Michała znam kilka lat. To moim zdaniem jeden z najzdolniejszych twórców i producentów muzycznych w Polsce. Wierzę, że coraz szersze grono odbiorców, będzie śledzić jego karierę. Takich ludzi w branży nam trzeba. Uchylam w rozmowie rąbek tajemnicy, czym obecnie zajmuje się ten ultrazdolny Muzyk.
Kim jesteś dzisiaj Michale jako twórca i jako człowiek?
Michał Wasilewski: Jako twórca czuję się szczęśliwy mogąc tworzyć nowe ciekawe projekty, zawsze mnie to kręciło i uwielbiam proces tworzenia rzeczy z niczego. Kocham wymyślać sobie coś, a potem realizować kolejne etapy i patrzeć jak mój pomysł rośnie i nabiera realnych kształtów. Obecnie pracuję nad trzema projektami, które mam nadzieję będą robiły duże wrażenie, bo dwa z nich to immersyjne doświadczenia, a trzeci to nowy duet, który tworzę z Józefina Lubieniecką. Mam przez to dość mocno napięty grafik, ale kompletnie się tym nie przejmuję, bo chęć zrealizowania tych projektów i moja motywacja są ogromne. Wszystko to jest niestety bardzo czasochłonne i wymaga koordynacji wielu ruchomych elementów, ale to jest właśnie w tym wszystkim najpiękniejsze czyli proces.
Kim jestem jako człowiek to już trochę trudniejsze pytanie. Na pewno jestem pracoholikiem i kocham wynajdować sobie coraz to nowe zajęcia. Nie znoszę próżni, pustki i bezproduktywnego marnotrawienia czasu, po prostu nie potrafię nic nie robić. Próbowałem i nigdy nie wyszło 😉 Dzięki pandemii zrozumiałem, że nie ma nic złego w samotności. Nauczyłem się jej i zrozumiałem też, że moja introwertyczna część bardzo potrzebuje spokoju i ciszy, a tę znajduję w moim małym azylu czyli pracowni, w której działam.
Co się w Tobie zmieniło na przestrzeni ostatnich dziesięciu, pięciu lat? Trochę zniknąłeś po niebywałym sukcesie XXANAXX i jestem ciekawa, jak to wygląda z Twojej perspektywy.
Michał Wasilewski: Myślę właśnie o tym i przede wszystkim nauczyłem się, że nie ma nic złego w moim introwertyzmie, że jest to naturalna część mnie i lubię czasem pobyć sam. Jeszcze kilka lat temu, za wszelką cenę pragnąłem świateł, splendoru, poklasku i to w zasadzie definiowało mnie jako człowieka. Dziś o nic się nie zabijam, nie walczę, nie kopię się z rzeczywistością. Po prostu – jestem, działam, obserwuję. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat trochę lepiej się siebie nauczyłem, i chyba w końcu się polubiłem albo po prostu przestałem walczyć z rzeczami, na które nie mam wpływu. To jest ogromny komfort to jest niesamowicie kojące uczucie i takiego mindset’u życzę każdemu artyście. Faktycznie może wyglądać to tak jakbym zniknął, ale ja po prostu skupiam się na projektach, które obecnie robię. Pochłaniają mi one naprawdę ogromną ilość czasu, ponieważ ze względu na formę jaką wybrałem, są to projekty wyjątkowo wymagające i czasochłonne. Podsumowując ten wątek – z mojej perspektywy – nie zniknąłem, a bardziej dałem sobie czas i przestrzeń na to, by przygotować się na nowe rzeczy i nowe wyzwania.
Jak postrzegasz siebie w kontekście polskiego rynku muzycznego? Jesteś producentem muzycznym, kompozytorem. Masz już wyrobioną Markę. Ale jak Ty sam siebie widzisz dziś i jak chciałbyś rozwijać się i do czego dążyć?
Michał Wasilewski: To może zabrzmi trywialnie, ale nie czuję żebym był marką. Nie przekreślam oczywiście wszystkiego tego, co udało mi się osiągnąć. Po prostu poniekąd przestałem myśleć o sobie jako o brandzie. Jako producent wielokrotnie udowodniłem sobie że rzeczy, które robię są wartościowe. Pamiętam, że zanim otrzymałem Fryderyka myślałem, że zmieni on całkowicie moje życie i będę kimś zupełnie innym dzięki niemu, ale jest to po prostu przedmiot. Oczywiście ma dla mnie ogromną wartość i jestem z niego bardzo dumny, jednak nie uważam że w jakikolwiek sposób definiuje on mnie, to po prostu miły dodatek. Dziś widzę siebie jako osobę, która ma świadomość własnej wartości, ma ogrom akceptacji i wyrozumiałości dla samego siebie. Każdy dzień jest dla mnie okazją, by zdobywać nowe doświadczenia, nowe umiejętności, na tym się teraz skupiam i to jest mój główny cel.
