The Mystery of Bulgarian Voices to jednocześnie nazwa chóru, który przed laty zasłynął jako Żeński Chór Narodowej Telewizji Bułgarskiej, jak i nazwa kompilacyjnych albumów, dzięki której zespół przez lata zdobył sławę i uznanie potwierdzone między innymi nagrodą Grammy. W 2018 roku grupa powróciła z premierowym materiałem zatytułowanym „BooCheeMish”, skomponowanym przez Petara Dundakova we współpracy ze słynną Lisą Gerrard, znaną między innymi z duetu Dead Can Dance. Z tej okazji dyrygentka grupy Dora Hristova, wraz z Petarem i Lisą, opowiedzieli o nowym albumie i o tym, jaką tajemnicę skrywa The Mystery of Bulgarian Voices.
Zacznijmy od technicznego pytania: jak się wymawia tytuł waszego nowego albumu „BooCheeMish”? Co on oznacza?
Petar: [wymawiając bardzo powoli] „Bu-Czi-Misz”. W języku bułgarskim jest to nazwa tradycyjnego zespołu muzycznego, w którym ludzie śpiewają razem, tańczą w kole. To bardzo złożona muzyka i piękna zarówno pod względem muzycznym, jak i wizualnym. Ale słowo to oznacza też kwiat, który wyrasta spomiędzy skał. Wydało nam się świetną metaforą dla tego, że po tylu latach wciąż jesteśmy i tworzymy razem. Jesteśmy jak ten kwiat rosnący ze skał – wytrwali.
Z angielska wasz chór nazywa się The Mystery of Bulgarian Voices. Jaka jest ta tajemnica bułgarskich głosów, bułgarskiej muzyki, bułgarskiego charakteru?
Dora: Ta nazwa jest bardzo ważna. Odnosi się do świetnej, specyficznej natury tego bułgarskiego śpiewu. Śpiewamy tradycyjną, oryginalną muzykę folkową w oryginalny, charakterystyczny dla niej sposób. Ten śpiew łączy tak naprawdę tradycje i techniki zachodu ze wschodnimi i południowymi. Kolejna sprawa to sam głos, metoda i technika jego wytwarzania. Głos w takim śpiewie powstaje w krtani. Mięśnie śpiewaczek muszą być bardzo silne, by odpowiednio operować powietrzem. Rezonans odbywa się w klatce piersiowej, nie w głowie, co jest różnicą między zachodnią techniką śpiewu, a naszą, bułgarską. Kolejną sprawą jest aranżowanie naszych tradycyjnych pieśni na chór wielogłosowy. W niektórych utworach poza głosem solowym są nawet dwadzieścia cztery inne głosy. Ostatnią sprawą jest zebranie wielu naprawdę różnych głosów. Nasze śpiewaczki występujące na „BooCheeMish” pochodzą z bardzo różnych regionów kraju. Każda z nich jest doskonała i reprezentuje nieco inną kulturę, melodykę, nawet styl śpiewu. Zestawienie tych głosów razem, nauczenie ich śpiewania razem, zespołowo, w wielogłosowym chórze, jest trudne zarówno dla nas, jak i dla nich. Trzeba bowiem jednocześnie zgrać je ze sobą, zestawić, by współbrzmiały, a jednocześnie zachować unikalną charakterystykę każdego głosu. To bardzo ważne i to wszystko zamyka się w tej nazwie „The Mystery of Bulgarian Voices”. Gdyby tak nie było, to po prostu nazywalibyśmy się inaczej.
Lisa, ty masz inną perspektywę. Pochodzisz z drugiego końca świata. Co ciebie przyciągnęło do The Mystery of Bulgarian Voices?
Lisa: Kiedy jesteś otoczony przez te głosy czujesz absolut. Naprawdę. Te głosy są naturalne, więc tworzą pewną naturalną otoczkę, poświatę. A na dodatek wszystkie są fantastyczne i przypominają o różnych ludziach i miejscach na świecie. Odnajduję w tym pewnego rodzaju czystość i szczerość, która mnie ujmuje. Poza tym jest to bardzo kolorowe. Przyznaję jednak, że bardzo trudno jest słuchać i cieszyć się muzyką The Mystery of Bulgarian Voices nie będąc zakorzenionym w ich kulturze, bo jest to zupełnie inny rodzaj śpiewu, inny rodzaj wydobywania dźwięku niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w kulturze zachodniej. My nawet mówimy od strony technicznej w nieco inny sposób. Dlatego wyzwaniem i interesującą częścią podczas naszych wspólnych koncertów i nagrań było właśnie poszukiwanie tego jakiegoś wspólnego czynnika, dzięki któremu mogłabym się z nimi połączyć. Była to pewnego rodzaju tradycja, starość, historia, bo to właśnie z niej bierze się ta czystość i szczerość śpiewu The Mystery of Bulgarian Voices. Nie ma w tym nic praktycznego. Te głosy czerpią, albo nawet w całości wywodzą się od tych rodzajów śpiewu, które są praktykowane od setek lat. Kiedy śpiewam z tymi kobietami, nawet jak śpiewam w swoim stylu, z moimi wszystkim wpływami choćby irlandzkiego śpiewu, te moje skale i melodie nieco wystają, wyróżniają się, nie do końca pasują. Dlatego musiałam znaleźć jakiś sposób na połączenie tych tradycji ze współczesnością. Musiałam stać się jakimś pomostem, zbliżyć się do nich, poczuć to. Inaczej, podczas śpiewania unisono, wyraźnie byłoby słychać różnicę. Nawet jeśli śpiewasz w bałkańskich skalach, ale bardziej zachodnią barwą głosu, to słychać. Wyzwaniem dla mnie było więc wtopienie się w resztę głosów, ponieważ wielokrotnie słyszałam, że jeśli ktoś nie próbuje złapać tego kontekstu kulturowego, to się po prostu wyróżnia i psuje efekt, jest nieszczerze, nawet jeśli śpiewa dobrze tonalnie i barwowo. I tak naprawdę było to jednocześnie najbardziej ekscytującym elementem całego procesu. Uczenie się wszystkiego od Petara, Dory i śpiewaczek, nabywanie nowego punktu widzenia, nowego sposobu rozumienia muzyki i głosu. To było też bardzo potrzebne doświadczenie – takie wyjście z własnego kręgu kulturowego pozwala też lepiej zrozumieć własną sztukę. Zrozumienie siebie samych pozwala nam połączyć się w sztuce, współpracować wspólnie nad muzyką, która jest przecież bułgarska, ale jednocześnie nie wyrzec się własnych korzeni. Było to niezwykle pomocne dla mnie i Petara podczas komponowania muzyki – mogliśmy stworzyć coś oryginalnego, mocno osadzonego w naszych własnych kulturowych, bez jakiegoś poczucia zgrzytu i niezrozumienia między nimi.
Petar: Tak, na początku nie wiedzieliśmy nawet od czego zacząć. Postanowiliśmy wystartować od czegoś, co będzie wyrazem szacunku dla naszych odmiennych tradycji i The Mystery of Bulgarian Voices. Nie chcieliśmy kopiować tego, co już zostało pod tym szyldem zrobione. Postawiliśmy sobie wyzwanie przedstawienia tego zespołu i jego muzyki nowej generacji słuchaczy. Oczywiście dla mnie, jako kompozytora, współpraca nad bułgarskimi pieśniami z Lisą Gerrard była bardzo inspirująca. W swojej własnej sztuce i własnych partiach mocno się inspirowała chórem i brzmieniem bułgarskiego folkloru. Bez bezpośredniego komponowania tych wpływów znalazła sposób na wykorzystanie swojego głosu w nim. Teraz, kiedy pracujemy razem praktycznie na co dzień, można naprawdę zobaczyć jaka chemia wytwarza się między tymi wszystkimi wokalistkami. Niektóre z pieśni były wręcz naszą próbą zmieszania tych dwóch mocnych wpływów w taki sposób, by ze sobą współbrzmiały, a jednocześnie były widoczne. Zaaranżowałem też utwory, które były interpretacją tradycyjnych melodii. Moim celem podczas komponowania było znalezienie jakiejś nowej drogi, nowych możliwości zaistnienia dla tych brzmień. Wymagało to nieco eksperymentów, ale jednocześnie było dobrą zabawą.
Próbowałeś napisać utwory, które będą także atrakcyjne i zrozumiałe dla słuchaczy, którzy nie mieli nigdy nic wspólnego z chóralistyką? Muzyka chóralna jest jednak dość wymagająca, pewnie nawet zbyt wymagająca dla przeciętnego słuchacza.
Petar: Tak, to był jedno z moich założeń, które zresztą okazało się bardzo trudne. Wkomponowanie tych głosów i technik, użycie ich w kontekście utworu muzycznego, który będzie przystępny, a jednocześnie mocno osadzony w bułgarskim folklorze – to odpowiedzialne zadanie. W trakcie pracy nad utworami zrozumiałem jednak, że trzeba przede wszystkim szanować tę muzyczną tradycję. The Mystery of Bulgarian Voices brzmią tak, a nie inaczej, właśnie dzięki tej intonacji i oryginalności, którą ta tradycja niesie. To zmieniło nieco naszą perspektywę. Nie chcieliśmy już komponować popowych piosenek, w których umieścimy chór, a po prostu dobre utwory, które będą czerpały z folkloru. Woleliśmy raczej połączyć chór z nowymi elementami, jak choćby poszczególne instrumenty, beat box. Co ciekawe, na początku chcieliśmy wykorzystać brzmienia elektroniczne, ale potem uznałem, że lepiej zaprosić do udziału w projekcie beat boxera – on generuje żywe, prawdziwe dźwięki. Jego praca jest inspirowana współczesną muzyką taneczną, ale brzmienie jest naturalne i w jakiś sposób nawiązują do tradycji wokalnych. Wszystko w końcu dzieje się dzięki głosowi. W ten sposób poszerzyliśmy też zasięg elementów, z którymi można połączyć The Mystery of Bulgarian Voices.
„BooCheeMish” to pierwszy album grupy od dwudziestu lat, który zawiera materiał premierowy. Dwie dekady to szmat czasu. Wiele się w tym czasie zmieniło?
Dora: Po tym, jak w 1997 roku nagraliśmy kolejną część kompilacji „Le Mystère des Voix Bulgares” zaczęliśmy pracować nad albumami z aranżacjami tradycyjnych bułgarskich pieśni. Aranżerzy i kompozytorzy, którzy pracowali z nami nad tymi nagraniami, próbowali znaleźć jakieś nowe sposoby wyrazu dla bułgarskiego folku. Teraz, dwadzieścia lat później, tak naprawdę wracamy z nowym materiałem, który przynosi właśnie taki efekt: jest odpowiedzią na to, że w tym czasie pojawiło się wielu młodych fanów naszych dokonań, na koncerty przychodzi wiele młodych osób i pojawiła się cała nowa generacja naszych słuchaczy.
Lisa: Nowy album jest właśnie tego typu odpowiedzią, próbą przeniesienia działalności tego zespołu, zawsze mocno umieszczonej w kontekście bułgarskiej tradycji, do nowych, młodych odbiorców. Ale trzeba jeszcze dodać, że przez te dwadzieścia lat zespół nie przestał istnieć. Pracowali przez cały czas – koncertowali i uczestniczyli w innych projektach, również fonograficznych. W grupie jest też zresztą część członków z tamtych czasów.
