Słuchawki Beyerdynamic DT 1770 PRO to nowość w ofercie uznanego niemieckiego producenta, która miała swoją oficjalną premierę na targach IFA 2015 w Berlinie. Ta konstrukcja przeznaczona jest przede wszystkim do pracy w studiu, ma służyć pomocą przy masteringu, nagrywaniu i monitorowaniu. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by korzystać z nich podczas odsłuchu domowego przez audiofilów. Według producenta ma zastąpić cieszący się zasłużoną renomą, popularny nie tylko wśród zawodowców model DT 770 PRO i jest poniekąd jego nową wersją. Pytanie, na ile mu się to uda, pozostaje otwarte. Na starcie będzie mu o tyle trudno, że kosztuje zdecydowanie więcej.
BUDOWA
Beyerdynamic DT 1770 PRO są pierwszymi słuchawkami z serii PRO, w których zastosowano technologię Tesla, i to od razu w jej najnowszym opracowaniu, oznaczonym 2.0. Cechuje ją trójwarstwowa membrana o wyjątkowej rozdzielczości. Przetworniki mają średnicę 45 mm. Zupełnie nowy jest też materiał wyściełający wnętrze zamkniętych komór akustycznych, co ma zapewnić lepszą pracę przetworników. To oczywiście konstrukcja zamknięta i wokółuszna. Oporność, typowa dla modeli PRO, wynosi 250 omów. Zastosowano wytrzymały pałąk ze stali sprężynowej. Podłączany przewód jest jednostronny, można go wygodnie umocować za pomocą wtyku mini-XLR. W komplecie nabywca otrzymuje dwa przewody, jeden prosty, długości 3 metrów, drugi skręcany, 5-metrowy.
W estetycznym i wytrzymałym opakowaniu, idealnym do transportu, jest też para zapasowych padów, a także mała torebka, zapewne właśnie na drugi, nieużywany przewód. Złocony wtyk jack 1/8” można zastąpić dołączonym, standardowym wtykiem jack 1/4”. Słuchawki są wykończone w kolorze bardzo eleganckiej, matowej czerni. Niestety, ma ona tę wadę, że widać na niej każdy pyłek. Trudno się przyczepić do czegokolwiek, jeśli chodzi o jakość wykonania, to niezwykle solidna, przysłowiowa niemiecka robota.
WYGODA UŻYTKOWANIA
Dla każdego zawodowca to jeden z najważniejszych czynników zachęcających, bądź zniechęcających do kupna określonego modelu, w jakim będzie się spędzało w pracy każdego dnia wiele godzin. Trzeba przyznać, że Beyerdynamic zawsze sporą wagę przykładał właśnie do tego aspektu swoich propozycji i nie znam żadnego, który byłby w tej mierze trudnym we współpracy nieporozumieniem. Beyerdynamic DT 1770 PRO ważą bez przewodu 388 g, a deklarowany nacisk na głowę wynosi spore 7.2 N. Obiektywnie to całkiem sporo, może nawet za dużo, ale konstrukcje zamknięte z natury rzeczy nie mogą być zbyt delikatne. Tłumienie dźwięku uważam za zupełnie wystarczające, hałasy zewnętrzne, nawet wtedy, gdy słuchawki trzyma się na głowie i nie słychać żadnej muzyki, są ostro wygłuszone. Konstruktorzy firmy, tylko sobie znanym sposobem, tak rozłożyli ciężar słuchawek, by długotrwałe odsłuchy nie stały się przykrym doświadczeniem.
Zakres regulacji wysokości jest absolutnie wystarczający, tak więc każdy powinien bez trudu znaleźć właściwe dla siebie położenie pałąka na głowie. W moim przypadku musiałem pałąk umieścić zdecydowanie poza środkiem głowy. Jest on wyściełany grubą warstwą mięciutkiej i bardzo przyjemnej otuliny, spoczywającej w skórzanej obudowie. Równie starannie i komfortowo rozwiązano styk uszu z welurowymi padami. Nawet ponadwymiarowe „słuchy” powinny się swobodnie zmieścić w środku. Co istotne, nie spociły mi się nawet po czterech godzinach słuchania, choć swoim zwyczajem po każdej dawałem im trzyminutowy wypoczynek. Słuchawki nie mają też żadnych tendencji do zmiany położenia przy gwałtownym ruchu głowy i z pewnością nie spadną nawet rytmicznie kiwającym się realizatorom. Ważna rzecz: zastosowano w padach taki typ pianki, który natychmiast układa się w sposób najwygodniejszy wobec każdego użytkownika.
