Polityka właścicieli marki Sire to mały fenomen. Po pierwsze dogadali się z prawdziwą basową legendą, która pisała muzykę dla Milesa Davisa i która wyznaczała basowe kierunki swoimi solowymi albumami. Marcus Miller, dzięki swojemu przyjacielowi Andre Berry, poznał w Japonii kilku ludzi, którzy byli zainteresowani robieniem tanich, ale wybornych jakościowo gitar basowych, skierowanych przede wszystkim do młodych ludzi. Idea była taka, by odciągnąć trochę młodzież od gier komputerowych i tych wszystkich technologicznych zdobyczy, które pożerają czas, dając jej w dłonie niemal luksusowy bas. Gra na nim miała stać się czystą przyjemnością, rekompensującą doznania płynące z rozrywek elektronicznych. Panowie okazali się na tyle wiarygodni i kompetentni, że przekonali Marcusa do tego pomysłu i wciągnęli go w proces projektowania. Aby uzyskać tak niskie koszty pojedynczego egzemplarza w produkcji instrumentu zastosowano najnowsze technologie oraz zminimalizowano drogę gitary od producenta do konsumenta. Zazwyczaj („normalnie”) proces ten przebiega tak: fabryka (OEM) – magazyny marki głównej – dystrybutor – sklep detaliczny – konsument. W tym przypadku wygląda to po prostu tak: Sire – sklep detaliczny – konsument, albo nawet Sire – Ty. Rezultatem jest absolutnie fenomenalny produkt w bezbolesnej cenie. Tak narodziła się „Sire revolution”.
Opis, budowa, komfort
Na początku istnienia marki Sire, nie było zbyt wielu modeli do wyboru, ale nasz V7 zameldował się w ofercie już na samym początku. Ogólnie rzecz biorąc jest to rękawica jawnie rzucona w kierunku jazz bassa model Marcus Miller oraz serii Deluxe, nie pierwsza i nie ostatnia przecież. Tym razem mamy do czynienia z rzutem silnym i celnym. Na pierwszy rzut oka jedynym istotnym wyróżnikiem jest główka instrumentu, ale gdy przyjrzymy się z bliska detalom, osprzętowi, setupowi, to okaże się, że mamy do czynienia z prawdziwą basową rewolucją. Model Marcus Miller V7 Swamp Ash 5 zbudowano z jednego kawałka jesionu bagiennego (korpus) połączonego z jednym kawałkiem klonu w postaci szyjki. Dostępne są także korpusy z tradycyjnej olchy, minimalnie tańsze i nieco inaczej brzmiące.
Instrument jest duży, ale jednocześnie wrażeniowo nie jest wyjątkowo długi ani też ciężki. Korpus z gryfem połączono czterema śrubami, czyli standardowo, ale struny już nie kończą się na mostku – przewleczono je przez korpus, by zmaksymalizować „odpowiedź” całego korpusu. Podstrunnica jest klonowa, po fenderowsku zakrzywiona (7.25 cala) i wyposażona w 20 progów Medium Small. To wszystko powoduje, że chwytnia (C-shape) jest bardzo wygodna i przy dopasowaniu akcji strun pod siebie, jest to niemal samograj! Instrument przybył na testy wyregulowany, co umożliwiło ustawienie niskiej akcji, a to z kolei pozwoliło na sprawdzenie progów. Nie wiem, jak z ich trwałością – nie mogę oprzeć się wrażeniu, że progi Jumbo byłyby bardziej na miejscu do tego instrumentu. Nie zmienia to faktu, że nic w nim nie brzęczało, nic nie zanikało, pozostawał tylko czysty, klarowny, niczym niezmącony sound. Stabilne i dokładne strojenie zapewniają klucze Premium Open-Gear w układzie 4+1 oraz poprzeczka dociskająca struny do siodełka wykonanego z najprawdziwszej „naturalnej” kości. Nie wiadomo skąd Sire pozyskuje ten materiał, ale nie niepokoiłbym się – w dzisiejszych czasach nie trzeba zabijać zwierząt, by ją pozyskać, co wiemy m.in. od producenta kostek TimberTones. Struny poruszają się po tych elementach bez oporów i przeskoków, a taki zabieg sprzyja dodatkowo przenoszeniu drgań na całą szyjkę. Z drugiej strony mamy mostek Marcus Miller Heavy Mass Standard, który zachowuje prostotę fenderowskiego standardu połączoną z – nazwijmy to – „high mass bad ass”. Poszczególne siodełka są oparte na dwóch śrubach imbusowych, przy regulacji menzury siodełka poruszają się płynnie i zauważalnie, co oznacza, że regulacja idzie szybko i sprawnie.
