Po sześciu latach od poprzedniego materiału, Anita Lipnicka powróciła z nowym autorskim albumem zatytułowanym „Śnienie”. Wydanie płyty, które miało miejsce na początku listopada br., było oczywiście świetnym pretekstem do zorganizowania trasy promocyjnej po Polsce. Krakowskim przystankiem trasy był koncert w Nowohuckim Centrum Kultury, gdzie artystka wraz z towarzyszącym zespołem zawitali w piątek 1 grudnia.
Krótko mówiąc, był to bardzo dobry, bardzo intymny i familiarny koncert, pomimo, że świetnie wyposażona sala koncertowa NCK gromadzi kilkusetosobową publiczność. Tego wieczoru przeważali wśród niej „starszawi” rówieśnicy Anity przed ponad dwoma dekadami będący fanami jej wielkich przebojów nagranych z Varius Manx, ale przede wszystkim też późniejszych dokonań solowych Lipnickiej. Anita już po pierwszej piosence zapowiedziała, że będzie dużo mówić o nowym repertuarze i rzeczywiście między kolejnymi kompozycjami muzycy mieli często sporo czasu na odpoczynek. Lekko oniryczny, balladowy charakter nowego materiału i mnie się udzielił, ale kiedy zabrzmiały starsze piosenki zarówno ja jak i reszta publiczności wybudziliśmy się z „Śnienia” podśpiewując nieśmiało z Anitą, tudzież uczestnicząc w pracy sekcji rytmicznej za pomocą oklasków.
Anita Lipnicka ogłaszając tę trasę zapowiadała, że publiczność będzie wniebowzięta, i w sensie metaforycznym to się niechybnie udało, a w sensie dosłownym scenografię sceny zaprojektowaną przez Pawła Talagę stanowiły zajmujące proscenium podświetlane chmury, a tłem był wielki półksiężyc. Usłyszeliśmy między innymi „Eternal”, „Satori”, Zasłony”, „Jak na filmach” z najnowszego krążka. W piosence „Nic za złe” część partii wokalnych w nagraniu zrealizowanych przez Pawła Domagałę, przyjął na swoje barki klawiszowiec Piotr Świętoniowski. W sekcji rytmicznej motorniczym był oczywiście bębniarz Łukasz Sobolak, a partie basowe świetnie realizował Kamil Pełka, który też został wypchnięty przez „szefową” na front, a celem było opowiedzenie publiczności kilku żarcików. Gitarę pięknie obsługiwał świeżo pozyskany do zespołu Hubert Radoszko. Do tej trasy Lipnicka zdecydowała się zaprosić dodatkowych muzyków w postaci sekcji dętej – na puzonie grał Bartosz Pernal, a w trąbkę dął Dominik Gawroński. Był to świetny pomysł, gdyż dęciaki zawsze świetnie wpływają na brzmienie całości, które jako się rzekło w Sali NCK było wspaniałe. Nie dość że sala dysponuje znakomitym systemem nagłośnienia i jest świetnie zaadoptowana akustycznie, to dźwięk był bardzo dobrze zrealizowany przez Mateusza Sołtysika, a o świetnie wyreżyserowane światła dbał Piotr Mrowiec.
Oczywiście była owacja na stojąco na koniec, oczywiście wierna publika Anity – choć znała już najnowsze piosenki – to jednak najgoręcej reagowała na „Zanim zrozumiesz” czy „Wszystko się może zdarzyć” (a oba utwory w trafionych nowych aranżacjach) czy „Piosenkę księżycową”. Dwukrotny bis i na tym mógłby być koniec, gdyby nie to, że Lipnicka rzeczywiście lubi fanów i dba o relacje z nimi – po zejściu z estrady szybko pojawiła się w foyer Nowohuckiego Centrum Kultury i każdy, kto miał ochotę mógł poprosić o autograf, zrobić pamiątkowe zdjęcie czy po prostu zamienić kilka słów z ulubioną wokalistką.
Kolejna świetnie zrealizowana impreza w prężnie działającym Nowohuckim Centrum Kultury. Organizatorom gratulujemy dziękując za możliwość udokumentowania koncertu zdjęciami, które teraz udostępniamy naszym Czytelnikom.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Strona internetowa artystki: www.anitalipnicka.com