Dora: Wykonywaliśmy i nagrywaliśmy w międzyczasie muzykę na zamówienie m.in. amerykańskich, francuskich kompozytorów…
Lisa: Tak naprawdę jedyną kwestią, jaka się zmieniła, jest to, że w przeszłości The Mystery of Bulgarian Voices rejestrowali kompozycje różnych bułgarskich autorów, a teraz pisze dla nich Petar. Ale wszystko to trwało, nie było żadnej przerwy. W międzyczasie zespół zawsze wykonywał pieśni różnych miejscowych kompozytorów.
Petar: Kiedy zespół zdobył nagrodę Grammy było to naprawdę wielkim, doniosłym wydarzeniem. Zespół zawsze był dobry, ale wtedy nagle cały świat zobaczył, że jest już tak dobry, że ma na swoim koncie jedną z najważniejszych nagród w muzyce.
Lisa: Polityczne zmiany na Półwyspie Bałkańskim, jakie zaszły w latach 90., odbiły się też na muzyce. Wszyscy najpierw musieliśmy się skupić na odnalezieniu się i znalezieniu sposobu na funkcjonowanie w nowych realiach politycznych i społecznych. Potem, kiedy nastąpiła stabilizacja, przyszedł czas dla różnych orkiestr i chórów na pracę nad nową bułgarską muzyką. Teraz nowa generacja ma zupełnie inne warunki i może spokojnie pracować nad nowymi dźwiękami.
Konsumentów muzyki możemy podzielić na dwie grupy. Jedna z nich słucha muzyki komercyjnej, dostępnej w największych stacjach radiowych. Druga z nich to ludzie, którzy aktywnie poszukują nowej dla siebie muzyki, uczą się nowych brzmień i są otwarci na nieznane sobie wcześniej muzyczne doświadczenia. Wkrótce będziecie występować w Katowicach, na Off Festivalu. To akurat bardzo dobre miejsce dla takiego zespołu jak wasz, by pokazać się nowej, chłonnej publiczności, która niekoniecznie musi być zaznajomiona z chóralistyką. To chyba dobra metoda na połączenie tych dwóch grup słuchaczy.
Petar: Tak, to będzie dobra okazja na pokazanie się publiczności, dla której możemy stać się nowym doświadczeniem. Dla nas to też inspirujące.
Dora: Po raz kolejny w ten sposób docieramy do nowej, młodej publiczności, spotykamy się z nowymi doświadczeniami. W Bułgarii między przeszłością a teraźniejszością jest wyraźna granica. Młodzi nie chcą słuchać starej muzyki, interesują się tym, co jest nowe, aktualne. Podejrzewam, że jest tak wszędzie. Ale nasz projekt łączy jedno z drugim. Myślę, że w Katowicach czeka nas publiczność głodna muzyki, która jest po prostu wartościowa i oryginalna.
Petar: Występowanie dla nowej publiczności jest zawsze ekscytujące. To oczywiście niesie też ze sobą ryzyko, bo trzeba nieco inaczej dobrać repertuar dla publiczności, która nie jest, powiedzmy, standardową publiką z koncertów chóralnych. Ale takie zmiany pozwalają na poszerzenie tego spektrum słuchaczy. A słuchacze inspirują. Jeśli nie docierasz do nowych środowisk i fanów, to nie zmieniasz się, nie rozwijasz. W momencie, w którym występujesz dla całkowicie nowej publiki masz szansę na eksperymentowanie, na lepsze poznanie i rozwinięcie swojej sztuki. To bardzo ważne dla nas, żeby z tym albumem dotrzeć do nowych odbiorców. Oczywiście nasza oddana publika jest fantastyczna, ale – jak mówiła Dora – chcemy też dotrzeć do nowej generacji. Pokazać im, że chór nie musi wyglądać i brzmieć jak taki klasyczny, stereotypowy chór, że może to być coś innego i nowego.
Rozmawiał: Jakub Milszewski
Zdjęcia: Chris Ruiz
Strona internetowa chóru The Mystery of Bulgarian Voices – themysteryofthebulgarianvoices.com
Wywiad ukazał się w numerze 8/2018 miesięcznika Muzyk.