W poniedziałek 25 kwietnia Kuba Badach ponownie pojawił się w Krakowie z programem „Obecny – Tribute To Zaucha”. Choć ledwie kilka miesięcy temu nasz zacny wokalista śpiewał ten recital w ramach festiwalu studenckiego (koncert miał miejsce w wypełnionej do ostatniego miejsca z dostawkami sali Nowohuckiego Centrum Kultury), krakowskim fanom talentów Badacha, towarzyszących mu muzyków no i oczywiście nieodżałowanego mistrza Zauchy błyskawicznie wykupić wszystkie bilety na koncert organizowany przez agencję Good Taste Production. Tym razem pieśni pana Andrzeja w nowych aranżacjach zabrzmiały w gmachu krakowskiej Opery.
Panowie już od bodaj trzynastu lat wykonują ten materiał, i cieszy się on niesłabnącą popularnością wśród słuchaczy. Tłumnie wypełniają sale koncertowe w całym kraju, a reedycja płyty „Obecny” właśnie niedawno pokryła się platyną, o czym poinformował ze sceny dumny wokalista.
O tym programie napisano więc już wszystko, a i mnie było dane słuchać tych wykonań na żywo po raz kolejny (a i kropelkę wspomnianej platyny dorzuciłem ochoczo kupując płytę, która dumnie stoi na półeczce obok trzech krążków Polucjantów). Tak więc krótko mówiąc – było tak jak zwykle, czyli znakomicie. Niezapomniane melodie z repertuaru mistrza Zauchy ze świetnymi tekstami najwybitniejszych autorów zresztą chyba nigdzie indziej nie brzmią tak pięknie, jak w Krakowie – mieście pana Andrzeja. Kuba i towarzyszący mu wybitni muzycy i tego wieczoru potwierdzili jakość swojej pracy i umiejętność nawiązania świetnej interakcji z publicznością. Tym razem w sekcji dzielnie pracowali najlepszy perkusista wśród polskich rajdowców, Robert Luty i fenomenalnie brzmiący i grający Michał Barański (poprzednio w Krakowie kubie towarzyszyła sekcja Wojtek Fedkowicz/Michał Kapczuk). Za klawiaturą keyboardu zasiadł jak zwykle współautor nowej odsłony „zauchowych” piosenek, malowniczy Jacek Piskorz. Saksofony akustyczne i elektryczne obsługiwał Maciej Kociński.
Każdy bywalec koncertów Badacha wie, że te recitale to nie „akademie ku czci wykonywane z należnym nabożeństwem”, czego i sam bohater słuchający Kuby z zaświatów pewnie i by sobie nie życzył. Kolejne, często odbiegające bardzo daleko od oryginału piosenki Badach przeplata długimi, ale na szczęście dowcipnymi i pełnymi anegdot zapowiedziami. Od strony muzycznej jak zwykle, absolutny top. Mistrzowie w swoich dziedzinach na odpowiednich miejscach, i pomimo popisów solowych wszystko podporządkowane brzmieniu i kształtowi całości.
Jestem wielkim fanem tego materiału, i mam nadzieję, że Badach nieprędko zrezygnuje z jego wykonywania na żywo. Oby jak najszybciej wrócił z nim do Krakowa, bo już w chwili, kiedy wybrzmiewały ostatnie minuty bisu, ja już zacząłem mieć ochotę na kolejny koncert tego składu u mnie w okolicy.
Zapraszamy do obejrzenia krótkiej fotorelacji z tego smakowitego wieczoru.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski