Otrzymaliśmy do testu mikrofony, które w zasadzie każdy znać powinien. Nie są to najnowsze „wynalazki”, lecz tradycyjne produkty znanej i cenionej firmy, nieco może udoskonalone. Jeżeli fakt testowania „pełnoletnich” konstrukcji powoduje zdziwienie czytelników, to chciałbym przypomnieć, że każdy z nas chętnie nie tylko by „potestował”, ale przyjął „na zawsze” dwu- i trzykrotnie nawet starsze wyroby tej znanej niemieckiej firmy – bo tak naprawdę w dziedzinie konstrukcji mikrofonów pojemnościowych przez ostatnie siedemdziesiąt lat zmieniło się niewiele, a wie o tym dobrze firma AKG, tworząca mikrofony od bardzo dawna.
WYGLĄD ZEWNĘTRZNY
Testowane mikrofony znane są od pewnego czasu. Starszy jest C1000S, który w dodatku nie zmienił się chyba zewnętrznie przez te wszystkie lata, zacznijmy więc od niego. Z wyglądu C1000S to taki „przerośnięty paluszek” w tradycyjnym, srebrnym kolorze, lekko spłaszczony do połowy z jednej strony. Ten opis może nie jest zbyt precyzyjny, ale zdjęcia wyjaśniają wszystko, a poza tym sądzę, że ten kształt jest jednak dość znany. W środku korpusu mikrofonu znajduje się wyłącznik i dioda świecąca, informująca o stanie baterii – mignięcie przy włączaniu to dobrze, ciągłe świecenie – źle, wymienić. Oczywiście, jak przystało na prawdziwy mikrofon, może on pracować z zasilaniem Phantom, przy czym może ono mieć niższe napięcie, już od 9V – co nie dziwi zważywszy, że mikrofon działa dobrze zasilany właśnie baterią 9V. Konstrukcyjnie jest to pojemnościowy mikrofon z półcalową membraną i posiada jedną, kardioidalną charakterystykę kierunkową (modyfikowalną, o czym później). W zestawie oprócz dwóch „nasadek” modyfikujących charakterystyki częstotliwościową i kierunkową znajduje się osłona przeciwwietrzna z gąbki oraz sztywny, choć dość miękki uchwyt.
Nowszy i większy C3000B jest wielkomembranowym mikrofonem pojemnościowym z „prawdziwą”, jednocalową membraną. Jego kształt jest też bardzo znany, a kto ma wątpliwości, niech sobie przypomni, czy nie widział takiego mikrofonu „w negatywie” – bo kiedyś poprzednik był czarny. Mikrofon posiada jedną, kardioidalną charakterystykę kierunkową, tłumik 10 dB oraz filtr górnoprzepustowy o „starej” charakterystyce, czyli dość łagodnym nachyleniu 6 dB/okt. i częstotliwości granicznej 500 Hz. W skład zestawu wchodzi charakterystyczny dla firmy AKG uchwyt elastyczny, ale w odróżnieniu od posiadanego przeze mnie od paru lat podobnego solidnego uchwytu dostarczany z nowym mikrofonem uchwyt jest szary a nie czarny i przede wszystkim wykonany jest całkowicie z tworzywa sztucznego, co oznacza, że na pewno jest… lżejszy.
Oba mikrofony dostarczane są w solidnych walizeczkach, chroniących dobrze zawartość. Sądzę, że sporo potencjalnych klientów chętnie nabyłoby ten mikrofon w zwykłym kartonowym pudełku, gdyby wiązało się to z obniżeniem ceny.