Twoje marzenia – jeśli to nie jest zbyt osobiste oczywiście. Te muzyczne, te prywatne. Uchyl rąbka tajemnicy proszę, bo właśnie światu ukazał się Twój nowy projekt i jest on spektakularny!
Michał Wasilewski: Tak jesteśmy świeżo po ogłoszeniu projektu Beksiński.Live, ale nie byłbym uczciwy gdybym stwierdził że to tylko mój projekt. Pracuje przy nim sztab świetnych ludzi z Live2Listen i Endorfiny i to dzięki temu całemu zespołowi projekt powoli z mojego małego marzenia zamienia się w rzeczywistość. Beksiński.Live to imersyjne doświadczenie audiowizualne przedstawiające prace mistrza w nowej ożywionej odsłonie. Wspólnie z Wishlake’iem przygotowaliśmy utwory zainspirowane malarstwem Beksińskiego. Ja przygotowałem swoje interpretacje w postaci samych beatów następnie Wishlake pisał do tego teksty. Okazało się że nie mogłem sobie wyobrazić lepszego partnera do duetu bo Kamil napisał dokładnie takie teksty jakie chciałbym żeby znalazły się w tych utworach, wszystko ma być dokładnie jak malarstwo Beksińskiego: majestatyczne, poważne, monumentalne i takie właśnie doświadczenie przygotowaliśmy dla naszych widzów. Można zresztą zapoznać się już z pierwszym utworem zapowiadającym wydarzenie, czyli kawałkiem „Po mnie ślad”, który premierę miał 22 września. W tym roku odwiedzimy trzy miasta, Wrocław, Warszawę i Katowice. Towarzyszyć nam będą zaproszeni goście czyli: Katarzyna Nosowska, Piotr Rogucki, Błażej Król i O.S.T.R..
Nie mogę się doczekać, gdy ujrzę to widowisko na żywo! Co PO Beksińskim…? Masz apetyt na więcej? A może w Twojej twórczej głowie, kiełkuje coś zgoła odmiennego?
Michał Wasilewski: Oczywiście że mam ochotę na więcej niestety moje siły przerobowe ledwo starczają na obecny zakres obowiązków, ale oczywiście nie zmienia to faktu, że w mojej głowie kiełkują już nowe pomysły. Na tę chwilę jedyne co mogę robić i co faktycznie robię, to notuję wszystkie pomysły, aby nie uleciały i bym mógł je zrealizować we właściwym czasie.

Współpracujesz jak widzimy z wieloma artystami, wchodzisz w wiele współprac. Jakim kluczem dobierasz tych artystów? Jak wygląda taki proces inicjowania współpracy u Ciebie?
Michał Wasilewski: Moje współprace z artystami to najczęściej dzieła przypadku, jeśli w życiu w ogóle można mówić o przepadku. Po prostu zawsze działo się to poniekąd samoistnie i na przykład okazywało się, że mamy z kimś wspólny vibe. Tego przede wszystkim szukam rozpoczynając nowe współprace. Uwielbiam kiedy w studio rozmawiam z innym artystą i okazuje się, że jest milion płaszczyzn na, których się rozumiemy do tego stopnia, że w zasadzie nie potrzebujemy słów.
Opowiedz nam proszę jeszcze o projekcie SPOkÓJ – czym jest, skąd pomysł? Jakie są plany, cele?
Michał Wasilewski: Projekt spokój to wielowymiarowy i wielopłaszczyznowy temat. Spokój jest dla mnie niesamowicie ważnym uczuciem i emocją. Zawsze poszukiwałem go w muzyce i w końcu postanowiłem, że sam też będę pomagał ludziom swoją twórczością. To jest najbardziej szczery i prawdziwy projekt, jaki do tej pory robiłem. Pomysł w zasadzie pojawił się sam, bo słuchając po raz kolejny ambientowej muzyki, pomyślałem sobie – Michał dlaczego ty tego nie robisz? Dlaczego sam nie zaczniesz tworzyć muzyki, która rusza cię najbardziej? W ten oto sposób, któregoś dnia obudziłem się mając przygotowanych ponad 20 kompozycji czekających na to, żeby uspokajać ludzi i dawać im te emocje, których sam najbardziej pożądam.
Widziałam wiele informacji dotyczących MusicLaboratory – proszę, przybliż nam także ten temat.
