W ramach jesiennej trasy koncertowej, w piątek 20 października Poluzjanci powrócili do Krakowa. Zespół wystąpił ponownie na scenie Klubu Studio.
Ten skład dowcipnie bywa nazywany „najbardziej nieznanym znanym polskim zespołem”. Grupa złożona z wyśmienitych muzyków zaczynała wspólne granie jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Szybko stała się bardzo ceniona zwłaszcza w środowisku muzyków, dla wielu z nich smakowite aranżacje i jakość wykonania piosenek przez tych dżentelmenów była inspiracją. Niestety, w 2016 roku zmarł gitarzysta grupy i twórca piosenek Przemek Maciołek, co spowodowało, że panowie zawiesili działalność. Wielką radość wśród fanów wywołała informacja o reaktywowaniu składu na ubiegłoroczny festiwal Jazz Around organizowany na zamku w Mosznej. Muzycy na szczęście poszli za ciosem i ruszyli w trasę wiosną 2023 roku, w ramach której również pojawili się w wypełnionym po brzegi klubie Studio. Badach już wtedy zapowiedział powrót Poluzjantów do polskich klubów jesienią i na szczęście wraz z kolegami słowa dotrzymał.
Być może tym razem frekwencja nie była aż tak imponująca jak podczas wiosennego spotkania z Poluzjantami w Krakowie, ale też i narzekać byłoby wstyd, co najwyżej można było z tego pożartować, co Kuba oczywiście wykorzystał. Zresztą, jako sceniczny gaduła sypał dowcipami i anegdotami prawie przed każdą wykonaną tego wieczoru kompozycją, a pisanie, że nawiązał pyszny koncert ze słuchaczami byłoby truizmem. Wszak na koncerty tych panów przychodzi bardzo świadome towarzystwo, w dodatku większość słuchaczy to Poluzjantowa recydywa, a niektórzy jeżdżą za zespołem „zaliczając” kolejne koncerty w trasie. Co mnie cieszy, oprócz starszaków takich jak ja, którzy w basowe linie Piotra Żaczka z uwielbieniem wsłuchiwali się 25 lat temu, w klubie pojawiła się spora reprezentacja „millenialsów”, ludzi, których oceniając „na oko” nie było jeszcze na świecie, gdy my już uczyliśmy się na pamięć pierwszej płyty zespołu. I to jest świetna informacja. Ale Kuba Badach przecież równolegle prowadzi solową działalność, a panowie udzielają się jako wykładowcy warsztatów muzycznych (choćby POLUZONE w Jaworznie). A i ja miałem okazję być świadkiem spotkania Kuby z uczniami krakowskich szkół muzycznych zorganizowanego przez Kasię Wodecką-Stubbs, i obserwowanie nisko opadających szczęk młodych adeptów muzyki w reakcji na „sztuczki” jakie prezentował Kuba dzieląc się swoim warsztatem było naprawdę zabawne. No i choćby przez taką działalność Poluzjanci odmładzają swój elektorat, co cieszy, bo jednak fajnie, jak na koncercie ulubionej grupy człowiek nie czuje się jak na wieczorku uniwersytetu trzeciego wieku.
Panowie pojawili się na scenie w składzie: Kuba Badach – wokal, Marcin Górny – instrumenty klawiszowe, Grzegorz Jabłoński – instrumenty klawiszowe, Robert Luty – perkusja, Piotr Żaczek – gitara basowa i Łukasz Belcyr – gitara elektryczna. W programie koncertu nie zabrakło przebojów znanych z pierwszych trzech płyt Poluzjantów. Tańczyliśmy „Trzy metry ponad ziemią”, był „Kosmos”, „Doskonale”, „Mała apokalipsa”. Była śliczna „Prosta piosenka” anonsowana jednym ze wspomnień Przemka Maciołka, których tego wieczoru nie brakowało. Ale pojawiły się również nowe piosenki zwiastujące czwarty fonogram w dyskografii grupy, którego wydanie jest planowane na wiosnę 2024 roku. Badach zapowiedział, że znajdzie się na nim 10 piosenek. No cóż – pozostaje powiedzieć „byle do wiosny”, nie dość, że wiosną zaczyna się wszystko, to jeszcze będzie nowa płyta Poluzjantów i niewykluczone, że kolejny koncert sekstetu w Krakowie, w końcu nową płytę trzeba jakoś promować. I dobrze, bo popu w najlepszym możliwym wydaniu nigdy za dużo. Fanów grupy przekonywać nie trzeba, a jeśli ktoś jeszcze nie zna, to polecam oburącz.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć z koncertu Poluzjantów w Krakowie.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Poluzjanci w Internecie: www.facebook.com/Poluzjanci/