PODŁĄCZAMY I SŁUCHAMY
Testowane mikrofony trafiły do mnie akurat na dość skomplikowaną sesję akustyczną, w skład nagrywanego zespołu wchodziły skrzypce, altówka, kontrabas, fletnia pana oraz akordeon i „przeszkadzajki”. Tak wszechstronne instrumentarium pozwoliło na przetestowanie przydatności mikrofonów nie tylko z głosem i gitarą akustyczną. Jako pierwszy „pod nóż” trafił C3000B. Bardzo byłem ciekawy, jak brzmi, szczególnie pamiętając, że jego „czarny” poprzednik nie cieszył się najlepszą opinią. Był to „klasyczny AKG”, a więc był dość jasny, a w tamtych czasach takie mikrofony stosowało się głównie do nagrań wokalnych, a to w połączeniu z raczkującą dopiero techniką cyfrową i niezbyt czystą „górą” takich rozwiązań mogło takie opinie uzasadniać. Testowany mikrofon doskonale sprawdził się jako nietypowa „para stereo” wraz z TLM103 podczas nagrań akordeonu, przekazując pełne, czyste i „mięsiste” brzmienie instrumentu. Bardzo dobrze nagrane zostały instrumenty perkusyjne, w tym tak wymagający instrument, jak tamburyn. Kontrabas i wiolonczela również brzmiały bardzo dobrze (choć kontrabas w rezultacie z powodu przesłuchów „poszedł” z linii), jedynie skrzypek był mniej zadowolony i na jego śladzie konieczna była lekka korekcja najwyższego pasma. Oczywiście musiałem wykonać mały „test porównawczy z wzorcem”, bo bez tego można wszystko napisać, ale do czegoś trzeba się przecież porównać. I tak poziom wyjściowy mikrofonu C3000B jest prawie identyczny jak TLM103 – co oznacza, że jest dość wysoki. Ale testowany mikrofon ma, w odróżnieniu od TLM, tłumik sygnału wyjściowego, co umożliwia bezproblemowe nagrywanie głośnych źródeł, również wspomnianego tamburyna. Barwa głosu lektora była też prawie identyczna – być może można się doszukać różnic w najniższym zakresie częstotliwości, ale spowodowane to mogło być też różną odległością od mikrofonów i ogólnie ruchami lektora. W zakresie wysokich częstotliwości różnice były minimalne – i na pewno nie stwierdziłem problemów z „seplenieniem”, charakterystycznych dla tańszej konkurencji. C3000B wyposażony jest w siatkę, która chronić ma przed „pykami”, ale dobra „pończocha” wydaje się być jednak niezbędna. Z kolei dostarczany w zestawie uchwyt elastyczny pozwala nie zastanawiać się i testować, czy rzeczywiście zawieszenie wkładki jest tak dobre, jak sugeruje producent. Niestety filtr górnoprzepustowy nie jest „tym, co tygrysy lubią najbardziej” – wysoko nastrojony i o małym nachyleniu przeznaczony jest do niwelowania efektu zbliżeniowego, a ten wcale nie jest obecnie czymś kłopotliwym – wręcz przeciwnie, lektorzy i wokaliści potrafią zręcznie z tego korzystać, co doskonale słychać w reklamach. Taki filtr sprawdzi się podczas nagrań na przykład gitary akustycznej czy skrzypiec, ale nie jest to efekt, który nie da się osiągnąć podstawowym nawet korektorem barwy. Krótko mówiąc – trochę szkoda, że nie wykorzystano potencjału tego „pstryczka”.
Mniejszy mikrofon, C1000S musiał trochę poczekać na swoją kolej – do sesji z zestawem perkusyjnym i gitarą akustyczną. Ten mikrofon bowiem stworzony jest do nagrań właśnie takich instrumentów. Testy z lektorem pokazały, że brzmi on jak klasyczny „paluszek” – głos jest „cienki” i jakby oddalony. Wydawałoby się, że takie brzmienie dyskwalifikuje mikrofon, ale wiemy nie od dziś, że gitara akustyczna zdecydowanie „woli” paluszki niż mikrofony wielkomembranowe. Mikrofon C1000S doskonale sprawdził się więc w parze z dużym akustykiem, nie nagrywając żadnego „buczenia” ani niepotrzebnego „wysokiego środka”, a brzmienie było „akurat” – może nie do końca odpowiadające gitarzyście, ale idealnie sprawdzające się „w miksie” – w przypadku innego mikrofonu po prostu bezlitośnie (aczkolwiek niezbyt chętnie, bo ze szkodą dla brzmienia) podciąłbym dół. Hi-hat to kolejne klasyczne zastosowanie takiego mikrofonu – i tu również brzmienie było bez zarzutu. Również dobrze sprawdził się ten mikrofon nagrywając sprężyny werbla, dodając „blasku” ustawionemu od góry SM57 (oczywiście po odwróceniu