – piszę te słowa 28 marca 2020. Pomyślmy i przetrwajmy.
Tekst: Mariusz Bogdanowicz
Artykuł ukazał się w numerze 4/2020 miesięcznika Muzyk.
Zdjęcie: Piotr Gruchała
Felietony Mariusza Bogdanowicza można znaleźć na stronie www.mariuszbogdanowicz.pl.