Pozostaje nam jeszcze elektronika, będąca równie dopieszczonym elementem tego instrumentu. W ogóle mam wrażenie, że gdy zazwyczaj przy opisie gitary mówimy o „jednym z najważniejszych elementów” to w przypadku Sire Marcus Miller V7 Swamp Ash 5 każdy jej element jest najważniejszy. Tu po prostu nie ma słabych punktów, podzespoły wyprodukowano tak, jakby od danej części zależało dosłownie wszystko! Podobnie jest z preampem Marcus Heritage-3, który pozwala na pracę w trybie aktywnym (dwie baterie 9V z tyłu korpusu) lub pasywnym. Przy trybie pasywnym do dyspozycji mamy regulację VOLUME, BALANCE i TONE (bardzo, ale to bardzo efektywne kształtowanie brzmienia), a w trybie aktywnym dochodzi nam trzypasmowy korektor (BASS, MIDDLE, TREBLE) z półparametrycznym środkiem (200 Hz – 1 kHz), który jest niewątpliwie najważniejszym punktem tej korekcji. Przetworniki to dwa single Marcus Super Jazz w układzie JJ, oparte na magnesach Alnico V, drucie w izolacji typu formvar i uzwojeniu zaprojektowanemu „pod” brzmienie Marcusa, ale z nowoczesnym sznytem. Pozostaje dodać, że struny fabrycznie nawinięte na ten bas, to Elixiry.
Brzmienie
Z tą marcusową „szklanką” bywało różnie, w niektórych wiosłach średniej półki stylizowanych na jazz bass słychać było przydźwięki, pewne alikwoty wychodziły na wierzch, co słychać było szczególnie przy wybrzmiewaniu podczas sytuacji studyjnych. Tutaj wszystko jest w jak najlepszym porządku, Sire Marcus Miller V7 Swamp Ash 5 brzmi perfekcyjnie, a swoją klasę potwierdził nawet na marnej jakości combo, na którym miałem przypadkiem okazję zagrać. Jest pewna nienaruszalna podstawa brzmienia Sire, którą zachowamy bez względu na jakość pozostałych „gratów”. Świadczy to zarówno o jakości samego instrumentu, jak i o perfekcyjnej realizacji planu niesienia wyśmienitego soundu „pod strzechy”.
W trybie pasywnym mamy zatem przejrzystość, sprężystość i dźwięczność znaną z solowych płyt Millera. Z drugiej strony wielkie, mocarne brzmienie, rozjaśnione kryształowym atakiem przy slapie i grube, pełne wybrzmiewanie – oto krótka recenzja przy ustawieniach neutralnych. Każdy doświadczony realizator, czy to przed sceną czy w studio pokocha ten sound bezwarunkowo ponieważ jest on taki, do jakiego się przyzwyczaił przez lata pracy z najlepszymi kapelami. Zmiana proporcji w kierunku większego udziału pickupu mostkowego spłaszcza ten sound, ale nie w kierunku suchego pastoriusowskiego idiomu, ale raczej w kierunku bardziej kremowych, „preclowych” tonów.
W trybie aktywnym poznajemy całą potęgę preampu Marcus Heritage-3. Podbicie basów powoduje podmuch z kolumn niczym huragan Irma, podbicie sopranów winduje nasz slap na poziom „master”, przypisany do tej pory tylko wymiataczom w tej technice gry, a środek… Cóż, to jedna z najbardziej użytecznych rzeczy z jaką miałem do czynienia jeśli chodzi o gitarowe preampy „on board”. Pozwala on dopasować barwę do zastanej sytuacji akustycznej, dzięki niemu zniwelujemy dudnienia, skupimy bardziej brzmienie, dodamy punchu w ataku, utwardzimy sound…
Możliwości jest tyle co naszych potrzeb i to jest właśnie ten najważniejszy walor Sire Marcus Miller V7 Swamp Ash 5, ekstremalna użyteczność, funkcjonalność i uniwersalność.
Tekst: Maciej Warda
DANE TECHNICZNE
Korpus: jesion bagienny
Szyjka: klon
Podstrunnica: klon
Menzura: 34”
Przetworniki: dwa Marcus Super Jazz
Elektronika: VOLUME, TONE, BLEND, BASS, MIDDLE, MIDDLE FREQ, TREBLE, ACTIVE/PASSIVE
Mostek: Marcus Miller Heavy Mass Standard
Wykończenie: Tobacco Sunburst
Cena: 2475 PLN
Do testu dostarczył:
Guitar Center
ul. Zbąszyńska 3U
91-342 Łódź
tel. (42) 2807133
Internet: guitarcenter.pl, www.sire-usa.com
Test ukazał się w numerze 10/2017 miesięcznika Muzyk.