19 czerwca 2025, Jerzwałd. Boisko sportowe, parasole i… deszcz fantastycznych dźwięków jakim zasypał nas oktet Wojciecha Staroniewicza, A-FreAK-an Project. Dokładnie taki obraz utkwił w pamięci tych, którzy przyszli na wyjątkowy letni koncert w ramach Raz w Roku w Jerzwałdzie, festiwalu z duszą, organizowanego przez Mirosława Mastalerza. Choć aura nie sprzyjała – lekka, nieprzerwana mżawka przechodząca niekiedy w niemałą ulewę i ochłodzenie – to właśnie dzięki muzykom poczuliśmy się jakbyśmy dotarli do samego źródła ludzkiej wspólnoty i pulsujących rytmów.
Perfekcja i wspólny rezultat
W jednym z wcześniejszych wywiadów dla muzyk.net, Staroniewicz podkreślił:
Perfekcja wykonania jest istotna, ale nie najważniejsza. Ważne jest, żeby jednak stworzyć taką przestrzeń, w której wszyscy będą pracować na wspólny rezultat.
Ta myśl, jak okazało się, stała się wczoraj kluczem do scenicznej energii. Już od pierwszych taktów „Crazy Girl” prowadzenie przez Staroniewicza było jasne: to nie tylko techniczne mistrzostwo, ale kreowanie żywej muzycznej wspólnoty. W obliczu kapryśnej pogody lider gwarantował przestrzeń, w której każdy instrument, każdy dźwięk i ukryty motyw zyskali wspólny cel – i słuchacze czuli to w pełni.
Z albumów żywe utwory
W repertuarze znalazły się zarówno kompozycje z płyty A‑freak‑an Project (2010), jak i z późniejszego A’FreAk‑KomEdA Project (2015). Ten drugi to znakomite zderzenie świata Komedy z afrykańskim pulsem – jak w „Moja Ballada” czy „Cherry”, ale także w rytmicznie skondensowanych „Dingane” i „Dakarai” . „Moja Ballada” zabrzmiała jak łagodna pieśń – saksofony delikatnie się splatające, rytm wibrafonu Dominika Bukowskiego z lekkością wypisujący melancholię, a w tle kojący i miękki rytm perkusji Romana Ślefarskiego. Kontrast stanowił „Dakarai”, gdzie pulsujące instrumenty perkusyjne Larry’ego Okey Ugwu dosłownie eksplodowały energią i wprowadzały publiczność w trans afrykańskich groove’ów.
Instrumentalne dialogi na najwyższym poziomie
Na scenie spotkały się cztery saksofony, na których grali: Wojciech Staroniewicz, Marcin Stefaniak, Marcin Janek i Dariusz Herbasz (baryton), uzupełnione przez Dominika Bukowskiego (wibrafon), Janusza Mackiewicza (gitara basowa), Romana Ślefarskiego (perkusja) i… Larry’ego Okey Ugwu (instrumenty perkusyjne). Mieszanka europejskiego jazzu i afrykańskiej rytmiki była namacalna, a kunszt tych muzyków – mistrzowski. Kompozycje rozkwitały, przechodząc z subtelnych pejzaży w roztańczone rytmy, często w jednym utworze. W „Muchaneta” i „Dingane” z albumu A‑freAK‑aN Project wszyscy muzycy dostali do rąk tę samą mapę, ale uczestniczyli w spontanicznej podróży – prowadzonej fascynującymi dialogami, nagłymi zmianami tempa i zaskakującymi zabawami z brzmieniem. Słuchając, można było odnieść wrażenie, że saksofony drgały w dialogu, a wibrafon wplatał w ich rozmowę lekkie, dźwięczne impulsy – niczym pojedyncze krople odbijające się od napiętej tafli rytmu.
Atmosfera – od parasoli po dźwiękową wspólnotę
Deszcz zmusił wiele osób do wsparcia się parasolami, ukrycia głów, ale to nic nie tłumiło organicznego procesu, który rozgrywał się między sceną a publicznością. Muzyka stworzyła aurę bliskości – gdzie rytm, melodia i harmonia przenikały niedoskonałości pogody. Czuć było, że to nie tylko koncert, ale wspólnota – bo lider dał przestrzeń do działania, dbając by każdy uczestnik tej improwizacji miał swój gest i swój moment.
A‑FreAk‑KomEdA Project – Komeda spotyka puls Afryki
Album z 2015 r. prezentuje interpretacje kompozycji Krzysztofa Komedy – „Kattorna”, „Moja Ballada”, „Crazy Girl”, „Cherry” – przełożone na nowe impulsujące ramy. Koncert w Jerzwałdzie okazał się niejako performance-rozszerzenie tej studyjnej koncepcji: to żywe doświadczenie, bez poprawek i nakładek, tak jak w płycie „Live in Gdańsk”. Muzycy nie sięgali po efekciarstwo – tu chwała należy się rytmicznym przejściom, artystycznemu skupieniu i wzajemnemu słuchaniu. Saksofonowe solówki Staroniewicza i kolegów z kolei płynnie wtapiają się w rytmy Bukowskiego, Mackiewicza, Ślefarskiego i Ugwu – to dialog bez kompromisu, ale z dużym respektem dla tematu.
Lider jako mag i patron zespołu
To właśnie mistrzowsko precyzyjne wejście lidera – w kluczach rytmicznych, dynamice i momentach – sprawiło, że muzyka nabrała barwy. To on prowadził tak, by zespół grał nieskrępowany, a jednocześnie wspólnie – jak gdyby każdy był czujnym stróżem kompozycji, by ta zachowała sens oryginału i jednocześnie rozkwitła. Idealnie wpisuje się to w cytat ze wspomnianego wywiadu – przestrzeń pracy na wspólny rezultat była tu nie tylko twierdzą, lecz żywą tkanką koncertu.
Podsumowanie
Koncert A‑FreAK‑aN Project w Jerzwałdzie to wczesne lato pełne dźwięków, w których pogoda stanowiła tło, a nie przeszkodę. Profesjonalizm lidera, przyjaźń między muzykami, kunszt instrumentalny, perfekcja i – przede wszystkim – serce grania – stworzyły przestrzeń, w której sztuka i ludzie spotkali się nieformalnie, ale głęboko. Połączenie kompozycji Komedy z pulsującą afrykańską energią oraz fantazyjnymi, niezwykle barwnymi kompozycjami lidera wyszło znakomicie – zarówno na płytach, jak i tej jednej, deszczowej, wiosennej scenie w Jerzwałdzie.