BRZMIENIE
Profesjonalistom potrzeba do szczęścia słuchawek, które mają obiektywne, naturalne i zbalansowane brzmienie, mówiące prawdę o nagraniu. Moim zdaniem Beyerdynamic DT 1770 PRO właśnie takie są, spełniając te marzenia ze sporym zapasem. Z pewnością spora w tym zasługa technologii Tesla, ale słychać natychmiast, że konstruktorzy firmy z Heilbronn są naprawdę wysokiej klasy specjalistami. Każdy niuans nagrania jest bardzo czytelny. Zaczynając od niskiego rejestru, basu mi ani razu nie zabrakło. Co ciekawe, choć przyjemnie ciepły, nigdy nie był kluchowaty, ani niepotrzebnie nie oblepiał nagrań. Za każdym razem stanowił dobrą podstawę każdego utworu. Po przeciwnej stronie było równie przyjemnie, choć i obiektywnie. Górne tony są bardzo detaliczne, ich szczegółowość wzbudziła moje szczere uznanie.
Przyznaję, w różnych modelach Beyerdynamica, jakich słuchałem na przestrzeni kilku ostatnich lat, przeszkadzała mi sztucznie podbita średnia częstotliwość w okolicach 6-7 kHz. Co prawda były to modele przeznaczone do użytku domowego, ale wrażenie było nieszczególne. Tutaj tego efektu szczęśliwie nie zauważyłem, czyżby to był już trwały powrót do dawnych, sprawdzonych konstrukcji? Oby! Dźwięk Beyerdynamic DT 1770 PRO nie ma w sobie niczego ze sztucznego fajerwerku i takiego ustawienia, by ładnie brzmiały. Przeciwnie, potrafią być bezlitosne, ale obiektywne, zatem kiepskie realizacje słychać natychmiast. Z drugiej strony, jak na tego typu konstrukcję, brzmią przestrzennie, informacje o położeniu instrumentalistów są podawane precyzyjnie, choć przekaz jest dosyć bliski. Te słuchawki, jeśli tak można powiedzieć, wciągają w muzykę, dlatego powinny znaleźć sporo użytkowników także w kręgach audiofilskich.
PODSUMOWANIE
DT 770 PRO ostatni raz miałem na uszach przeszło rok temu. Porównując je z Beyerdynamic DT 1770 PRO łatwo więc o przekłamanie i zbyt subiektywną ocenę. Jednak niewiele zaryzykuję, gdy powiem, że następca jest o wiele ciekawszy od poprzednika. Był tego absolutnie pewien także mój znajomy właściciel studia, z pomocy którego skorzystałem. Mówię tu przede wszystkim o wszelkich aspektach brzmienia, bo jakość wykonania i tam był bardzo dobra.
Dla mnie jednak zabawa zaczęła się wówczas, gdy po zakończeniu „oficjalnego” testu, firmowy przewód zastąpiłem jednym z najlepszych na świecie kablem i podłączyłem do wzmacniacza słuchawkowego Transrotora. To, co usłyszałem, przerosło moje oczekiwania. Dźwięk stał się jeszcze pełniejszy, bardziej namacalny, w dodatku oddalił się od głowy, stwarzając zdecydowanie większą przestrzeń. Tego typu potrzeby i eksperymenty zapewne nie staną się udziałem kolegów-zawodowców, ale dzięki nim przekonałem się, jak wielki potencjał tkwi w DT 1770 PRO i w technologii Tesla 2.0.
Tekst: Marcin Andrzejewski
DANE TECHNICZNE
Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 40 kHz
Impedancja: 250 Ohm
SPL: 102 dB (1 mW, 500 Hz)
Nacisk nominalny: 7.2 N
Zniekształcenia harmoniczne (THD): <0.05% (1 mW, 500 Hz)
Ciężar (bez przewodu): 388 g
Cena: 2576 PLN
Do testu dostarczył:
Mega Music
ul. Leśna 15
81-876 Sopot
tel. (58) 5511882
Internet: pro.megamusic.pl, www.beyerdynamic.com
Test ukazał się w numerze 1/2016 miesięcznika Muzyk.