Michał Wasilewski: MusicLaboratory to prywatna szkoła produkcji i realizacji dźwięku, z którą od 3 lat Jestem związany. Jesteśmy trochę odpowiedzią na to, czego brakuje szkołom muzycznym w Polsce Bo np. przechodzi do nas wielu muzyków, którzy świetnie grają z nut, ale kiedy mają do stworzyć swoją własną kompozycję, to często pojawia się problem. Jako szkoła pomagamy ludziom, którzy chcą zacząć tworzyć i wystartować w świecie produkcji muzycznej. Organizujemy też wiele akcji oscylujących wokół szkoły, jak na przykład podcast domówka, który prowadzę. Mamy też w planach wiele innych przedsięwzięć, ale o nich nie mogę jeszcze głośno mówić.
Jeśli miałbyś możliwość zaplanować sobie przyszłość na emeryturze… To jak by ona wyglądała?
Michał Wasilewski: Emerytura to dość odległy mi temat, ale wiem że jak tylko nadarzy się ku temu okazja, wrócę na Mazury. To jest moje ulubione miejsce na ziemi i w moim wymarzonym scenariuszu mieszkam sobie gdzieś w jakiejś mazurskiej głuszy. Mam tam dom, studio i ukochane jeziora. Oczywiście nie mówię tutaj, że na emeryturze nie będę pracował. Nie umiem wyobrazić sobie siebie jako emeryta, który biernie trwa w oczekiwaniu na koniec żywota. Myślę, że będę aktywny do końca swojego życia.
Już na sam koniec chciałabym zapytać – co jest Twoją inspiracją? Z czego czerpiesz natchnienie? Czym się „karmisz”?… I czy masz także „przeszkadzacze” – czyli te rzeczy, które zaburzają Twoją pracę twórczą, coś co Cię wytrąca z tego dobrego vibe?
Michał Wasilewski: Inspirują mnie przeróżne rzeczy – czasami jest to film, czasami książka, czasem fajna płyta, a czasem po prostu rozmowa z drugim człowiekiem. Uwielbiam szukać inspiracji w nieoczywistych miejscach, dlatego też postanowiłem stworzyć utwory inspirowane malarstwem Beksińskiego. Zawsze chciałem móc oddać ducha jego twórczości za pomocą innego medium. „Przeszkadzacze” oczywiście również mam, jak każdy artysta, natomiast takim moim naczelnym „przeszkadzaczem” jest telefon. Próbuję to zmienić i włączać tryb samolotowy w trakcie pracy, ale niekiedy nie mogę sobie na to pozwolić i wtedy każde powiadomienie wytrąca mnie z trybu pracy. To wynika przede wszystkim z dużej ilości obowiązków jakie mam i tym, że bardzo często ktoś próbuje się ze mną skontaktować w jakiejś pilnej sprawie. Drugim moim „przeszkadzaczem” jest pączkujący umysł, czyli głowa ciągle pracująca na najwyższych obrotach. Bardzo chciałbym mieć jakiś potencjometr, którym mógłbym ją czasem przyciszyć, albo w ogóle wyłączyć. Na razie jednak nie opanowałem jeszcze tej sztuki.
Michale, bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Widzimy się na koncertach 🙂
Rozmawiała: Izabela Biernat
Michał Wasilewski
Producent muzyczny, kompozytor, autor tekstów, sound designer. Swoją przygodę z muzyką rozpoczął od fascynacji hip hopem i muzyką elektroniczną. Jest założycielem duetu XXANAXX i współtwórcą sukcesu płyty „Zbiór” Baranovskiego. W 2019 roku otrzymał Fryderyka w kategorii płyta roku muzyka elektroniczna za album „Gradient” XXANAXX-u. Również w 2019 roku pod pseudonimem ATARI WU wydał swój debiutancki album producencki zatytułowany „Cyan”. Ma na swoim koncie współpracę z indywidualnymi artystami takimi jak: Ania Karwan, Bovska, Quebonafide, Marika, Pezet, Małolat, Reni Jusis, Vnm, Wojciech Waglewski, Ras, Ten Typ Mes, Envee, Noon, jak również międzynarodowymi markami w tym: Nike, Jaguar, H&M, Mastercard, Carlo Rossi, o.b. , Nokia, Reebok. Od kilku lat jego pasją jest również sound design na potrzeby UI aplikacji i urządzeń. Zajmuje się również Audio Brandingiem przygotowując audio logo dla polskich i zagranicznych firm. Tworzy muzykę reklamową i ilustracyjną. Od trzech lat współpracuje ze szkołą produkcji muzycznej Music Laboratory w której jest managerem a także wykładowcą. Obecnie skupia się na swoim najmłodszym dziecku czyli projekcie SPOkÓJ, gdzie tworzy muzykę medytacyjną i relaksacyjną będącą połączeniem ambientu, elektroniki i współczesnej muzyki klasycznej.
PLAYLISTA (produkcje Michała Wasilewskiego)
„Po mnie ślad”
zdjęcie główne: archiwum prywatne artysty