fazy). Poziom wyjściowy jest niewysoki, co jest dobrą wiadomością, ponieważ utrudnia przesterowanie stopni wejściowych przedwzmacniaczy nawet w przypadku nagrań zestawu perkusyjnego. Na oczywiste pytanie – co z wokalem – nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pamiętam, że ten mikrofon ponad dziesięć lat temu był szczytem marzeń każdego posiadacza czterośladu kasetowego, ale czasy się zmieniły – na szczęście. Nabywcy C1000S natomiast najprawdopodobniej będą używać tego mikrofonu również na scenie, a tam może się okazać, że w zastosowaniach wokalnych spisuje się lepiej niż klasyczny „dynamik” w porównywalnej cenie. Tu trzeba wspomnieć o dwóch „nakładkach”, modyfikujących charakterystyki mikrofonu – krótki test „co to jest?” pokazał, że szczególnie nakładka prezencyjna jest wynalazkiem zupełnie nieznanym – nawet osobom „z branży”. No bo rzeczywiście – „kapselek” z trzema dziurami ma dodawać góry? Ale dodaje! Nakładkę prezencyjną albo superkardioidalną mocuje się bezpośrednio na wkładce mikrofonu, po rozebraniu obudowy, podobnie jak przy wymianie baterii. Jest dość brutalna operacja, na szczęście mikrofon znosi ją dzielnie. Po złożeniu wszystkiego „do kupy” mikrofon działa nadal, ale w zależności od założonego „kapturka” albo zamiast charakterystyki nerkowej ma „supernerkę” albo charakteryzuje się lekkim podbiciem okolic 5 kHz, czyli pasma zwanego prezencyjnym. Bez drugiego identycznego mikrofonu trudno wypowiadać się o charakterze zmian i na ile modyfikacja charakterystyki kierunkowej zmienia brzmienie – ale ogólnie można powiedzieć, że są to bardzo przydatne i na pewno nie przeszkadzające i nie psujące brzmienia modyfikacje. Dodatkowo warto zauważyć, że podbijanie „wysokiego środka” odbywa się na drodze czysto akustycznej, bez żadnego udziału elektroniki, ma więc szansę brzmieć łagodniej i bardziej naturalnie, niż zwykle dodanie 5 kHz, w dodatku średniej klasy korektorem cyfrowym. Modyfikacja charakterystyki kierunkowej znajdzie częściej zastosowanie w warunkach estradowych, a częstotliwościowej – w studiu, ale ostrożnie, może lepiej najpierw spróbować bez, w końcu nie jest to „modne” pasmo. Możliwość zasilania bateryjnego jest sporym atutem w pracy estradowej – wprawdzie większość mikserów ma zasilanie Phantom, ale warto pamiętać, że tak pracujące mikrofony są bardzo podatne na zakłócenia spowodowane przerwami w dopływie zasilania, co w warunkach „polowych” często ma miejsce.
PODSUMOWANIE
Warto zauważyć, że otrzymane do testu mikrofony są produktem znanej i cenionej europejskiej firmy z tradycjami. AKG ma w swojej ofercie mikrofon C2000, który ma „małą” membranę, ale model C3000B jest „pełnowymiarowym” mikrofonem wielkomembranowym i nie „udaje” prawdziwego mikrofonu studyjnego, jak tańsze modele, tylko po prostu nim jest. Z kolei C1000S również nie udaje niczego, a możliwość zasilania bateryjnego czyni z niego doskonałą propozycję również na scenę. Wprawdzie oba mikrofony mogą się wydawać droższe, niż „porównywalny” sprzęt konkurencyjnych firm, ale czy ten sprzęt jest rzeczywiście porównywalny? W zestawie z C3000B otrzymujemy solidny uchwyt elastyczny, oba mikrofony mają solidne walizeczki chroniące je w transporcie, a firma AKG jednoznacznie kojarzona jest z najwyższej klasy produktami i nie trzeba się jej wstydzić.
Tekst: Przemysław Ślużyński
WYBRANE DANE TECHNICZNE
C3000B
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Czułość przy 1 kHz : 25 mV/Pa (-32 dBV ±2 dB)
Impedancja: 200 Ohm
Zalecana impedancja obciążenia: od 2 kOhm
Filtr górnoprzepustowy: 500 Hz, 6 dB/okt.
Tłumik: -10 dB
Maksymalny poziom SPL dla 0.5% THD (0/-10dB): 200/630 Pa =140/150 dB SPL (dla zasilania 48V z tłumikiem i bez)
Równoważny poziom szumu: 25 dB (DIN 45 405, CCIR 468-2), 14 dB (A) (DIN 45412)
C1000S
Pasmo przenoszenia: 50 Hz – 20 kHz
Czułość przy 1 kHz : 6 mV/Pa (-44 dB przy –1 V/Pa)
Impedancja: 200 Ohm
Zalecana impedancja obciążenia: od 2 kOhm
Maksymalny poziom SPL dla 1% THD : 137 dB SPL
Równoważny poziom szumu : 22 dB (A) (DIN 45412)