Festiwal muzyczny Route 91 Harvest reklamowany jest jako „muzyczny nalot Nashville na Las Vegas”. Trzydniowe występy znanych artystów country przyciągają tłumy, w tym roku od piątku 29 września do niedzieli 1 października każdego dnia na festiwalu gościło ponad 40 tysięcy gości z całego świata. To już bardzo znana impreza, goszcząca wybitnych muzyków, uważana za jedną z najlepszych cyklicznie organizowanych w Las Vegas.
Ostatnim niedzielnym wykonawcą, wieńczącym całość przedsięwzięcia, był ulubieniec fanów country, Jason Aldean. Właśnie śpiewał piąty utwór, gdy z 32. piętra hotelu Mandalay Bay, padły strzały. W pierwszym momencie publiczność była przekonana, że zaczyna się końcowy pokaz fajerwerków, ale sam gwiazdor wiedział, że zostało mu jeszcze do wykonania kilka piosenek. Natychmiast estrada zapełniła się dziesiątkami ochroniarzy, którzy osłaniając Aldeana i jego zespół, wyprowadzili ich na bezpieczne zaplecze.
Samotny zamachowiec strzelał metodycznie z karabinu maszynowego, starając się trafić jak najwięcej osób. Trafiał również w policjantów, którzy usiłowali podejść bliżej niego. Długo trwało, zanim dosięgły go policyjne kule. Zanim to się stało, z zimną krwią zastrzelił pięćdziesięciu i ranił ponad czterysty uczestników koncertu. To nie był niezrównoważony młodzik lecz 64-letni mieszkaniec Las Vegas – Stephen Paddock – który nie miał dotychczas zatargów z policją. Motywy jego działania pozostają przynajmniej na razie nieznane. Według ustaleń nie był związany z żadną grupą terrorystyczną. Szaleniec? Desperat? Świat na moment przystanął. Trudno z tej tragedii wyciągać w tej chwili na gorąco szersze wnioski. To najstraszniejsza strzelanina w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych.